Kamerun pierwsza nadzieja Afryki

Kamerun pierwsza nadzieja Afryki

Afryka wciąż czeka na pierwszego reprezentanta swojego kontynentu w półfinale mistrzostw świata. Wydawało się, że odkąd Kamerun dotarł do niego w 1990 roku odbędzie się to szybciej niż później. Minęło kilkanaście lat, a wciąż nikt nie dał rady na przebić tego wyjątku. Nieposkromione Lwy to jedna z lepszych reprezentacji afrykańskich w historii, ale znajdująca się w wyraźnym dołku. Zorganizowany turniej na swoim terenie może pomóc im wskoczyć na odpowiednią ścieżkę.

Kiedy Roger Milla zostawał gwiazdą Mistrzostw Świata we Włoszech, mało kto znał jego kolegów z reprezentacji. Kameruńczycy głównie grali we Francji, ale też kilku z nich przyjeżdżało na Półwysep Apeniński wprost z rodzimej ligi. Taka mieszanka jednak pozwoliła wyjść z grupy i odpaść w ćwierćfinale po wyrównanym meczu z Anglikami. Tamto pokolenie było inspiracją nie tylko dla rodaków, ale też dla całej Afryki, a celebracje Milli po strzeleniu bramek przeszły do historii i zostały z nami na dłużej. Co ciekawe wielu tamtejszych reprezentantów to ojcowie obecnych piłkarzy grających dla Kamerunu. Również rozpoczęła się tradycja udanych bramkarzy z tego kraju.

N’kono, Songo’o, Kameni, czy obecnie Onana to fachowcy na europejskim poziomie, co nie jest takie powszechne jak w przypadku innych krajów afrykańskich. Na mundialach nigdy już nie udało się wyjść z grupy mimo faktu, że z pokolenia na pokolenie piłkarze reprezentowali co raz lepsze zespoły. Pojawiła się na ponad dekadę gwiazda Samuela Eto’o. Jeden z wybitniejszych napastników początku XXI wieku wygrał Puchar Narodów Afryki dwukrotnie, ale nie gdy bił rekordy w koszulce Barcelony, ale na samym początku, gdy jako młokos przywdziewał koszulkę Realu Madryt, czy Majorki.

Dopiero po zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez napastnika udało się reprezentacji sięgnąć po zwycięstwo w Gabonie 2017 roku. Była to jednak zaskakująca wygrana i nie oczekiwano nigdy zbyt dużo od grających wtedy piłkarzy. Największą zaletą byłą sama drużyna nie zaś suma talentów jakie w niej grały. Niestety trudno znaleźć nawet takie gwiazdy jakie grały chociaż kilka lat wcześniej.

Reszta, która dotrwała do dzisiaj w reprezentacji jest już doświadczona i często grająca w egzotycznych klubach w Arabii Saudyjskiej, czy Chinach. W najlepszym zespole występuje Choupo-Moting będący rezerwowym napastnikiem w Bayernie Monachium. Jego obecność w tym klubie do dziś budzi zagadkę, ale udowodnił swoją wartość w Bawarii jak i Paryżu mimo bycia spadkowiczem ze Stoke City. Zaletą reprezentacji jest młodość, która z czasem będzie zwracała lepsze wyniki.

Problemem jest jednak postać trenera. Relacje między piłkarzami, a szkoleniowcami w afrykańskich reprezentacjach to dłuższy temat, zupełnie inny niż to co się dzieje w Europie. Toni Conceicao to stosunkowo anonimowy szkoleniowiec. Udało mu się awansować do kolejnej fazy eliminacji do mundialu, ale trudno oczekiwać od niego fajerwerk. Prowadzi reprezentację od 2019 roku, a grupę wygrał zdecydowanie przegrywając tylko jedno spotkanie. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że rywalami poza nie tak mocnym Wybrzeżem Kości Słoniowej był Mozambik oraz Malawi. Obie reprezentacje również lata świetności mają dawno za sobą, gdy potrafiły nawet wystawić składy na Mistrzostwa Afryki.

Portugalczyk to typowy obieżyświat wędrujący po różnych krajach. Trenował w Rumunii, gdzie zdobywał mistrzostwa w CFR Cluj, ale też na Cyprze oraz Arabii Saudyjskiej. Nigdy nie miał styczności z afrykańską piłką więc trudno powiedzieć, czy może doprowadzić do szczęśliwego końca. Z drugiej strony poradził sobie lepiej niż bardziej uznane nazwiska jak Seedorf, czy Finke. Trudno jednak oczekiwać jak poradzi sobie Kamerun na turnieju. W ostatnich latach reprezentacja poza drużynami z Afryki grała przeciwko Japonii, który zremisowała. Z lepszych zespołów przegrała z Marokiem, ale wygrała z Nigerią, czy wspomnianym WKS. Przed turniejem zagrają sparing z Panamą nie będącym jednak uznanym rywalem. Pierwszy egzamin ich czeka dopiero na samym turnieju.

Fot. Wikipedia