Pożegnanie Fabiańskiego, Lewy bez gola

Pożegnanie Fabiańskiego, Lewy bez gola

Największym wydarzeniem dzisiejszego spotkania był ostatni mecz w reprezentacji rozegrany przez Łukasza Fabiańskiego. Tylko katastrofa mogła popsuć święto bramkarza, gdyż rywalem było San Marino, które zazwyczaj walczy o w miarę niski wymiar karty. Polacy mogli oszczędzać siły na następnego rywala pewnie wygrywając 5:0.

Paulo Sousa zdecydował się na wystawienie eksperymentalnej jedenastki, gdzie w zasadzie grał zaledwie jeden środkowy obrońca, ale z przodu biegał Robert Lewandowski. San Marino wystawiło wszystko co najlepsze, ale z tyłu głowy szkoleniowiec rywali miał już kolejny mecz z Andorą, z która mogliby powalczyć o coś więcej. Łukasz Fabiański wyszedł w pierwszym składzie i został obdarowanymi prezentami jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. Partnerem Lewandowskiego był Karol Świderski, który powoli wyrasta na drugiego napastnika grającego u boku piłkarza Bayernu Monachium. I to zawodnik PAOK-u rozpoczął strzelanie, gdy udało mu się zmieścić piłkę, choć było wiele wątpliwości, czy piłkarz nie był na spalonym. Sędzia meczu dosyć długo analizował bramkę Polaka. W druga bramka padła 10 minut później, ale był to gol samobójczy, choć asystę zaliczył przy golu Kozłowski nabijając rywala.

Jedyny minus meczu to złapane żółtej kartki przez Karola Linettego. Piłkarz przez to został zawieszony na jeden mecz, co ograniczy opcje Sousy przed szalenie istotnym spotkaniem z Albańczykami. Z drugiej strony Portugalczyk miał świadomość ryzyka i potencjalnej kary jaka czekała na zawodnika Torino, a mecz był na takim poziomie, że mógł zagrać zupełnie kto inny. Druga połowa rozpoczęła się od bramki na 3:0, która zdobył Kędziora, głównie dzięki sprytnemu zagraniu Świderskiego przepychającego podanie w kierunku bramki. W dzisiejszym meczu zadebiutował Radosław Majecki, który wszedł za Łukasza Fabiańskiego dając okazję do wykonania szpaleru i podziękowania bramkarzowi za lata kariery w reprezentacji.

Podobnie jak w poprzednim meczu z San Marino trzeba było czekać na kolejne bramki na koniec spotkania. Czwartą bramkę zdobył zmiennik Buksa, a na koniec swojego gola po długiej przerwie ustrzelił Krzysztof Piątek. Zwycięstwo było formalnością, choć na boiskach grupy I nie wszystko ułożyło się jak powinno. Albania wygrała 1:0 z Węgrami i na ten moment ma jeden punkt więcej niż Polska. Mecz w Tiranie zatem będzie meczem może nie o wszystko, ale porażka zdecydowanie zaprzepaści szansę reprezentacji na awans. Węgrzy mają tylko iluzoryczne szansę na wskoczenie do barażów, ale najpewniej grając z nożem na gardle będzie zdeterminowani utrzymać nadzieje do samego końca.

Dzisiejszy mecz nie należał do Roberta Lewandowskiego, który nie strzelił bramki, a wręcz w wielu przypadkach oddawał kiepskiej jakości strzały. Oczywiście rywale wiedzieli, że muszą go pilnować bardzo skutecznie, ale mowa tu nie o czołowych obrońcach Europy, czy chociaż zawodowcach, a półamatorach z małego kraju. Napastnik równie dobrze mógłby nie grać w dzisiejszym meczu i odpoczywać na trybunach obok Wojciecha Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka. Cieszy tylko to, że zdarzyło mu się to podczas meczu z San Marino, gdyż niemoc strzelecka w następnym spotkaniu może drogo Polaków kosztować.

Fot. Wikipedia