[PNA 2021] Gwiazdy błyszczą w ćwierćfinałach

[PNA 2021] Gwiazdy błyszczą w ćwierćfinałach

Dwa dni zajęło rozstrzygnięcie kto będzie grał w półfinałach Pucharu Narodów Afryki. Trudno było mówić o dużych niespodziankach, gdyż faworyci wykonali swoje zadanie i pewnie awansowali dalej. Szczególnie cieszy, że gwiazdy pokazały się w ten weekend z jak najlepszej strony.

W sobotę grały Gambia – Kamerun oraz Burkina Faso -Tunezja. Pierwszy mecz odbył się pod dyktando gospodarzy turnieju. Gambijczycy zdecydowali się na podejście defensywne i proste sposoby przesuwania się pod pole karne rywali. Nieposkromione Lwy natomiast próbowali zdominować przeciwników fizycznie grając wiele wrzutek na Aboubakara, który demolował raz za razem pilnujących go rywali. Ostatecznie jednak pierwsza połowa była remisowa, a Gambia zadowolona z osiągnięcia swojego celu wyszła na drugą połowę jeszcze bardziej zdeterminowana, aby zdobyć jedną decydującą bramkę. W drugiej połowie w strzelaniu bramek Aboubakara wyręczył Toto Ekambi, który w 50 minucie strzelił bramkę głową, a siedem minut później podwyższył wynik wbijając świetne podanie Hongli. Gambia nie była w stanie przeciwstawić się Kamerunowi i to gospodarze awansowali dalej. Dla Gambijczyków to i tak fantastyczny rezultat. Osiągnięcie ćwierćfinału w debiutanckim turnieju to rewelacyjne osiągnięcie. Kamerun natomiast gra pewnie i jest jednym z faworytów do końcowego triumfu.

Drugi mecz to drobna niespodzianka, bo wydawało się, że Tunezja złapała formę i będzie w stanie przeciwstawić się Burkinie Faso. Ostatecznie mecz rozwiązał się w regulaminowym czasie gry. Pierwsza połowa jednak należała do Burkiny, która postawiła mocne warunki. Orły Kartaginy zagrały bardzo kiepski mecz pod względem skuteczności. Gra do końca popłacała bo gola Burkina strzeliła w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie. Gol do szatni ułożył całe dalsze spotkanie. Tunezyjczycy dominowali jeszcze bardziej mając blisko 70% posiadania, ale poza tym nic więcej się nie stało. Dodatkowo Burkina grała od 83 minuty w osłabieniu, bo Outattara strzelec bramki dostał w bardzo krótkim czasie dwie żółte kartki. Nawet grając w przewadze Tunezja nie mogła pokonać bramkarza rywali i pożegnała się z turniejem. Burkina Faso zaskoczyła pewnym zwycięstwem, a Tunezyjczycy pokazali, że nie potrafią wygrywać ważnych meczów.

W niedziele za to spotkały się Egipt – Maroko oraz Senegal – Gwinea Równikowa. Pierwszy mecz rozpoczął się nietypowo godzinę wcześniej, ale to nie miało wpływu na poziom spotkania. Maroko dominowało w pierwszej połowie strzelając bramkę z karnego. Strzelcem został Boufal, a gol padł w 7 minucie spotkania. Wydawało się, że nie będzie to jedyna bramka Lwów Atlasu, ale jak zwykle pojawił się problem ze skutecznością napastników. Bardzo aktywny ze strony Egiptu był Mohamed Salah, który potrzebował trochę czasu, aby rozkręcić się na turnieju. I to właśnie skrzydłowy Liverpoolu doprowadził w 53 minucie do wyrównania. Błąd popełnił bramkarz Maroko, który zbił niepewnie piłkę pod nogi Egipcjanina. Mecz się od tamtego momentu uspokoił i piłkarze dotrwali do dogrywki. Zamiast wyczekiwania na rzuty karne zespoły podjęły się zmienienia losów spotkania. Swoje sytuacje miało Maroko, ale to Egipt strzelił bramkę w 100 minucie. Świetnie podanie Salaha wykorzystał Trezeguet i zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Desperackie ataki Maroko, a później nawet uczestniczenie w akcjach bramkarza nic nie dały i Faraonowie awansowali dalej.

Ostatni mecz ćwierćfinał to starcie faworytów z Senegalu oraz Gwinei Równikowej. Wiadomo, że Senegalczycy to zespół grający o zwycięstwo na turnieju, ale Gwinea mimo bycia słabszą drużyną na turniejach udowadniała swoją wartość. W pierwszej połowie to Lwy Terangi narzuciły swoje tempo, a w przodzie brylował głównie Sadio Mane. W wielu sytuacjach tylko szczęście ratowało Gwinejczyków, ale ostatecznie Diedhiou strzelił bramkę w 28 minucie. Powinno być w pierwszej połowie 2:0, bo Mane powinien strzelać, ale zdecydował się podawać. Bramka wybiła z rytmu Gwinejczyków, którzy nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Mendy’ego. Druga połowa zaczęła się od dobrych akcji Gwinei, która miała swoje szansę. Najpierw sędzia nie gwizdnął karnego, ale w 57 minucie nie potrzebowali już pomocy sędziego i doprowadzili do remisu. Ostatecznie Senegal otrząsnął się z tego letargu i rzucił się ataku. Przyciśnięta Gwinea popełniała błędy w obronie. Zła decyzja o wybiciu doprowadziła w 68 minucie do strzelenia bramki przez Kouyate na 2:1, a problemy kondycyjne Gwinejczyków pozwoliły na szarpnięcie skrzydłowego i podwyższenie wyniku na 3:1 w 79 minucie.

Senegal stracił pierwszą bramkę na turnieju, ale też zawodnicy się rozstrzelali wbijając trzy gole. Szansę na awans do finału są spore, ale puchar pokazał, że czasami wyniki i forma to loteria, szczególnie jeśli do głosu dojdą problemy z koronawirusem.

Fot. Wikipedia