Paulo Sousa ciągnie do Brazylii

Paulo Sousa ciągnie do Brazylii

Trzeba powoli przyzwyczajać się, że Paulo Sousa nie będzie selekcjonerem reprezentacji, a zupełnie kto inny poprowadzi Polskę w meczach barażowych. Większe pieniądze, oraz prestiż miały być głównym motorem zmiany pracy. Wydaję się jednak, że Portugalczyk przyjąłby jakąkolwiek ofertę o ile byłaby ona atrakcyjna finansowo.

Porównywanie lig południowoamerykańskich z piłką europejską jest zazwyczaj ciężkie i trudne do oceny. Brazylia produkuje co roku dziesiątki talentów grających z powodzeniem w różnych ligach od tych najlepszych poprzez średnie, aż po najgorsze. Liczba talentów jest tak wielka, że część z nich nie jest w stanie nawet grać w pierwszej reprezentacji swojego kraju i decydują się na zmianę barw. Wielu Brazylijczyków podnosiło trofeum za Mistrzostwa Europy chociażby grając dla Włoch, czy Hiszpanii. Klubowa piłka to zupełnie inny temat. Copa Libertadores jest porównywane z Ligą Mistrzów, a w Klubowych Mistrzostwach Świata to zespół z Ameryki Południowej obok europejskiego reprezentanta jest wymieniany jako faworyt. Ostatnimi czasami nie jest to już aż tak pewne. Mieliśmy meksykańskie Tigres w finale, a kilka lat temu afrykańskiemu Mazembe udało się przejść do decydującej fazy rywalizując z Interem Mediolan.

Opowieści Paulo Sousy o tym jakoby Flamengo to jeden z najlepszych klubów świata należy traktować z pobłażaniem. Trudno albowiem, aby zespół z czołowego piłkarskiego kraju liczącego setki milionów mieszkańców był przypadkowym zespołem. Natomiast brazylijska liga to mniej więcej poziom chińskiej, japońskiej ekstraklasy ewentualnie arabskich lig. Oczywiście Chiny dokonały wielu reform ograniczających rozwój i przepływ zagranicznych piłkarzy do lokalnych rozgrywek, ale wciąż jest to miejsce budzące zainteresowanie. Brazylia jest silna pozycją reprezentacji oraz piłkarzy. Tylko taki trener ma przyjemność prowadzić przyszłe gwiazdy futbolu przez paręnaście miesięcy, a potem oni odchodzą i tak do Europy, albo idą do egzotycznych ekip za grube pieniądze.

Dodatkowo jeszcze pojawiają się dziwne rozgrywki stanowe, gdzie czołowe zespoły rywalizują z półamatorskimi klubami. Flamengo natomiast jest dobrym motywem ucieczki z reprezentacji i wylądowanie na miękkiej poduszce. Ewentualne zwolnienie z klubu nie będzie aż tak bolesne dla jego prestiżu w Europie, a istnieje szansa że może wskoczyć na karuzelę brazylijskiej ligi. Pozwoli mu to również na rozsławienie swojej kandydatury pośród krajów azjatyckich. Portugalscy trenerzy są obecnie popularnym celem wielu klubów więc zbudowanie sobie rozpoznawalności na poziomie reprezentacyjnym i krajowym będzie dobrym krokiem dla Sousy.

W zasadzie koniec Portugalczyka był bliski już od końca eliminacji do mistrzostw świata, gdyż opinie na jego temat były bardzo kiepskie. Było wyczuć w haśle, że jego celem jest wygrywanie „na teraz” zamiast budowy reprezentacji na lata, że już trener jest myślami daleko poza Polską. Dziwi jedynie, że to wszystko nie zostało omówione na normalnym poziomie. Informowanie władz federacji w drugi dzień świąt i dziwaczna prośba o rozwiązanie kontraktu budzi zdziwienie i pachnie desperacją. Możliwe, że okienko możliwości Sousy maleje z dnia na dzień, a kompromitacja z reprezentacją Polski by je całkowicie zamknęła.

Południowoamerykańska piłka powoli jest doganiana przez resztę świata, a w finale Klubowych Mistrzostwach Świata co raz częściej awansują Meksykanie, Japończycy, czy nawet Kongijczycy. Dlatego hasło „Flamengo jeden z najlepszych klubów świata” należy traktować z przymrużeniem oka. Szczególnie, że Internacional również był w grze. Przed Kuleszą stoi teraz wybór jak najszybszego wyboru szkoleniowca reprezentacji Polski. Pojawia się wiele wątpliwości, kto powinien objąć kadrę. Każdy wybór jaki zostanie podjęty zostanie skrytykowany przez część kibiców i mediów. W zasadzie piłkarze będą musieli sami wygrać ten baraż bez względu na to kto będzie ich selekcjonował.

Fot. Wikipedia