Raków i Lech w różnych humorach

Raków i Lech w różnych humorach

Obaj rywale polskich drużyn wystąpili w czerwono-czarnych pasiastych koszulkach i to w zasadzie jedyne podobieństwo. Raków osiągnął bardzo dobry wynik z lepszym rywalem, a Lech Poznań dalej znajduje się w kryzysie nie potrafiąc wygrać z Islandczykami.

Spartak Trnawa miał już w swoim dorobku wygrywanie meczów z polskimi ekipami w europejskich pucharach, a paru zawodników miało swoje epizody w Ekstraklasie, co zawsze jest dodatkową motywacją do gry przeciwko wicemistrzowi Polski. Raków jednak w poprzednich meczach pokazał, że jest poukładaną solidną drużyną, a w pierwszej połowie jednak przydało się trochę szczęścia. Słowacy nie wyglądali źle, ale to Częstochowianie strzelali bramki. Pierwsza padła w 30 minucie, po ładnej zespołowej akcji, w której ładne podanie z pierwszej piłki Ledermana wykorzystał Ivi Lopez pokonując bezradnego bramkarza. Brak VAR w tym wypadku pomógł Polakom, bo wydawało się, że Hiszpan był na spalonym. Pod koniec pierwszej połowy jeszcze Raków podbił wynik wykorzystując rzut karny. Ponownie bramkę zapisał na koncie Ivi Lopez

Druga połowa zdecydowanie miała inne oblicze. Spartak zdecydował się grać bardziej ofensywnie, a Raków cofnął się i liczył na kontry. Parę sytuacji podopieczni Papszuna mieli, ale wychodzili często dwoma-trzema piłkarzami i możliwości skończenia akcji były ograniczone. Trnawa co raz bardziej siedziała na rywalach i wydawało się, że w końcu strzelą kontaktową bramkę. Częstochowianie mieli jednak szczęśliwy dzień, bo potrafili w ostatnich momentach blokować piłkę, czy wysupłać spod nóg rywala, albo tak jak Trelowski zachował zimną krew przy przyjęciu i wybiciu futbolówki. Spartak w doliczonym czasie zamknął Raków w polu karnym, ale udało się to przetrwać. Rewanż dalej jest kwestią otwartą, bo Słowacy pokazali że są przyzwoitą drużyną i niewiele brakowało im, aby wynik był lepszy. Jeśli Raków zagra tak jak dziś będzie dobrze.

Lech Poznań natomiast nie wystąpił z Vikingiurem Rejkiawik na swoim poziomie. Kolejorz notuje powtórkę z rozrywki, kiedy również po zdobyciu mistrzostwa popadł w kryzys. Mecz był bardzo ciężki dla Polaków, którzy nie byli w stanie zagrozić rywalom, a Islandczycy radził sobie bardzo dobrze, jak na zespół zdecydowanie słabszy. Ostatecznie jednak to oni strzelili bramkę na 1:0, a świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Sigurpalsson. W zasadzie był to pierwszy celny strzał Islandczyków, a oddany został w 45 minucie. Druga połowa wyglądała o pół poziomu lepiej. Lech potrafił zameldować się pod bramką przeciwnika, ale bez większych rezultatów, a Islandczycy nie potrafili zagrać ostatniego podania, bo mieli możliwość podwyższenia wyniku. Podobnie było z dystansu, ale brakowało skuteczności, a Islandczycy grali przez cały czas z determinacją, aby strzelić bramkę.

Kolejorz nie był w żadnym momencie dzisiejszego meczu drużyną lepszą. Islandczycy zagrali lepiej i wygrali zasłużenie. Lech odbijał się od ściany, ale też brakowało chęci aby uzyskać przyzwoity wynik. W tym roku Islandia nie jest gościnna dla polskich drużyn, bo przecież Pogoń też przegrała swój mecz. Poznaniacy muszą wygrać rewanż, aby uratować ten sezon.

Fot. Wikipedia