Grupy bez emocji

Grupy bez emocji

Już za parę chwil dowiemy się mniej więcej kto zagra z kim na najbliższym mundialu. Wprowadzone różne przepisy i zasady ograniczają wybory zespołów do poszczególnych grup, co powoduje zmniejszone szanse na absolutne grupy śmierci. Ostatecznie nawet może dojść do tego, że grupa będzie przypominać poziom nie bardzo pasujący do Mistrzostw Świata.

Dwa zespoły z Europy maksymalnie z jednej strony mają utrzymać poziom każdej grupy, ale też nie spowoduje powstania czegoś maksymalnie ciekawego. Z perspektywy organizatorów faworyci odpadający tak wcześnie nie będą mile widziani. Gdyby było to organizowane w bardziej cywilizowanych warunkach niż w Katarze, to byłby cios w liczbę turystów-kibiców przebywających w kraju gospodarza ze względu na występy swoich kolegów. Dodatkowo z pierwszego koszyka jest losowany Katar, który będzie czekał na rywali w grupie A.

Jak na razie Mistrzostwa Świata rozgrywane są według mniej więcej starych zasad z awansującymi dwoma zespołami z grupy. Nie jest tak, że awansowanie większej liczby zespołów nie zaistniało w mundialu. W 1994 roku mimo mniejszej liczby zespołów grających na turnieju (24) wprowadzono awanse trzech ekip, a tylko jedna opadała w fazie grupowej. Ostatecznie zrezygnowano z tego na mistrzostwach świata we Francji, ale zamiast za to wprowadzono 32 zespoły. Jednak w 2026 roku będzie to już 48 zespołów, a do zasad wprowadzone zostaną awanse z trzecich miejsc. Ma to zwiększyć szansę na awans, ale też zmniejszą rywalizacje w grupach, gdyż wielu nie będzie chciało ryzykować.

Czasem takie pragmatyczne podejście może się opłacać, czego przykładem jest Portugalia z 2016 roku, która zremisowała trzy razy w grupie, ale dotarła do finału i pokonała Francuzów zdobywając złoty medal. Poza małym zainteresowaniem ryzykiem w grupie, pojawia się też kwestia poziomu grup. Koszyki mają dzielić drużyny ze względu na poziom, ale czasem ranking nie odzwierciedla rzeczywistości i przeciętne zespoły wskakują wyżej, a ograniczone miejsca w pierwszym koszyku spychają całkiem dobre ekipy niżej. W 2002 roku powstała grupa Japonia, Belgia, Tunezja oraz Rosja, która była bardzo przeciętną ekipą, gdzie grał współgospodarz turnieju oraz reszta ekip. Żadna z nich nie przeszła powyżej 1/8 finału, Japonia odpadła z Turkami, a Belgowie musieli uznać wyższość Brazylijczyków. Oczywiście rywale byli czołowymi zespołami na turnieju, a Brazylia została mistrzem świata, ale skoro Koreańczycy byli w stanie pokonać (przy pomocy sędziów) Hiszpanów oraz Włochów, to równie dobra Japonia mogła poradzić sobie z Turkami.

Podobnie było z grupą Kolumbia, Grecja, Japonia oraz Wybrzeże Kości Słoniowej w 2014 roku, choć trzeba przyznać, że Kolumbijczycy byli jedną z małych rewelacji turnieju docierając do ćwierćfinału, ale Grecy odpadli po rzutach karnych z Kostaryką co nie przyniosło im większej chluby. Z bólem serca trzeba przyznać, że i nasza grupa na MŚ w Rosji nie należała do najbardziej pasjonujących. Przeciętne zespoły z paroma gwiazdami i bez sukcesów w dalszej części turnieju. Dlatego też fazy grupowe tracą sens, bo raczej mocne zespoły jeśli nie popadną w wielki kryzys awansują dalej, a przy odrobinie szczęścia dojdą do ćwierćfinału. O ile losowanie w przyszły piątek może przynieść ciekawe grupy, to za cztery lata będzie to zetknięcie z egzotyką.

Fot. Wikipedia