Sebastian Tyrała – Zalewski poprzedniej dekady

Sebastian Tyrała – Zalewski poprzedniej dekady

Talenty polskiego pochodzenia decydujące się na grę dla innej reprezentacji to wyrzuty sumienia kolejnych polskich selekcjonerów. Szczególnie w czasach, gdy trudno było sklecić jedenastkę z zawodników grających regularnie w swoich klubach, a piłkarze polskiego pochodzenia sięgali po najwyższe triumfy w Europie. W pewnym momencie ustalono, że podobnie jak Turcy należy działać prewencyjnie przechwytując talenty zanim lepsze reprezentacje się nim zainteresują. Dzisiaj mamy Nicole Zalewskiego, kiedyś zagięto parol na Sebastiana Tyrałę.

Piłkarz urodzony w Raciborzu jako nastolatek zadebiutował w pierwszym składzie Borussi Dortmund w sezonie 2006/2007. Łącznie zagrał w niej sześć spotkań. Zawodnik znajdował się w kręgu zainteresowania pierwszego składu kilka lat wcześniej, kiedy zostali dokooptowani do zespołu razem z Nurim Sahinem. Niestety kontuzja w 2005 roku, oraz problemy zdrowotne rok później opóźniły rozwój zawodnika, co spowodowało, że Tyrała wypadł z kręgu zainteresowań niemieckiej i polskiej reprezentacji. Jednak pojawienie się ponownie w pierwszym składzie nie umknęło uwadze mediom i trenerom, który zaczęli namawiać selekcjonera do powołania młodego pomocnika. Liczono się z tym, że pomocnik po poradzeniu sobie z kontuzjami będzie bardziej skłonny do wyboru Polski, a jeśli jego talent zabłyśnie reprezentacja będzie miała solidnego zawodnika na lata.

Powołanie wysłał mu Leo Beenhaaker na tradycyjne zimowe sparingi. Tym razem miał zagrać przeciwko drugiemu garniturowi Serbii. Według ówczesnych przepisów jeden mecz w seniorskiej reprezentacji skutecznie blokował zmianę federacji na stałe. Zawodnik zagrał w meczu od pierwszej minuty spotkania. Poza nim Leo powołał innego obiecującego zawodnika Grzegorza Krychowiaka grającego w rezerwach Bordeaux. Pomocnik z Francji był w odróżnieniu od Tyrały gwiazdą młodzieżowej reprezentacji Polski grając na pamiętnym kanadyjskim mundialu u-20 w 2007 roku. Ostatecznie piłkarz BVB zagrał 56 minut i zaliczył asystę przy golu Rafała Boguskiego, a sam mecz zakończył się skromną wygraną 1:0. Asysta budziła wrażenie, gdyż Tyrała dograł do piłkarza Wisły Kraków z połowy boiska, a sam napastnik świetnie przyjął piłkę i przelobował bramkarza. Po meczu cieszono się, że udało się uratować dla kadry nowy talent, a jego potencjał porównywano do Lukasa Podolskiego oraz Miroslava Klose. Sam piłkarz przyznawał, że chciałby zagrać na EURO 2012.

Zawodnikiem zainteresowały się polskie kluby (mówiono o Górniku Zabrze, oraz Arce Gdynia), ale ostatecznie Tyrała zdecydował się na pozostanie w Borussi. Piłkarz nigdy więcej nie zagrał w pierwszym składzie Bundeslidze w barwach swojego klubu. Zaliczył za to dwa solidne sezony w rezerwach. W 2010 roku zdecydował się odejść ligę niżej do VFL Osanbruck. Dobra gra na zapleczu Bundesligi doprowadziła do transferu do Greuther Furth, oraz śmielszych haseł odnośnie ponownego powołania do reprezentacji. Niestety w barwach nowego klubu zagrał kilka spotkań w tym jedno w Bundeslidze. Odezwały się problemy z więzadłami. Powrót do Bundesligi to ostatni dobry moment w karierze Polaka. Po wielu kontuzjach zszedł do trzeciej ligi, aby zagrać kilka pełnych sezonów w barwach drużyny z Erfurtu.

Na koniec kariery zawodnik zdecydował się wesprzeć rezerwy FSV Mainz, w których spędził dwa sezony i również zagrał kilkadziesiąt spotkań. Później przeszedł do Bad Sassendorf, aby rozstać się z zespołem i zakończyć piłkarską karierę w wieku 32 lat. Zawodnik niewątpliwe został zniszczony przez kontuzje, ale z czasem gdy zdrowie przestało aż tak przeszkadzać piłkarz nie był w stanie przeskoczyć wyżej niż druga Bundesliga. Niewątpliwe był to jeden z wielu zmarnowanych talentów, ale jednym z pierwszych zawodników, którzy pokazali ścieżkę wszystkim polskim emigrantom, że jest szansa na grę w pierwszej reprezentacji. Trudno powiedzieć, czy gdyby nie przykład Tyrały, kilkanaście lat później do kadry zostałby powołany Nicola Zalewski.

Fot. Wikipedia