[PNA 2021] TOPjedenastka i ANTYjedenastka fazy grupowej #3

[PNA 2021] TOPjedenastka i ANTYjedenastka fazy grupowej #3

Za nami faza grupowa Pucharu Narodów Afryki. Początkowo wydawało się, że turniej będzie należał do bramkarzy. Pojedyncze strzelone bramki, bronione karne i świetne interwencje w pierwszej kolejce na to wskazywały, ale w dalszej części turnieju do głosu zaczęli dochodzić piłkarze ofensywni, a obrońcy tracili co raz częściej koncentracje. Trudności w wybraniu jedenastki tej części pucharu sprawia rotacja wynikająca z przerw związanych z kwarantanną. Wielu zawodników zaczęło ten turniej z opóźnieniem, a sporo z nich wypadało w trakcie. Mimo tych trudności przedstawiamy najgorszych i najlepszych piłkarzy fazy grupowej:

TOPjedenastka

Mohamed N. Kamara (Sierra Leone) – gdyby Sierra Leone awansowało jego obecność w tym zestawieniu byłaby niekwestionowana. Świetnie wybronione mecze z Algierią oraz Wybrzeżem Kości Słoniowej, ale w ostatnim kluczowym meczu został pokonany przez Gwinee Równikową, choć przy tym zaskakującym strzale z dystansu miał niewiele do powiedzenia. Trudno oczekiwać, aby bramkarze bronili każde uderzenie życia. Golkiper znalazł się jednak w tym zestawieniu, gdyż to głównie dzięki niemu Sierra Leone mogło wierzyć w awans. Inni bramkarze takich nadziei nie dawali.

Achraf Hakimi (Maroko) – pierwsze dwa spotkania zagrał przyzwoicie, choć jak na zawodnika takiej klasy powinien dać znacznie więcej. Ostatecznie miejsce dostaje dzięki meczowi z Gabonem, gdzie był siłą napędową zespołu, a w kluczowym momencie szybko doprowadził do wyrównania po bezpośrednim uderzeniu z wolnego. Jedna z nielicznych gwiazd, która nie zawiodła.

Abdou Diallo (Senegal) – kolega z paryskiego zespołu Hakimiego zagrał bardzo pewnie w obronie w trzech meczach. Nie był bohaterem żadnego, nie strzelił bramki, czy nie przyczynił się asystą do uzyskania gola. Diallo był liderem bloku obronnego, który zachował czyste konto w trzech meczach. Senegal jako jedyny zespół nie stracił bramki, a przy sporych osłabieniach jakie dotknęły Lwy Terangi na początku turnieju budzi to spore uznanie.

Steven Caulker (Sierra Leone) – kolejny przedstawiciel kraju, który ostatecznie nie awansował dalej. Trzeba jednak wyróżnić tutaj byłego obrońce Liverpoolu, jako idealny przykład lidera drużyny. Piłkarza, który daje impuls do lepszej gry, do walki o punkty. W pierwszym meczu zagrał bardzo ofiarnie w obronie, w drugim gdyby nie jego inicjatywa pojawienia się z przodu i przytomność w wykorzystaniu błędu bramkarza WKS, Sierra Leone wyłączyło by się z rywalizacji o awans. W trzecim niestety nie dał wiele, ale to po jego podaniu/strzale głową drużynaa była bliska wyrównania

Issiaga Sylla (Gwinea) – ofensywnie grający boczny obrońca we wszystkich trzech meczach starał się budzić popłoch na swojej stronie boiska. Najlepiej wyglądało to z Etiopią, ale pewnie to była kwestia klasy przeciwnika. Jednak w meczu z Senegalem, czy Zimbabwe starał się dawać z siebie wszystko i często być nielicznym jasnym obiektem w tych spotkaniach. Na plus czyste konto z Senegalem.

Sofiane Boufal (Maroko) – główny architekt awansu Maroka do następnej fazy turnieju. Gdyby nie jego bramki z Ghaną, czy Gabonem jego reprezentacji trudno byłoby myśleć o zdobyciu punktów. Poza golami, powinien być wyżej w klasyfikacji najlepszych asystentów, ale gra napastników Lwów Atlasu to zupełnie inna historia.

