Mistrzowskie wpadki

Mistrzowskie wpadki

Odpadnięcie Algierii na takim etapie rozgrywek to wielkie zaskoczenie. Wielu obstawiało ich jako czołowych faworytów do wygranej w Pucharze Narodów Afryki. Ostatecznie pozostał powrót do domu już w fazie grupowej. Jednak w ostatnich czasach obrońcy tytułów nie potrafią zbudować dynastii zwycięzców, często kompromitując się znacząco.

W przypadku Mistrzostw Świata, czy europejskiego czempionatu czteroletnia przerwa między turniejami jest wystarczająca, aby wielu zawodników pokończyło kariery, albo ich pozycja w międzynarodowym futbolu zmieniła się diametralnie. Często nowe pokolenie nie jest w stanie zastąpić godnie swoich poprzedników i kończy się na kiepskim wyniku. Na myśl przychodzi Francja z 2002 roku, która przecież miała mocniejszy skład niż cztery lata wcześniej, bo do starej gwardii doszły nowe dojrzewające talenty takie jak Thierry Henry, który był tylko zmiennikiem na mundialu we Francji, a w 2002 roku był to czołowy napastnik świata. Ostatecznie rywalizacja skończyła się na fazie grupowej. Tak samo jak Włosi w 2010 roku nie potrafili wyjść z grupy, a kryzys który dopadł Squada Azzura ciągnie się za nimi w zasadzie do dnia dzisiejszego, nawet jeśli potrafili zostać Mistrzami Europy. Wciąż nie są w stanie zbudować stabilnej i pewnej drużyny, która będzie zawsze grała o najwyższe cele. Podobnie z Niemcami, którzy mieli mieć gotowych następców rosnących w mistrzowskich reprezentacjach juniorów, ale nie byli w stanie awansować, a Loew musiał mocno tłumaczyć się z kompromitacji.

Z Pucharem Narodów Afryki jest inaczej. Turniej jest rozgrywany co dwa lata, a czasem rok do roku ze względu na zmiany lat parzystych, na nie parzyste, czy tak jak obecnie ze względu na pandemie. Od czasu Egiptu i jego potrójnego mistrzostwa każdy kolejny obrońca tytuł odpadał w fazie grupowej, a wręcz nie awansowali do PNA. Ten ostatni przypadek dotyczył Nigeryjczyków. Super Orły wygrały w 2013 roku pod wodzą Keshiego, ale ostatecznie w eliminacjach do turnieju z 2015 odpadli w grupie kwalifikacyjnej, gdzie uznali wyższość Kongo oraz Republiki Południowej Afryki. Kryzys zresztą trwał dalej, bo Nigeria jedna z najlepszych reprezentacji kontynentu musiała czekać do 2019 roku, aby wrócić do gry o afrykański czempionat. Na turnieju z 2013 roku obrońcami tytułu byli Zambijczycy, którzy jednak byli rok wcześniej sporą niespodzianką, a dzięki indolencji Drogby i spółki byli w stanie wygrać z nimi w finale po rzutach karnych. W grupie jednak trafili na Nigerię oraz Burkina Faso, które były zdecydowanie od Chipolopolo nie potrafiących wygrać meczu na turnieju.

Wybrzeże Kości Słoniowej zastąpiło Nigeryjczyków w 2015 roku i jako urzędujący mistrz dwa lata później ugrali dwa punkty i pojechali do domu. Maroko i Demokratyczna Republika Kongo oraz Togo to całkiem przyzwoite zespoły, ale WKS zawsze miał lepszą drużynę więc brak zwycięstwa w takiej grupie to olbrzymia kompromitacja. Wielu zawodników po sukcesie z 2015 pokończyło kariery więc na turniej pojechała zdecydowanie nowa kadra, choć kilku zawodników jeszcze pamiętało stare kampanie.

Trend delikatnie odwrócił Kamerun odbierający tytuł z rąk Słoni. W kolejnym turnieju udało im się awansować z grupy, ale udało im się to osiągnąć z drugiego miejsca uznając wyższość Ghany. Rywalizacje zakończyli na 1/8 finału, gdzie po wyrównanym meczu przegrali z Nigeryjczykami. W 2019 roku zwycięstwo osiągnęli Algierczycy, których los na kolejnym turnieju poznaliśmy stosunkowo niedawno. Fenki zupełnie nie podjęły walki oddając w zasadzie turniej rywalom, choć większość zawodników pamiętało mistrzostwo sprzed dwóch lat.

Jakie czynniki mogą mieć na to wpływ. Pierwszy oczywisty, czyli wiek. Zawodnicy się starzeją i poza problemami fizycznymi pojawiają się też dotyczące mentalności piłkarza. Nawarstwianie się kontuzji, inne priorytety na kontynuowanie kariery, a także wypalenie się zawodnika to niewątpliwie problemy utrudniające kontynuacje pasmo sukcesów. Trenerzy też boją się podejmować wielkich zmian. Stare porzekadło „nie zmienia się zwycięskiego składu” funkcjonuje i ma się całkiem dobrze. Szkoleniowiec robiący rewolucję będzie widziany jako szaleniec. Ile kontrowersji budziło pozbycie się przez Loewa piłkarzy Bayernu Monachium takich jak Thomas Muller, czy Mats Hummels. Ostatecznie przy braku wyników piłkarze wrócili do reprezentacji, bo presja mediów i środowiska była spora. W przypadku Algierii nie ma to znaczenia, ale w kilku przypadkach zmieniał się również trener. Zawodnicy mają spore doświadczenia turniejowe, ale ich nowy szkoleniowiec dopiero poznawał czym jest presja na międzynarodowym turnieju. Problem oczekiwań też usztywnia możliwości podejmowania decyzji.

Belmadi próbował ratować wyniki meczów poprzez wpuszczanie Slimaniego, czy Brahimiego, który raczej w swojej karierze nie słynęli z strzelania bramek. Przypadek drugiego jest symboliczny. W 2019 roku był piłkarzem FC Porto, a w sezonie mistrzowskim był podstawowym zawodnikiem Smoków i strzelcem dziesięciu bramek. Obecnie piłkarz gra w lidze katarskiej, gdzie jednak poziom jest zdecydowanie niższy, a głównym powodem przejścia był poziom finansowy, a nie sportowy. W kadrze znalazł się inny mistrz Belaili, który pozostaje obecnie bez klubu, ale trudno było trenerowi nie zabrać takiego zawodnika. Opieranie się na starej gwardii spowodowało ograniczenie możliwości reagowania na wydarzenia boiskowe. Algieria odpadła, ale raczej żaden kolejny mistrz nie będzie wyciągał wniosków z porażek swoich poprzedników, a będzie to traktowane jako rachunek za wygranie czempionatu.

Fot. Wikipedia