[EURO 2020] Mistrzostwa Europy w lotach

Logistyka podczas turnieju stanowi aspekt, który w dużym stopniu wpływa na podtrzymaniu zawodników w formie w trakcie turnieju. W tym roku ze względu na rozgrywanie meczów w całej Europie ogarnięcie tej kwestii stało się o wiele trudniejsze. Krajowe federacje podeszły do tej kwestii na trzy sposoby.

Zdecydowana większość reprezentacji zdecydowała się na założenie bazy w jednym z krajowych ośrodków. Większość krajów, które podjęło taką decyzję to jednocześnie gospodarze EURO 2020. Anglia, Dania, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Rosja, Szkocja, Węgry, Włoch mają bazy w swoich ośrodkach, często oddalone o kilkaset kilometrów od stadionów, na których rozgrywane będą mecze. Kraje, które zdecydowały się na organizacje bazy u siebie, ale nie są organizatorami imprezy to Austria, Belgia, Francja, Polska oraz Szwecja.

Część krajów postawiła na inną taktykę, decydując się na wybór bazy jednego z miast-gospodarzy. Swoje centrum w Baku będą miały ekipy turecka oraz walijska, w Rzymie szwajcarska, Bukareszcie macedońska, portugalska i ukraińska, a w Sankt Petersburgu słowacka oraz w pewnym stopniu fińska, gdyż oni zdecydowali się na wybór ośrodka leżącego pod Petersburgiem. Wybór kadry Markuu Kanervy jest o tyle interesujący, że podejmując decyzję o organizowaniu bazy w Rosji, zdecydowali się na wydłużenie podróży do Kopenhagi. Pośredni wariant wybrały reprezentacje Chorwacji i Czech, które rozgrywają swoje spotkania grupowe w Wielkiej Brytanii więc zdecydowano się na ośrodki położone w Szkocji.

W jakim stopniu przekłada się to na odległości? Otóż rekordzistą będzie mimo wszystko Szwecja, której loty do Sewilli i Sankt Petersburga dzielą łącznie około 3690 km, na drugim miejscu znajduję się Polska, która będzie musiała pokonać 3590 km, a podium zamyka Słowacja mająca o kilka kilometrów mniej. Należy jednak pamiętać, że nasi południowi sąsiedzi zdecydowali się na bazę w Sankt Petersburgu, gdzie rozpoczną turniej od dwóch spotkań na stadionie Zenita. W zasadzie tylko Belgowie podjęli się dalekich podróży do Sankt Petersburga oraz Kopenhagi z własnego kraju jednak jest to wciąż tysiąc kilometrów mniej. Na drugim biegunie znajdują się Duńczycy i Holendrzy, którzy mają rzut beretem na swoje stadiony. W przypadku kiepskiego spotkania powrót na piechotę może okazać się realną karą dla zawodników.

Polska może się cieszyć, że bezpośredni rywale również będą mieli kilometry w nogach i może wpłynąć to na ich świeżość podczas spotkań, a dodatkowo Szwedzi przyjęli podobną taktykę co sztab Paolo Sousy. Wydaje się jednak, że optymalną decyzją byłby wybór Sankt Petersburga bądź okolic, gdyż pozwoliłoby to na zaoszczędzenie częstotliwości przelotów i łatwiejszą aklimatyzację. Z drugiej strony baza w Sopocie/Gdańsku może być atutem w przypadku awansu z grupy. W jakim stopniu obecne założenia się sprawdzą zweryfikuję wynik spotkania z Hiszpanami na Estadio La Cartuja (na zdjęciu).

Fot. Discober92 by Wikipedia