Nieudany powrót króla Monachium

Nieudany powrót króla Monachium

Dzisiaj wszystkie oczy były zwrócone na Monachium. Powrót Roberta Lewandowskiego budził wiele oczekiwań, czy Polak będzie przywitany godnie, czy też może pojawią się gwizdy. O samą formę napastnika nikt się nie obawiał, ale gra przeciwko swoim byłym kolegom nie należy do najłatwiejszych.

Bayern przystępował do spotkania z pewnymi problemami. W lidze nie wygląda wszystko źle, ale pojawiały się w mediach różne komentarze na temat pracy obecnego szkoleniowca Bayernu. Swoje trzy grosze dorzucił Karl-Heinz Rummenigge legenda klubu, oraz były prezes. FC Barcelona miała również z tyłu głowy porażki jakich doznała z Bayernem w ostatnich sezonach. Pierwsza połowa meczu zdecydowanie nie wskazała faworyta spotkania. Obie strony miały swoje sytuacje. Lewandowski był aktywny zarówno szukając szansy do oddania strzału, ale gdy trzeba było próbował sprytnym podaniem obsłużyć swoich kolegów. Piłkarze z Monachium jednak nie byli dłużni i też próbowali pokonać ter Stegena, choć w ich przypadku brakowało skuteczności. Celowniki monachijczycy poprawili w przerwie spotkania.

W 50 minucie po rzucie rożnym głową pokonał bramkarza Hernandez, a cztery minuty później po ładnej akcji zespołowej sam na sam z bramkarzem wybiegł Sane któremu pozostało delikatnie kopnąć piłkę obok bezradnego bramkarza Barcelony. Szybkie dwie bramki trochę wybiły z równowagi gości, a podejmowane złe decyzje mściły się słupkami, ku frustracji Lewandowskiego będącego lepiej ustawionym w polu karnym. Gospodarze też mieli swoje sytuacje, ale nie tak klarowne jak na początku drugiej części spotkania. Ofensywne zmiany Xaviego nie zmieniły obrazu meczu i Lewandowski przegrywa na swoim byłym stadionie. Monachijczycy zdecydowanie byli lepszym zespołem nawet jeśli w pierwszej połowie Barcelona była w stanie postawić mocne warunki.

W pozostałych meczach też sporo niespodzianek. Sporting pewnie pokonał Tottenham 2:0, ale niewątpliwie Portugalczycy bardziej skupią się na kompromitującej porażce FC Porto z Club Brugge. Belgowie strzelili cztery bramki i wyjeżdżają z Estadio Dragao z kompletem punktów. Niewątpliwie taka wysoka porażka będzie wypominana Porto przed długi czas. Niespodziewanie Marsylia znalazła się na dole swojej grupy przegrywając dwa mecze z zespołami teoretycznie w jej zasięgu. Atletico nie powtórzyło swojego poprzedniego spotkania przegrywając 0:2 z Bayerem Leverkusen. Liverpool przeżywający kryzys tym razem się przełamał wygrywając minimalnie 2:1 z Ajaxem, co pozwala im myśleć o spokojnym awansie do kolejnej fazy.

Fot. Wikipedia