Oceania w Katarze – eliminacje do mundialu

Oceania w Katarze – eliminacje do mundialu

Wczorajszy awans Polski na mundial to wielkie wydarzenie, ale też doszło do rozstrzygnięć na innych kontynentach, czasem w kuriozalnych okolicznościach. Wszystko to dopełnia losowanie grup w piątek, mimo że nie znamy jeszcze każdego uczestnika, a wszystkich uczestników poznamy dopiero za kilka miesięcy.

Afryka rozgrywała mecze rewanżowe, w których wszystkie wyniki mogły paść. Ostatecznie awansowała Ghana, Senegal, Maroko, Kamerun i Tunezja. Wygrana Kameruńczyków wymęczona w dogrywce budzi zdziwienie, bo przecież Algieria zagrała słabe PNA w odróżnieniu od Nieposkromionych Lwów, a jednak potrafili być w grze do 118 minuty, gdy decydujący cios wykonał Toto-Ekambi. Zdecydowanie jednak najwięcej kontrowersji było w rozstrzygnięciu konkursu jedenastek w meczu Egipt – Senegal. Powtórka z finału zakończyła się podobnie i górą ponownie był Senegal, choć kibice robili wszystko, aby rozproszyć Faraonów przy wykonywaniu jedenastek. Świecenie laserami po oczach dało efekt, bo dwóch Egipcjan spudłowało, a Senegalczycy pewnie wykonywali swoje uderzenia. Ostatecznie awansowały drużyny, które były faworytami rozstawień, ale też poza Marokiem nikt nie zrobił tego w pewny sposób. W Afryce wszystko lubi się zmieniać jak w kalejdoskopie i triumfujący selekcjonerzy wcale nie muszą prowadzić w pierwszym meczu mundialu.

Federacja Oceanii ze względu na problemy związane z koronawirusem miała problem z organizowaniem rozgrywek u siebie. Ostatecznie FIFA zaproponowała rozegranie eliminacji w Katarze. Osiem zespołów w dwóch grupach miało rozstrzygnąć w meczu finałowym, kto zagra w interkontynentalnym barażu. Sama kwestia ściśnięcia eliminacji do kalendarza typowo turniejowego budziło zdziwienie, ale też problemy logistyczne postawiły występy niektórych ekip pod znakiem zapytania. Wiele z zespołów pochodzi z małych krajów i wyprawa krajowych zawodników na drugi koniec świata to spore koszty i problemy logistyczne. Dodatkowo doszły problemy z koronawirusem. Vanatu musiało wycofać się z turnieju albowiem choroba zdziesiątkował zespół uniemożliwiając im wystawienie składu przeciwko Tahiti. Podobny los spotkał reprezentantów z Wysp Cooka, którzy zagrali pierwszy mecz, ale do drugiego spotkania nie przystąpili z podobnych względów.

Faworyzowana Nowa Zelandia i Tahiti miały pewny awans ze swojej grupy, a mecze bezpośredni decydował tylko o rozstawieniu przy awansie. W drugiej grupie rozegrano wszystkie mecze, a awansowała Papua Nowa Gwinea oraz Wyspy Salomona. Druga reprezentacja dotarła do finału i mogła zetrzeć się z popularnymi Kiwi. W finale jednak Nowa Zelandia była górą pokonując rywali dotkliwie 5:0 i pozostaje im poczekać na rywala z Ameryki Południowej. Do tego czasu Nowa Zelandia pozna rywali w grupie na mistrzostwach świata, co jest trochę dziwną sytuacją. Katar powoli spełnia swoje marzenia o byciu sportowym hubem. W ciągu ostatnich miesięcy udało im się zorganizować Puchar Arabski i eliminacje Oceanii do MŚ, a także rozegrane zostaną na ich terenie mecze barażowe. Poza tym byli rozważani jako potencjalne alternatywne miejsce do zorganizowania tegorocznego Pucharu Narodów Afryki. Weryfikacja Kataru jako drużyny piłkarskiej i gospodarza dopiero w grudniu, ale w piątek poznamy grupy na MŚ.

Fot. Wikipedia