Nowa miotła bez trzonka

Nowa miotła bez trzonka

Dzisiejsze spotkanie Legii Warszawa z Pogonią miało być początkiem nowego etapu w tym sezonie dla Wojskowych. Władze klubu uznały, że problemem jest Czesław Michniewicz nie potrafiący wykrzesać więcej z gry w lidze więc uznano, że trener rezerw będzie kandydatem, który ogarnie sytuacje. Jeśli liczono przy tym na efekt nowej miotły to szybko rzeczywistość zweryfikowała marzenia.

Marek Gołębiewski wcześniej trenował drugi skład Legii, a wcześniej z powodzeniem kierował poczynaniami Skry Częstochowa, gdzie dołożył kilka cegiełek do awansu. Został zwolniony w maju przy samej końcówce sezonu więc nie może do końca dopisać sobie tego jako sukcesu, ale jednak trudno oczekiwać, aby wszystkie zasługi przypisywać Jackowi Rokosie, który utrzymał pozycję w barażach, a potem je wygrał. Oczekiwania względem młodego trenera są spore, gdyż pozytywnie oceniana była jego praca zarówno w Częstochowie, jak i stołecznym klubie. Charakterystyka trenera jednak nie przypomina typowego strażaka, który z byle czego zbuduje jako taki zespół pnący się ku górze. Brakuje mu doświadczenia, ale też nastawienie typowo ofensywne budzi spore wątpliwości, gdyż Legia pokazała, że ma spore umiejętności w kreowaniu bramek i problem był raczej w na innych polach. Wymęczone zwycięstwo ze Świtem Skolwin było zaskoczeniem, tak samo jak wystawienie w składzie większości zawieszonych piłkarzy przez Michniewicza. O ile zasada „czystej karty” jest stosowana chętnie przez wielu nowych menedżerów tak tutaj nie do końca powinna mieć zastosowania. Zachowania zawodników były raczej skierowane przeciwko klubowi, a nieprofesjonalne podejście do zawodu nie powinno być usprawiedliwiane niechęcią względem byłego trenera. Dodatkowo sam Gołębiewski jest w klubie od jakiegoś czasu, a jeden z zawodników został zawieszony między innymi za brak chęci gry w rezerwach.

Czesław Michniewicz nie pierwszy raz jest wymieniany na trenera ze swojego szerokiego sztabu szkoleniowego. Po odejściu z Zagłębia Lubin miejsce przejął jego asystent Rafał Ulatowski. W Legii również spekulowano, że będzie podobnie i to Przemysław Małecki będzie pierwszym trenerem, jednak historia nie powtórzyła się stuprocentowo, choć pewnie pozostanie sporo żalu między szkoleniowcami. Pogoń Szczecin z jednej strony to rywal, który walczy kolejny sezon o czołowe miejsca, ale jak udowodniła historia jest klubem mającym problemy z grą jako faworyt, szczególnie gdy zespół przeciwny jest w sporym kryzysie. Legia mogła to spotkanie wygrać, ale wynikało to bardziej z błędów indywidualnych przeciwnika niż z kreowania akcji. To Pogoń wygrała 2:0 grając kombinacyjną piłkę, mogąc jednocześnie korzystać z wielu wariantów zarówno dośrodkowań jak i szybciej gry po ziemi. Tak jak trudno byłoby wskazać różnice w grze między Świtem, a Legią tak w tym meczu, gdyby ktoś uznał, że Warszawiacy to zespół z ligi niżej nikt nie byłby zaskoczony. Nie jest to zespół mający pecha (choć słupki i kiksy Stipicy mogłyby sugerować inaczej), a po prostu drużyna nie mająca pomysłu na grę.

Najprawdopodobniej nowy trener będzie tylko tymczasowo mimo że unika się tego sformułowania i najpewniej liczono, że dobra gra oczyści atmosferę w klubie i z nowo wykreowanym liderem będzie można próbować uratować sezon. Gołębiewski pewnie byłby dobrym trenerem, na czasy przejściowe ewentualnie aby dowieźć sezon i dostać cały okres przygotowań. Dariusz Mioduski decydując się na zmianę trenera bez przygotowanej alternatywy równie dobrze mógł oddać całą rundę jesienną walkowerem. Mimo dobrej gry w Lidze Europy zespół nie jest w stanie podjąć walki w lidze i nawet jeśli ma dwa mecze zaległe to rywalizować mu będzie z Zagłębiem Lubin oraz Termalicą. Nie są to topowe zespoły, ale jeśli Legia nie znajdzie rozwiązania na swoje problemy może okazać się, że obaj pomarańczowi rywale urwą co najmniej punkt, a oba spotkania dla Warszawiaków to starcia nie o sześć punktów, a o dziewięć. Gdyby je wygrali usytuowaliby się w środku tabeli i mogliby myśleć o ewentualnej walce o pojawienie się w okolicach podium. Utrata punktów zepchnie ich na stałe w dół ligi, co nie będzie sprzyjać dobrej atmosferze w zespole.

To nie tylko problem z potencjalnym mistrzostwem, ale z całą resztą organizacji klubu. Zawodnicy widząc Legię w dołku mniej chętniej będą siadać do przedłużania kontraktów o ile prezes nie zapewni podwyżek mogących rekompensować granie o nic. Tak samo jest z potencjalnym nowym trenerem. Każdy szkoleniowiec jak ognia unika łatki „strażaka”, która potrafi popsuć nie jednemu ciekawą karierę, a jeszcze przejęcie Legii w takim zamieszaniu bez pewności zostania na kolejny rok będzie tylko przyciągać wędrownych błędnych rycerzy, albo pragmatycznych trenerów chcących wykorzystać klub jako okazję do wskoczenia na karuzele. Pomimo wielkiego prestiżu jakim jest trenowanie Legii kierowanie zespołem z ograniczonym budżetem, bez pełnej kontroli budowy zespołu z niecierpliwym zarządem nie wygląda jak oferta marzeń.

W następnej kolejce Legia mierzy się ze Stalą Mielec, a później trener dostanie możliwość przetrenowania kilku wariantów trakcie przerwy reprezentacyjnej, choć po ewentualnej przegranej z podkarpacką ekipą nie byłoby zaskoczeniem, żeby Gołębiewski szybko zniknął z zespołu. O tym ile znaczą hasła, że trener nie jest tymczasowy wie doskonale zarówno Stefan Majewski kończący eliminacje po Leo Beenhakerze, czy Maciej Stolarczyk kiedy obejmował Pogoń Szczecin w 2010 roku. Sam nowy trener żartował, że każdy szkoleniowiec w polskiej Ekstraklasie jest tymczasowy, ale żeby czasem nie stało się to przepowiednią jego przyszłości w Legii. Na razie nowa miotła nie ma trzonka i trzeba sporo się namęczyć aby cokolwiek sprzątnęła. Ciekawe na ile starczy cierpliwości zarówno prezesa, piłkarzy jak i samego trenera.

Fot. Wikipedia