[PNA] Gwiazdy turnieju i ich późniejsze losy

[PNA] Gwiazdy turnieju i ich późniejsze losy

Podczas Pucharu Narodów Afryki pojawiło się kilku zawodników, którzy pokazali się zaskakująco z dobrej strony, albo są w takim momencie kariery, że chętnie przejdą do innego klubu. Międzynarodowe turnieje to okazja do pokazania się potencjalnym nowym pracodawcom, chociaż Puchar Narodów Afryki nie przekuł żadnych karier na nowo.

Zatrudnianie zawodnika po dobrych mistrzostwach świata, czy kontynentu raczej nie jest już tak popularne. Obecnie proces angażu zawodnika trwa na tyle długo i przechodzi przez wiele szczebli w klubie, że kilka meczów nie wpływa na ostateczną decyzję włodarzy ekipy. Czasami jednak klub decyduje się na piłkarza, ale raczej ze względu na wzrost jego marketingowego znaczenia niż piłkarskiej jakości. Ostatnim takim zawodnikiem był James Rodriguez, który po całkiem udanym mundialu przeszedł do Realu Madryt, ale jednak umiejętności mu nie starczyło na zostanie w ekipie Królewskich na dłużej. W zasadzie ostatnim rozkupionym zespołem była Brazylia z 2002 roku: Ronaldo, Rivaldo, Gilberto Silva, a rok później Ronaldinho oraz Cafu zmienili swoją przynależność klubową.

Puchar Narodów Afryki w tym względzie to zdecydowane ekstremum. W zasadzie dobre występy na turnieju przechodzą niezauważone, a czasem wręcz dziwi, że nikt nie dał szansy kolejnym gwiazdom pucharu. Przypadek Egipcjan, którzy wygrywali trzy raz z rzędu mistrzostwa Afryki ucierając nosa piłkarzom o statusie gwiazd piłki jest tu najbardziej istotny. Żaden z mistrzów nie dostał w zasadzie szansy w poważnej lidze. Wael Gomaa, Mohamed Aboutrika, czy Hosni Abd Rabo znaleźli się w jedenastce turnieju, ale pozostawali w swoich klubach, a w dalszej przyszłości, albo zmieniali zespoły w ramach egipskiej ligi, albo dostawali sowity kontrakt w krajach Bliskiego Wschodu. Jednym drobnym wyjątkiem jest Gedo, król strzelców turnieju z 2010 roku. Trzy lata później dostał szansę w Hull City, którego właścicielem był Egipcjanin Assem Allam. Dwa razy napastnik był wypożyczany do angielskiego zespołu. Przy pierwszym pobycie występ można było uznać za przyzwoity, gdyż w 12 meczach strzelił pięć bramek i przyczynił się do awansu zespołu do Premier League. Ostatecznie to była jego jedyna przygoda z europejskim futbolem i został na stałe u siebie w kraju.

Tak samo zresztą było z Zambijczykami, którzy powoli dojrzewali do tego, aby zostać w 2012 roku mistrzami kontynentu. W zasadzie warto wymienić tutaj Emmanuela Mayukę, który po wygraniu w styczniu turnieju pół roku później zamienił Young Boys na Southampton jednak nie zrobił tam kariery i był później oddany do ligi francuskiej. Jednak należy docenić ten awans z Szwajcarii do czołowych lig Europy nawet jeśli nie został gwiazdą rozgrywek. Znamienny jest też przypadek Christiana Atsu z 2015 roku. Piłkarz Chelsea wypożyczony do Evertonu został zawodnikiem imprezy, ale nie przekonało to nikogo do jego talentu. W barwach „The Toffies” zagrał zaledwie pięć spotkań, a w barwach Chelsea nie wystąpił nigdy będąc ciągle oddawany innym klubom. Swoje miejsce znalazł dopiero kilka lat później w Newcastle, z którym awansował do Premier League i stanowił istotny element pierwszego składu. Obecnie gra w saudyskim Al-Raed. Jego kolega z zespołu Harrison Afful w 2015 roku natomiast zmienił barwy klubu przechodząc z tunezyjskiego EC Tunis do Columbus Crew, a gra na turnieju niewątpliwie przyczyniła się do tego awansu sportowego.

Junior Kababanga zapisał się w historii Legii Warszawa jako jej kat w eliminacjach Ligi Mistrzów w 2017 roku był wówczas królem strzelców PNA. Mimo tego sukcesu jego kariera nie nabrała rozpędu. Średnio udany pobyt w Belgii najwidoczniej go zweryfikował wcześniej, a dobry turniej na afrykańskim kontynencie nie przekonał zachodnioeuropejskich skautów na danie mu kolejnej szansy. Kongijczyk nie może traktować występów na kazachstańskich stepach za nieudane, gdyż w barwach Astany zagrał w fazie grupowej LM, co nie jest takie oczywiste w przypadku naszych zespołów. Jednak dla polskich kibiców Afrykańczyk był raczej postrzegany jako zawodnik anonimowy, jeden z wielu ofensywnych zawodników z tego kontynentu grającym w kolejnym rywalu w europejskich pucharach.

Żadna kariera nie dostała rozpędu od dobrego występu na Pucharze Narodów Afryki. Wszyscy byli oczarowani grą Christophera Katongo, czy Atsu, albo zachwyceni rolą dżokera Gedo zostającego królem strzelców. Zawodnicy po udzieleniu wywiadów i zebraniu wszelkich możliwych nagród wrócili do swoich starych ról, a czasem ich sytuacja ulegała pogorszeniu. Bez względu, czy byli gwiazdami, przeciętniakami, uzdolnionymi młodzikami, albo bezrobotnymi. Dobra gra na turnieju nie wpłynie na dalsze losy Nsue, czy Malawijczyków, którzy grali z zębem do samego końca. W zasadzie tylko dobra gra w rozgrywkach klubowych może dać im szansę na zmianę w karierze.

Fot. Wikipedia