Joe Aribo (Nigeria) – symbol kompletnej dominacji Nigeryjczyków w fazie grupowej. Drużyna funkcjonuje we wszystkich sferach bardzo dobrze, a głównym architektem jest środkowa pomoc Super Orłów. Asysta w pierwszym meczu, dużo wykreowanych akcji w kolejnych. Jego partner z pomocy Ndidi pewnie nie obraziłby się jakby piłkarz Rangersów został również jego kolegą klubowym.

Ibrahim Sangare (Wybrzeże Kości Słoniowej) – asysta z Sierra Leone, gol z Algierią. Szczególnie ostatni mecz to popis piłkarza PSV. Dominował szybkością, siłą i inteligencją nad rywalami z Afryki Północnej. Jego aktywność była główną przyczyną wysokiego zwycięstwa nad byłymi mistrzami Afryki.

Moses Simon (Nigieria) – nie zagrał w ostatnim meczu od pierwszej minuty, ale trener wie, że musi oszczędzać takich zawodników, szczególnie że ławka pokazała się z bardzo dobrej strony. Motor napędowy zespołu w meczu z Egiptem, oraz Sudanem, w którym zaliczył gola i asystę. Na mecz z Gwineą Bissau wszedł dopiero w drugiej połowie, ale dał bardzo przyzwoitą zmianę.

Vincent Aboubakar (Kamerun) – na ten moment najlepszy zawodnik turnieju. Pięć bramek w trzech meczach to bardzo dobry rezultat. Dodatkowo były piłkarz FC Porto potrafił popracować w obronie, rozbijając w zarodku kolejne akcje rywala. Od jego formy będą zależały dalsze losy drużyny w fazie pucharowej.

Ibrahima Kone (Mali) – na turnieju pojawiło się wielu napastników, którzy mieli pojedyncze świetne mecze. Trzeba jednak zdobyć się na szacunek do Ibrahima Kone, który strzelił trzy bramki i znajduję się za plecami Aboubakara. O ile Kameruńczyk w kolejnych meczach miał wsparcie kolegów, tak Kone musiał robić wszystko sam, Trzy bramki z czterech jakie strzeliło Mali to jego zasługa. Gdyby nie jego skuteczność chociażby z rzutów karnych trudno byłoby mówić o piłkarzach z Bamako w 1/8 finału.

ANTYjedenastka

Andre Onana (Kamerun) – można byłoby prosto wskazać na bramkarza Etiopii, czy Mauretanii, którzy dostali kilka bramek i pojechali do domu. Jednak trudno od każdego z golkiperów grających w słabszych drużynach oczekiwać, że mieli mecze życia jak bramkarze Sierra Leone, czy Sudanu. Warto jednak wskazać na Onane, którego interwencja w pierwszym meczu doprowadziła do straty bramki, a jego mało pewne zachowanie przyczyniło się do utraty bramki z Etiopią. W przypadku rywalizacji z Republiką Zielonego Przylądka trudno obwiniać go o gola. W każdym meczu Kamerun stracił bramkę i musiał liczyć na jakość z przodu, aby spokojnie wygrać. W przypadku słabszych rywali to wystarczyło, ale im dalej Kamerun przejdzie tym przeciwnicy będą lepsi.

Mustafa Elfadni (Sudan) – niestety kilku piłkarzy ze słabych zespołów się pojawi w tym zestawieniu. Sudan zagrał bardzo słaby turniej, a boki obrony były najgorszym elementem. O ile w środku defensywy i na bramce pracowali strażacy, tak reszta w defensywie zajmowała się dolewaniem benzyny.

Abdelkader Bedrane (Algieria) – indolencja w ofensywie Algierczyków to jedno, ale problemy z piłkarzami z Gwinei Równikowej to drugie, a deklasacja w wykonaniu WKS to trzecie. Gdyby chociaż defensywa działała jak trzeba, to Algieria mimo braku atutów z przodu, mogłaby ugrać punkty z remisów i liczyć na awans z trzeciego miejsca. W meczu z Sierra Leone został zdjęty już w pierwszej połowę za kiepską grę, ze Słoniami trener postanowił przedłużyć eksperyment. Trzy bramki w plecy.

