Polacy na turniejach. Lewandowski tuż za Bońkiem

Polacy na turniejach. Lewandowski tuż za Bońkiem

Może wydawać się to dziwne, ale reprezentacja Polski zagrała więcej turniejów przez pierwsze dwie dekady XXI wieku niż przez cały poprzedni wiek. W obecnym stuleciu nasi piłkarze wystąpili siedem razy na Mistrzostwach Europy lub Mistrzostwach Świata (w tym raz jako gospodarz), a w XX wieku raptem pięciokrotnie w tym raz przed II wojną światową w 1938 roku.

Medali oczywiście nasi współcześni zawodnicy nie przywieźli, osiągając co najwyżej ćwierćfinał na EURO w 2016 roku, ale kilku z nich można znaleźć w czołówce rozegranych meczów, czy strzelonych bramek w historii Polski. Liderem klasyfikacji jest wciąż Władysław Żmuda, który zagrał na czterech kolejnych mundialach, zbierając łącznie 21 spotkań, co obecnie jest szóstym wynikiem wszechczasów (albo czwartym wspólnym z Maradoną oraz Seelerem), a dopiero Lothar Matthaeus przeskoczył naszego rodaka na pierwszym miejscu w 1998 roku.

O jeden mecz mniej ma rozegrany Grzegorz Lato, a tuż za nimi czai się Zbigniew Boniek. Między legendy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wbił się Robert Lewandowski. Piłkarz zdołał już na turniejach rozegrać 14 spotkań, strzelając pięć bramek w tym trzy na ostatnim turnieju. Piłkarz Bayernu jest na liście strzelców również za Bońkiem, który uzbierał o jedną bramkę więcej. Liderem oczywiście jest król strzelców z 1974 roku Grzegorz Lato, który strzelił dziesięć bramek, a zanim Andrzej Szarmach. Na siódmym miejscu znajdziemy Jakuba Błaszczykowskiego z trzema bramkami, który wyprzedził, chociażby Włodzimierza Smolarka.

Dziesięć meczów na turniejach z ostatnich turniejów rozegrali Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak oraz Łukasz Piszczek. Tyle samo co wspomniany ojciec Euzebiusza, a o jeden mecz więcej niż Andrzej Buncol, Kamil Grosicki czy Jacek Krzynówek. Łukasz Fabiański znalazł się pierwszy raz na turnieju w 2006 roku, a także pojechał na tegoroczny turniej co daje piętnaście lat różnicy i jest rekordem wśród Polaków. Trudno sobie wyobrazić, aby bramkarz West Hamu pobił ten rezultat, ze względu na wiek oraz naciskająca młodzież. Jeśli spojrzymy na rozegrane spotkania to ponownie Władysław Żmuda będzie tym piłkarzem, którego przerwa między pierwszym meczem, a ostatnim była najdłuższa wynosząca dwanaście lat.

Przez wiele lat rekordzistami reprezentacji Polski były uznane legendy, multimedaliści międzynarodowych turniejów zaliczani za swoich czasów do absolutnej czołówki na swoich pozycjach. Lata leciały, kolejne pokolenia nie dorównały poziomem starym kolegom, ale potrafiły nabijać numerki i ostatecznie coraz więcej można było ich znaleźć w top 10. Symbolem zmiany warty był Michał Żewłaków, który jako piłkarz zbyt dużo z reprezentacją nie osiągnął, ale dzięki długiej karierze i solidności był przez moment zawodnikiem z największą liczbą meczów w historii naszej reprezentacji. Gdyby nie konflikt z Franciszkiem Smudą bardzo możliwe, że zagrałby kolejnie spotkania na EURO 2012. To podobny casus jak Jakub Rzeźniczaka, czy Michała Kucharczyka deklasujących kolejne legendy Legii Warszawa w liczbie zdobytych mistrzostw Polski, czy bramek w europejskich pucharach, a mimo tego mało kto umieściłby ich obu w jedenastce wszechczasów, a jeśli już niewątpliwie wzbudziłoby to spore emocje.

Lewandowski jeśli zdecyduje się grać dalej w reprezentacji, chociaż do kolejnego EURO to na spokojnie wskoczy na podium w liczbie występów w biało-czerwonych barwach na turniejach. Patrząc na jego sposób prowadzenia kariery nie będzie zaskoczeniem jak i ten rekord padnie jego łupem jako jeden z ostatnich. To, co rzuca się w oczy, to fakt, że nikt inny z obecnie grających doświadczonych piłkarzy nie ma szans, aby wbić się do czołówki. Taki stan rzeczy może sugerować, że nie było czegoś takiego jak wyjątkowe pokolenie grające przez kilka turniejów i niemające szczęścia do trenerów, przygotowania, czy układu meczów. Raczej należy wskazać na grupkę kilku zawodników, którzy co turniej są obudowani przez kolejne pokolenia piłkarzy, dla których mistrzostwa to jedyny turniej życia. Pozostaje liczyć, że w przyszłości liczba meczów i bramek na EURO i Mundialach, będzie szła w parze z sukcesami na samych turniejach.

Fot. Rob Bogaerts / Anefo by Wikipedia