Reprezentacja B, czy to ma jeszcze sens?

Reprezentacja B, czy to ma jeszcze sens?

Paolo Sousa zaproponował pewien kompromis dotyczący jego współpracy z zawodnikami Ekstraklasy. Zasugerował reguralne zgrupowania w trakcie sezonu. Wtedy Portugalczyk mógłby popracować z piłkarzami z naszej rodzimej ekstraklasy, co miałoby załagodzić pretensje kibiców i mediów, co do skali zainteresowania sytuacją sportową w Polsce. Kilkanaście lat temu raczej wyszedł by z propozycją powołania Polski B, kadru u-25, albo reprezentacji ligi polskiej. Obecnie nawet gdyby coś takiego zaproponował nie byłoby z kim grać.

W polskiej historii pojawiały się wielokrotnie reprezentacje Ligi Polskiej, które rozgrywały nieoficjalne mecze na różnym szczeblu zarówno z reprezentacjami, jak i grając chociażby przeciwko obcokrajowcom z naszej Ekstraklasy. Ostatni mecz jaki Polska B rozegrała to 2005 rok, gdy mierzła się z odpowiednikiem ze Szkocji w ramach Future Cup. Była to krótka reaktywacja tego projektu. Pojedynczy mecz zagrano w latach dziewięćdziesiątych, ale większość historii spotkań tego typu zespołu odbywało się jednak za czasów PRL. W tym zespole występował zarówno Włodzimierz Lubański, jak i Kazmierz Kmiecik.

W ostatnim spotkaniu w 2005 roku zagrał chociażby Łukasz Fabiański, Jakub Błaszczykowski, Dariusz Dudka oraz Ireneusz Jeleń. Obok nich pojawił się też Magdoń, Grzelak oraz Grzegorz Piechna. O randze tamtego meczu niech świadczy fakt, że żadna telewizja nie transmitowała spotkania, mimo że szkoccy piłkarze też nie byli przypadkowymi zawodnikami. David Marshall, Barry Robson, czy Kris Boyd zrobili dość przyzwoite kariery na poziomie ligi szkockiej, lub drugiej ligi angielskiej. Trenerem tamtej reprezentacji był Edward Klejndinst, który wówczas pełnił funkcję asystenta przy pierwszej reprezentacji Polski, a przyszedł do niej jako trener u-21. Trener kontynuował współpracę z zawodnikami, z którymi pracował jako trener młodzieżówki. Niewątpliwe kryzys w jakim znalazła się reprezentacja po Mundialu 2002 oraz braku awansu do EURO 2004 wymusił na jak najbardziej głębokim poszukiwaniach zespołu. W pewnym stopniu się to udało bo cel jakim była gra w Niemczech 2006 się udała, ale wynik pozostawał wiele do życzenia. Leo Beenhakker poza wspomnianym meczem przeciwko obcokrajowcom z Ekstraklasy nie organizował nieoficjalnych spotkań ligowców, bo powoli tego projekty zaczynały być zarzucane.

W pozostałych europejskich krajach projekty tego typu są raczej tymczasowe. Zorganizowane ze względu na okoliczności jak zgrywanie zawodników kończących 21 rok życia i będących już oficjalnie seniorami, ale wciąż na tyle młodymi, że nie do końca mogli dostawać szansę w pierwszej reprezentacji. W Niemczech skład B miał na celu przetestowanie jak największej liczby piłkarzy przed mistrzostwami świata w 2006 roku. Gospodarze zostali zmuszeni do przebudowy drużyny po 2002 roku, a kompromitacja na własnych boiskach nie wchodziła w rachubę. Zespół spełnił swoje zadanie promując kilku interesujących zawodników, po czym zarzucono grę tej ekipy. Czasami drugie zespoły były powoływane jednorazowo, gdy pojawiła się propozycja rozegrania takiego meczu. Takim przypadkiem była Szwecja B zorganizowana w 1997 roku tylko na mecz z Polakami oraz mecze Turków na turniejach trzeciej kategorii rozgrywanych np. w Indonezji.

W zasadzie ostatnie dwie reprezentacje, które mają w miarę ostatnio rozegrane spotkania to Słowenia, która zagrała ostatni mecz w 2019 roku przeciwko Chinom, oraz San Marino. Zespół z tego małego kraju jest de facto reprezentacją całego państwa w turnieju regionów organizowanym przez UEFA. Niestety i na tym polu nie odnoszą wielu sukcesów przegrywając z reprezentacjami poszczególnych regionów. Ostatni mecz zagrano w 2019 roku, ale przyczyną było odwołanie turnieju ze względu na pandemię koronawirusa więc w przyszłości dalej będzie możliwa szansa na grę w tych rozgrywkach.

Mecze reprezentacji B nie cieszyły się nigdy wielkim uznaniem zarówno kibiców, jak i samych piłkarzy. Wielu z nich uznawało to za brak szacunku dla ich umiejętności, szczególnie gdy otrzymali wcześniej szansę w pierwszym składzie. Raczej zamiast tego bardziej dyplomatyczne jest tworzenie kilku wariantów młodzieżówki u-21, gdzie poza pierwszym składem gra kilka rezerwowych zespołów obok siebie jednak wciąż oficjalnie pod egidą pierwszej juniorskiej reprezentacji. Zawodnicy są weryfikowani jeszcze jako juniorzy i później wdrażani do seniorskiej kadry, jeśli spełnili oczekiwania.

Formuła reprezentacji B miała zaletę, która było utrzymanie prestiżu reprezentanta. Nie jest to teraz tak nagminne jak kiedyś, gdy w zimie ligowcy latali po egzotycznych krajach, ale kolejni selekcjonerzy chcąc wyczarować kogoś nowego powołują do pierwszego zespołu zawodników budzących wątpliwości. To co zaproponował Paolo Sousa jest trochę czymś podobnym, ale bez weryfikacji w spotkaniach z rywalem na podobnym poziomie. Gdyby jednak drugie reprezentacje były traktowane poważnie przez piłkarzy i media to sam pomysł nie byłby zły. Szczególnie że najlepsze piłkarsko kraje mogłyby z powodzeniem wystawiać bardzo konkurencyjne jedenastki. Taki model ułatwiłby im również utrzymanie zawodników przy wyborze kraju, który chcą reprezentować albowiem w obecnym modelu o wiele prościej jest skusić zawodnika do zmiany barw. Taki Matty Cash miałby trudniejszy wybór, gdyby Anglia B funkcjonowała, a on otrzymywałby do niej regularne powołania. Propozycja szkoleniowca jest raczej próbą ucieczki do przodu niż konkretnym projektem, a szkoda.

Fot. Wikipedia