Rozczarowania i zaskoczenia – koniec sezonu zasadniczego w NBA

Rozczarowania i zaskoczenia – koniec sezonu zasadniczego w NBA

Zakończył się sezon zasadniczy NBA. Wciąż jeszcze nie znamy czołowych ósemek, które zmierzą się w rywalizacji playoffów, gdyż pozostaje do rozegrania turniej przedwstępny. Niewątpliwie jednak dla wielu zespołów obecny sezon jest do zapomnienia, a dla niektórych to dopiero początek wielkiej przygody.

Konsekwencja w budowie zespołu w tym sezonie opłacała się. Pomyślana budowa, oraz udane wymiany na przestrzeni lat pokazały, że dało się zbudować kompetentną drużynę. Konferencje Wschodnią wygrało Miami Heat, które z roku na rok notowało progres. Do poprzednich faz finałowych awansowały z 5 i 6 miejsce, a dzisiaj udało się przypieczętować pierwsze miejsce. Ekipa Spoelstry poprawiła się w grze ofensywnej, ale obronę utrzymali też na przyzwoitym poziomie. Powrót Victora Oladipo po długiej kontuzji może tylko polepszyć sytuację Heat w rywalizacji o playoffy. Muszą jednak poczekać na swojego rywala, gdyż w zależności od rezultatów. W turnieju play-in we wschodniej konferencji mierzą się Brooklyn, Cleveland, Atlanta i Charlotte. Nets jest drobnym rozczarowaniem tego sezonu. Zespół Steve Nasha miało zajmować czołowe miejsca, a trójka Harden-Irving-Durant miało zdominować parkiety w NBA. Ostatecznie wszystko się rozsypało. Irving mający problemy pozasportowe nie mógł zagrać w meczach swojej ekipy, Harden niezadowolony z sytuacji został przehandlowany do 76ers za między innymi Bena Simmonsa. Drużynę musiał ciągnąć ten ostatni, ale problemy zdrowotne wyłączyły go z meczów rozegranych w styczniu, co utrudniło Netsom utrzymanie wysokiej formy.

Atlanta również może być zadowolona z wprowadzonych zmian. Trae Young będzie mógł wykazać się i wciągnąć Hawks do play-offów. Hornets i Cavaliers jak na stany kadrowe i etapy przebudowy mogą być zadowolone z obecnej pozycji. Odpadniecie na ostatniej prostej będzie sporym rozczarowaniem, ale i tak osiągnęły wynik przyzwoity, a nikt nie powiedział że nie będą w stanie pokonać którąś z bardziej doświadczonych ekip w bezpośrednich spotkaniach. Niewątpliwie jednak konferencja wschodnia była bardzo wyrównana i zapowiadają się również zacięte mecze i długie serie w play-offach.

Zupełnie inna atmosfera panuje w sąsiedniej konferencji. Od dwóch lat Suns znajduję się w czołówce, ale tym razem nie mieli żadnej konkurencji. Poprawili się w każdym aspekcie, ale też zachodnia konferencja całościowo zaliczyła regres na poziomie sportowym. W zasadzie największe niespodzianki i rozczarowania nie są jednocześnie nimi. Trzecie Golden State Warriors wracające na swoje miejsce po wyleczeniu kontuzji swoich czołowych zawodników już w poprzednim sezonie otarło się o playoffy, ale odpadło w turnieju przedwstępnym. Tym razem kontuzje nie utrudniły im rywalizacji i zajęli trzecie miejsce. Lakers natomiast miało być faworytem i pewniakiem do awansu, a muszą sobie poradzić bez playoffów. Pożegnano już Franka Vogela, ale w rzeczywistości wszystko nie tam nie zagrało. Pozyskanie Russella Westbrooka, brak sensownej ławki oraz oparcie gry na starym LeBronie oraz szklanym Daviesie nie mogło przynieść pozytywnych skutków. Zespół wylądował na 11 pozycji, a lepszymi od nich okazało się San Antonio Spurs znajdują się w okresie przebudowy, ale takiej bardzo niemrawej.

Generalnie dla Los Angeles obecny sezon nie był udany, bo Clippers musi jeszcze zagrać dodatkowe mecze, aby zapewnić sobie awans. Kiedy dochodziło do tworzenia silnego zespołu pod wodzą Paula George i Kawhi Leonarda wydawało się, że finały Konferencji Zachodniej będą rozstrzygnięte w derbach Miasta Aniołów. Ostatecznie nic z tego nie wyjdzie, a obie ekipy powoli zmierzają do końca swoich krótkich epok. Lakers musi odpowiedzieć sobie na pytanie co dalej, nie mając żadnych asów w rękawie, a Clippers ma swoje problemy, a nie udało im się osiągnąć zbyt wiele. Niewątpliwie jednak rywalizacja będzie również interesująca, bo nierówny poziom zespołów może prowadzić do niespodzianek i tworzenia nowych historii zaskakujących ekip. Wydaje się jednak, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to Suns zamelduje się po raz kolejny w finale, z drugiej strony nie jest to jeszcze aż takie pewne.

Fot. Wikipedia