Mohamed Dellahi i Abdoulkader Thiam (Mauretania) – zawodnicy z Afryki Zachodniej nie popisali się na tym turnieju. Można zrozumieć, że byli znacznie słabsi od przeciwników, ale takich problemów obronie już nie. Wiele bramek padło po błędach obrony, która nie potrafiła odpowiednio się asekurować, oraz notorycznie łamała linie spalonego, co pozwoliło chociażby Tunezyjczykom na festiwal bramek i podreperowanie nastrojów

Andre Ayew (Ghana) – we wszystkich meczach rozpoczynał jako napastnik, ale ze względu że jest to uniwersalny piłkarz tutaj został umieszczony na boku, jako skrzydłowy. Piłkarz musiał znaleźć się w tej jedenastce. Istotny gol, dał mu tytuł zawodnika meczu, ale w meczu z Marokiem zawiódł kompletnie, a przeciwko Komorom skompromitował się głupim celowym uderzeniem bramkarza, co skończyło się czerwoną kartką. W osłabieniu, bez swojego lidera Ghana przegrała rywalizację z Komorami i sensacyjnie opadła z rywalizacji..

Thomas Partey (Ghana) – na boisku jednak znajdował się środkowy pomocnik Arsenalu, ale z jego obecności nie wiele wynikało. W pierwszym meczu to on przyczynił się do porażki z Maroko, w drugim zaliczył asystę, ale jego zespół i tak zremisował z Gabonem. Ostatnia rywalizacja z Komorami i pozwolenie na strzelenie rywalom trzech bramek to podsumowanie gry środka pola Ghany. Piłkarz chyba dalej jest w kryzysie, bo po powrocie do składu Kanonierów w pierwszym meczu przeciwko Liverpoolowi wszedł z ławki i dostał dwie żółte kartki, uniemożliwiając zespołowi awans do finału Pucharu Ligi.

Sofiane Feghouli (Algieria) – piłkarz chyba utożsamia się ze swoimi kolegami z Galatasaray, którzy znajdują się nad strefą spadkową. Kompletnie nieproduktywny nie potrafiący wykreować akcji napastnikom. Najlepsze jego zagrania to zejścia z boiska na ławkę, choć jego zmiennicy też prochu nie wymyślili.

Riyad Mahrez (Algieria) – największy nieobecny Pucharu Narodów Afryki, w końcu gdy zdecydował się pokazać na turnieju to tylko po to, aby nie trafić karnego. Absolutna katastrofa jako lider zespołu. On i jego koledzy zasłużenie odpadają na tym etapie, jako jedna z najgorszych reprezentacji na tym turnieju.

Youssef En-Nesyri (Maroko) – zagrał w dwóch meczach, nie strzelił bramki, nie trafił karnego. Jego koledzy z ataku to mniej więcej ten sam poziom beznadziei z przodu, ale on jako piłkarz Sevilli i całkiem przyzwoity napastnik na poziomie La Liga powinien dawać z siebie więcej.

Islam Slimani (Algieria) – uparcie stawianie przez Belmadiego na napastnika Lyonu można klasyfikować jako masochizm. Mecz z Sierra Leone zweryfikował jego przydatność na tym turnieju, ale szkoleniowiec uparcie dawał mu szansę w kolejnych spotkaniach z ławki. Obiektywnie rzecz biorą wydaje się to logiczne, bo kto nie wpuszczałby w meczach, gdzie walczy się o wygraną doświadczonego napastnika. Jednak to jest Slimani, który w naturze nie ma strzelania bramek. Jest to typowy reprezentant klubu „piłkarz jednego sezonu”, który na strzeleniu ponad 20 bramek w barwach Sportingu wiezie się przez całą karierę. Najprawdopodobniej ostatni turniej Algierczyka. W końcu