W co gra Barcelona i Laporta?

W co gra Barcelona i Laporta?

Wydawać by się mogło, że początek przerwy międzysezonowej wygląda mniej więcej tak samo jak rok temu. Barcelona ogłasza swoje wielkie plany transferowe, oraz odbudowę reputacji, a w tle toczą się dyskusje jak to wszystko spiąć w budżecie. Laporta jednak nie ma innego wyboru, gdyż nie został wybrany, aby odcinać kupony od swojej wielkości tylko jeszcze raz będzie musiał ją odbudować.

FC Barcelona może jest klubem, który najwięcej utracił w trakcie pandemii, ale też może się pocieszać, że reszta stawki również nie została oszczędzona. Dodatkowo koronawirus jest dobrym wytłumaczeniem wszelkich wpadek, czy niepowodzeń, bo pewnie Laporta inaczej musiałby się tłumaczyć, gdyby sytuacja finansowa była tak samo kiepska bez pandemii. Klub jednak musi stawiać na uznane nazwiska, aby podbić swoją wartość pozasportową. Żonglowanie nazwiskami ma służyć jako oręż w walce z La Ligą, której władze chętnie wchodzą poza sprawy organizacyjne. Pisanie oświadczeń, grożenie sądami, czy komentowanie plotek transferowych to chleb powszedni dla Tebasa i spółki.

Laporta nie jest fanem władz ligi, ale głównie limitów jakie są nałożone na zespoły i możliwości rejestracji nowych zawodników. Plotki transferowe mają wzmacniać przede wszystkim przekaz, o złej lidze nie pozwalającej na transfery wielkich nazwisk jak Lewandowski, ale też służą wewnętrznej sprawie. Mając pod telefonem ciekawe nazwiska prościej jest uderzyć do serc legend klubu, które chętniej mogą zgodzić się na obniżki pensji. Problemem jednak pozostają piłkarze jak Martin Braithwaite, których obecność w Barcelonie jest raczej mało mile widziana, ale mając ważny kontrakt mogą zostać w klubie do jego końca. Jednak klub nie może opierać się na wyrobnikach jak Duńczyk, czy Luuk de Jong nawet jeśli będąc w formie notują dobre statystyki jak nowe gwiazdy pokroju Ferrana Torresa. Wypożyczenie napastnika z Sevilli było odebrane jako zaskoczenia. Czołowy klub w Europie ściąga tymczasowo piłkarza z aspirującego zespołu to poważny cios w wizerunek, a każdy gol de Jonga był okraszany komentarzem kibiców, czy autora dotyczących oceny tego transferu.

O wiele prościej sprzedać średnio radzącego sobie Roberta Lewandowskiego, czy notującego serie bez strzelonej bramki Aubameyanga, a zupełnie jest to bezproblemowe jeśli taki zawodnik strzeli. Fantastyczny transfer Gabończyka to tylko 13 bramek w sezonie, a i tak uznano, że piłkarz odżył i może stanowić dobry punkt wyjścia w następnym sezonie. Trudno znaleźć w historii Barcelony tak zły sezon pod kątem strzelców. Zdarzały się sezony z kilkunastoma bramkami, ale nie aż tak złe jak ostatni. Gola więcej strzelił chociażby Stoichkov w sezonie 1994/95, ale był to okres kiedy „Dream Team” Johana Cruyffa przechodził powoli do fazy przebudowy.

Nie można odmówić, że Laporta nie zabrał się do roboty i testuje różne ścieżki pozyskiwania funduszy. Sprzedaż akcji, pożyczki, umowy sponsorskie to jedne z nich, ale najważniejszym celem jest ruszenie kołem, aby kręciło się przy jak najmniejszej korekcie. Zastrzyki gotówki są istotne, ale klub musi mieć sensowne fundamenty. Źle zainwestowane fundusze mogą pogrzebać projekt, a Laporta nie będzie mógł zrzucać wiecznie odpowiedzialności za poprzedników. Jeśli wszystko pójdzie dobrze Katalończycy będą w stanie złapać parę srok za ogon i wyjść z tym bez szwanku. Jeśli.

Fot. Wikipedia