Zapomniani przez Sousę i wszystkich

Zapomniani przez Sousę i wszystkich

Dzisiejsze powołania wzbudziły zainteresowanie głównie ze względu na powołanie Matty’ego Casha oraz brak reprezentantów naszej rodzimej ligi. Dyskusję przestał budzić brak Rafała Gikiewicza, za to zastanawiające jest pomijanie Sebastiana Szymańskiego. Młodzi zawodnicy jak Kamiński, Kozłowski, czy Zalewski zostali zesłani tymczasowo do reprezentacji młodzieżowej, ale wciąż mogą zostać dowołani na kolejne spotkanie z Węgrami. Warto jednak pochylić się nad zawodnikami, którzy mieli być, albo byli w zasięgu zainteresowań szkoleniowca.

Jakub Piotrowski to zawodnik, który był jednym z pierwszych z wielu jakich nowa strategia Pogoni Szczecin wypromowała. Zawodnik nie był piłkarzem, który przeszedł przez wszystkie szczeble akademii Portowców, a raczej został wypatrzony jako piłkarz Chemika Bydgoszcz, jednak szybko wzbudził zainteresowanie, co poskutkowało ściągnięciem go do Szczecina. Na zostanie pełnoprawnym piłkarzem pierwszej jedenastki musiał poczekać aż do 2017 roku. Postawienie na młodego pomocnika jest jednym z niewielu pozytywów obecności Skorży na Twardowskiego. Zawodnik zdobył uznanie swoją grą oraz szybki transfer do Genk. Wydawać by się mogło, że tak szybka ścieżka skończy się powołaniem do reprezentacji na zasadzie jakiej funkcjonują obecni młodsi zawodnicy. Ostatecznie okazało się, że Belgia to za wysokie progi i poza paroma meczami na sezon nie udało mu się zwojować więcej. Obecnie gra w Fortunie Dusseldorf, gdzie zbiera minuty i jest zawodnikiem pierwszego składu, choć zagrał raptem jeden pełny mecz często wchodząc z ławki.

Wydawać by się mogło, że Pogoń będzie miała więcej wychowanych reprezentantów niż Lech słynący przez lata z produkcji takich talentów. Drugim piłkarzem z podobną historia jak Piotrowski jest Sebastian Walukiewicz. Piłkarz wyciągnięty z juniorów Legii pokazał, ze gra jak doświadczony stoper. Czasem dla młodego komplement, że gra jak stary wyjadacz staje się ciężarem, gdyż może oznaczać brak rozwoju i podejmowanie ostrożnych decyzji zamiast tych dobrych. Nie dostaje szans w swoim klubie, a dodatkowo przytrafiła mu się kontuzja, co utrudnia mu wdrożenie się w grę ekipy z Sardynii. Trudno oceniać, czy gdyby nie uraz piłkarz by dalej był wpuszczany chociaż z ławki, co w konsekwencji mogłoby poprawić notowania u Sousy. Ostatecznie zawodnik musi zbierać siły i odbudować się po rehabilitacji.

Rafał Augustyniak był w pewnym momencie niespodzianką, gdyż dawał radę w solidnej rosyjskiej lidze oraz dostawał powołania do reprezentacji. Kariera nie typowa bo trafił do tej ligi z Miedzi Legnica i udowodnił, że może być podstawowym zawodnikiem przyzwoitego Urala Jekaterynburg. Zawodnik gra jeśli nie przytrafia mu się kontuzja, ale ostatecznie poza jednym testem w marcu Portugalczyk nie zdecydował się na powoływanie go w dalszej części eliminacji. Zawodnik na tyle nie typowy, że potrafi grać jako pomocnik oraz środkowy obrońca, co przy ewentualnych kontuzjach, oraz szukaniu alternatyw mogłoby się okazać zbawienne. Trudno jednak aby Portugalczyk powoływał samych środkowych pomocników, a Krychowiak jest raczej powoływany ze względu na swoją pozycję w reprezentacji, choć w rosyjskiej lidze radzi sobie znacznie lepiej niż wspominany Augustyniak.

Michał Karbownik będący jednocześnie środkowym pomocnikiem, skrzydłowym oraz wahadłowym nie miał łatwego życia, gdyż każdy trener widział go na innej pozycji, co w takim wieku utrudnia zbudowania pewności siebie. Wydawało się, że piłkarz razem z Moderem w pewnym momencie staną się piłkarzami regularnie powoływanymi do kadry. Obaj również odeszli w tym samym czasie do Brighton i o ile były piłkarz Lecha obronił swoją pozycję i grywa w klubie tak Karbownik nie był w stanie przekonać trenera. Moder czasem potrafił zagrać na wahadle, więc teoretycznie na pozycji, na której Karbownik powinien radzić sobie lepiej. Z Anglii został wypożyczony do Grecji, ale tam na początku zagrał parę spotkań, ale ostatecznie wylądował na ławce rezerwowych. Zawodnik jest jeszcze młody, a Sousa pokazał, że nie boi się stawiać na młodych. Trudno jednak oczekiwać od Portugalczyka aby dawał szansę zawodnikowi nie radzącemu sobie w lidze greckiej, a na pewno jej nie lekceważy skoro Świderski jest obecnie napastnikiem numer dwa w reprezentacji.

O tym że Wszołek gra w Unionie Berlin razem z Tymoteuszem Puchaczem nie pamięta nawet pierwszy szkoleniowiec tej drużyny. Były piłkarz Legii Warszawa niezadowolony z warunków w stołecznym klubie zdecydował się na transfer do Bundesligi. Ostatecznei skrzydłowy przekwalifikowany na wahadłowego nie sprawdza się w żadnej roli w nowym klubie. Piłkarz poza dobrą grą w Polonii oraz epizodem w QPR, kiedy podobno był rozważany jako ewentualny awaryjny transfer do Chelsea pogubił się w karierze. Zawodnik miałbyć ofensywną jakością na lata w reprezentacji, a ostatecznie zanim zdążył się w niej zadomowić problemy z regularną grą wykluczyły go z listy powołanych, a dodatkowo dojrzało kolejne pokolenie piłkarzy.

Wszyscy zawodnicy to piłkarze młodzi, albo jeszcze przed trzydziestką, czyli przy dobrych wiatrach szczyt możliwości mają jeszcze przed sobą. Zamiast podbijać krajowe ligi oraz reprezentacje liczą oni na transfer, albo łut szczęścia, który zmieni ich sytuacje w klubie. Gdyby Sousa miał ich dostępnych w lepszej formie niewątpliwie paru z nich pojawiłoby się na przyszłym zgrupowaniu. Ewentualnie ich nazwiska byłyby podnoszone przez dziennikarzy jako potencjalne alternatywy. To też pokazuje, jak cienka linia jest między udaną karierą, a marazmem. Każdy z nich w pewnym momencie był uznawany za potencjalną gwiazdę rodzimego futbolu. Wszyscy z nich pokazali się z bardzo dobrej strony w Ekstraklasie i z pewnością siebie odchodzili za granicę. Ostatecznie rzeczywistość ich zweryfikowała, a czas cały czas leci.

Fot. Wikipedia