Legia z sześcioma punktami

Legia z sześcioma punktami

Trudno było oczekiwać, że Legia Warszawa ugra coś więcej niż kilka wyrwanych punktów, oraz iluzoryczne szansę na awans do Ligi Konferencji. Dzisiejszy mecz utwierdził Wojskowych jako liderów swojej grupy pokonując u siebie Leicester City 1:0, po bardzo przyzwoitym meczu. Czesław Michniewicz udowodnił po raz kolejny, że potrafi przygotować drużynę na najważniejsze mecze.

Oczywiście można usprawiedliwiać rywali, że grali zdecydowanie odmienionym składem. Kilku zawodników nie będących w pierwszym składzie w ostatnich meczach dostali szansę, a z przyczyn proceduralnych Iheancho nie mógł zagrać w Warszawie. Problem Leicester jest trochę bardziej skomplikowany, bo ekipa Rodgersa we wrześniu wygrała zaledwie jedno spotkanie i to z drugoligowym Milwall w pucharze Anglii. W pozostałych rozgrywkach uzyskała remis z Burnley, oraz przegrało z Napoli więc zdecydowanie klub pod formą i najprawdopodobniej było to jedno z nielicznych okienek, kiedy Legia mogła wygrać.

Z drugiej strony Legia Warszawa też nie błyszczy wysoką formą. O ile w Lidze Europy wygrała ze Spartakiem Moskwa, wymęczyła awans w Pucharze Polski to jednak w Ekstraklasie jest zdecydowanie źle. Druga połowa tabeli nie przystoi drużynie walczącej co sezon o mistrzostwo Polski. Zdecydowanie Leicester City zawiodło w tym meczu w ofensywie. Mimo dużej rotacji klub ściągając Pattisona Dakę miał względem niego duże oczekiwania. Szybki napastnik grający z powodzeniem w lidze austriackiej potrzebuje czasu, aby zgrać się z drużyną, ale jak na razie zawodzi i poza meczem o Tarczę Wspólnoty nie pokazał się więcej w tym sezonie. Czesław Michniewicz zdecydował się zagrać ostrożnie stawiając na kontry i indywidualności. Na początku meczu trochę pachniało sensacją bo to Legia rzuciła się do ataku, ale później scenariusz meczu się uspokoił i to Leicester dominowało grę, choć Warszawiacy sporo im przeszkadzali stawiając na kontry i indywidualności. Takim błyskiem był gol Emreliego z dystansu z dość trudnej pozycji i przy pomocy słupka umieścił piłkę w siatce.

W drugiej połowie Rodgers zdecydował się na wpuszczenie, coraz bardziej poważnych zawodników. Jednak Madisson, czy Vardy nie byli w stanie złamać grającą defensywnie Legie Warszawa. Mało tego, a podopieczni Czesława Michniewicza powinni strzelić drugą bramkę. Najpierw Kastrati indywidualną akcją minął trzech obrońców i tylko refleks Schmeichela uratował drużynę, a chwile później w dwójkowej kontrze Pekhart zdecydowanie się podpalił uderzając mocno niecelnie. Legia udowodniła, że potrafi rywalizować z najlepszymi. Napoli musi wyciągnąć wnioski i jeśli chce rywalizować dalej, będzie musiało potraktować Legię Warszawa poważnie. Drużyna z Włoch jest w kiepskiej sytuacji bo przegrało ze Spartakiem Moskwa 1:2 i sytuacja w grupie jest niebezpieczna, o ile będą chcieli grać w turnieju do końca, a nie wymknąć się po angielsku.

Zwycięstwo Lecha z Manchesterem City 3:1 było i tyle wiekszę, że Poznaniacy dziesięć lat temu strzelili trzy bramki przeciwko mocnej ekipie. Paradoksalnie wtedy też Lech miał problemy w lidze, a Bakero zastępował wówczas Zielińskiego na stanowisku trenera. W Legii wciąż Michniewicz jest trenerem, a Leicester jest na zupełnie innym miejscu niż wspomniana ekipa Manciniego. Lisy są na etapie przebudowy drużyny po zdobyciu mistrzostwa kilka lat temu, a City było zespołem na dorobku zbierającym doświadczenia na europejskich boiskach. Gdyby któryś z napastników Legii strzelił bramkę na 2:0 pod koniec spotkania, nie byłoby wątpliwości, że to był najlepszy występ Polaków przeciwko Anglikom w tym wieku, a tak zawsze pojawiać się będzie argument bramek. Legia ma jeszcze przed sobą szansę na wyrównanie rachunków z Napoli i zagrania najlepszego spotkania z Włochami. Przynajmniej na klubowym poziomie.

Fot. Wikipedia