Młodzi trenerzy po latach

Młodzi trenerzy po latach

Do głosu powoli dochodzi nowe pokolenie trenerów, którzy czasami są młodsi niż prowadzeni zawodnicy. Władze klubu są zadowolone, kibice również, który zawsze oczekują kogoś nowego spoza karuzeli gotowego rzucić wyzwanie starym wyjadaczom. Przed młodymi talentami stawiane są oczekiwania zostania najlepszymi w zawodzie, ale potem przychodzi weryfikacja i zamiast złotych medali jest tylko bezrobocie.

Absolutnie skazanym na sukces szkoleniowcem miał być Andre Villas Boas. Portugalczyk zdobył Ligę Europy, a FC Porto nie tylko zdominowało lokalne rozgrywki, ale stało się kuźnią kolejnych talentów sprzedawanych za miliony. Szybko przylepiła się do niego łatka nowego Jose Mourinho, który również jako młody trener z marszu wskoczył na sam europejski top wygrywając wszystko co się dało jako trener ekipy z Estadio do Dragao. Potwierdzało się to tym bardziej, że Villas Boas poszedł do Chelsea, klubu w który również znalazł się w CV bardziej znanego starszego kolegi. W Anglii jednak Villas Boas się nie sprawdził, a jego kariera trenerska nie osiągnęła oczekiwanego pułapu. Potrenował we Francji, oraz Rosji, ale bez większych sukcesów. W osiąganiu sukcesów przeszkadza jednak brak determinacji. Portugalczyk wielokrotnie dawał znać, że nie planuje trenować zbyt długo i będzie wolał poświecić się innym atrakcjom.

We Francji swoją markę potwierdzał Leonardo Jardim. Podobnie jak rodak nie zrobił wielkiej kariery piłkarskiej, ale jako młody trener obejmował klubu z ligi portugalskiej, ale też dostał szansę w Olympiakosie. Jego kariera rozbłysła jednak w Monaco, gdzie wygrał ligę oraz dotarł do półfinału Ligi Mistrzów. We Francji jednak przy pierwszej wpadce został zwolniony i podmieniony na Thierry Henry, ale po kiepskiej grze pod wodzą napastnika Arsenalu, Jardim wrócił na krótko aby uratować zespół. Udało mu się utrzymać Monaco, ale jego powrót trwał bardzo krótko. Portugalczyk jeszcze potrenował w Arabii Saudyjskiej i w wieku 48 lat pozostaje bez klubu. Jednak najpewniej nie powiedział ostatniego słowa, a we Francji wciąż ma reputacje solidnego trenera.

Zdecydowanie jednak we Włoszech nie mile widziany będzie Andrea Stramaccioni. Trener który robił wyniki w juniorach AS Romy i Interu Mediolan był szykowany jako pierwszy trener zespołu. Ostatecznie został trenerem w 2012 roku, gdy zastąpił Claudio Ranieriego. Początkowo tylko jako tymczasowy trener, potrafił utrzymać zespół w czołówce i za to otrzymał permanentny kontrakt. Od tamtego czasu nic Włochowi nie wychodzi. Jego epizod z Interem zakończył się w 2013 roku, z Udinese pracował przez rok, ale władze klubu nie były zadowolone jego 16 miejscem i małą przewagą nad strefą spadkową. Obecnie trenuje w Katarze, ale wcześniej również podjął pracę w Sparcie Praga oraz Panathinaikosie, co jednak wydaje się kiepskim poziomie, szczególnie gdy na początku oczekiwano od niego wspinanie w górę.

Kolejny artykuł można byłoby napisać o trenerach, którzy w pewnym momencie zabłysnęli w Premier League i zniknęli na długie lata. Młodzi trenerzy, często byli asystenci, którzy zostali na dłużej dzięki dobrej grze zespołu. Niektórzy przychodzący do ligi jako wielkie talenty mające okrzepnąć w średniakach angielskich i czekać na oferty od najlepszych w kraju. Eddie Howe, Garry Monk, Ole Gunnar Solskjaer, Marco Silva, Tim Sherwood, Slave Bilic to trenerzy zbierający w pewnym momencie kariery bardzo dobre oceny i kwestią czasu miało być zostanie najlepszym. Eddie Howe miał kilkukrotnie odejść z Bournemouth jako twórca sukcesu tego zespołu, ale ostatecznie odszedł, kiedy jego ekipa spadała do drugiej ligi. Fakt, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, gdyż ma szanse tylnymi drzwiami wejść do czołówki jako trener Newcastle, ale do tego jeszcze daleka droga, a nie jest pewne czy nowi właściciele mają na oku kogoś z lepszą reputacją nie zdecydują się na zamianę.

Przypadek Solskjaera jest na tyle istotny, że o jego umiejętnościach mówiono jeszcze, gdy trenował Molde w swoim kraju. Wiadomym było, że byli uznani piłkarze mają znacznie łatwiejszą ścieżkę do najlepszych ekip, a szczególnie w swoich byłych klubach, ale Norweg zaliczył zły fragment swojej kariery w Cardiff, a później raczej ze względów wizerunkowych dostał szansę w United. Obecnie pozostaje bez klubu, ale raczej prędzej niż później ponownie znajdzie się na ławce trenerskiej i to na całkiem przyzwoitym poziomie. Reszta wymienionych trenerów pozostaje bez pracy, albo próbuje wrócić na szczyt jak Marco Silva awansując z Fulham. Rzeczywistość nie wygląda jednak tak kolorowo jak parę lat temu, kiedy wyobrażano ich jako rywali Kloppa, czy Guardioli w lidze oraz europejskich pucharach.

Wspomniana dwójka to akurat przykład obiecujących trenerów, którzy udźwignęli ciężar swojej sławy i potrafili nie tylko spełnić oczekiwania, ale też je przerosnąć. Szczególnie dotyczy to Kloppa, który nie miał znanego nazwiska jak były pomocnik Barcelony, ale potrafił zbudować zespół w Mainz, Dortmundzie, czy obecnie w Liverpoolu. Ścieżki Nagelsmanna, ten Haga, czy Artety mogą potoczyć się różnie i czasem jedna większa wpadka może zdegradować ich z obecnego poziomu.

Fot. Wikipedia