[EURO 2020] Emocje w grupie B, formalność w grupie C

[EURO 2020] Emocje w grupie B, formalność w grupie C

Tradycja piłkarska nakazuje, że ostatnia kolejka fazy ligowej lub grupowej powinna być rozgrywana w tym samym czasie. Ma to zapobiec wszelkim układom, czy odpuszczaniu meczów, gdyż teoretycznie zawodnicy nie będą wiedzieć, jaki jest rezultat na innym stadionie. Nawet jeśli technologia pozwala na bieżącą aktualizację dotycząca wyniku bezpośrednich rywali to i tak reakcja na te wydarzenia następuje z pewnym opóźnieniem

Na upartego takie rozwiązanie ma to sens jeżeli dotyczy rywali z tej samej grupy. Kompletnie jest to nielogiczne w momencie, gdy wprowadzono zasadę awansu z trzeciego miejsca. Zespoły grające po danej grupie mogą już na spokojnie planować podejście do swojego spotkania. Tak jest w przypadku, chociażby naszej grupy, gdzie wiadomo, że cztery punkty dają spokojne wyjście, a do ustalenia pozostają takie detale jak liczba bramek, kartek i innych kwestii, jakie decydują o ostatecznej tabeli. Przyjęte zasady są w zasadzie uprzywilejowaniem reprezentacji grających później, co jest kompletnie przeciwieństwem tego co miało dać rozgrywanie spotkań w tym samym terminie.

Pierwsze mecze rozegrała grupa C, gdzie odbyło się wszystko według oczekiwań z jednym małym wyjątkiem. Spodziewano się, że Austriacy z Ukrainą zagrają na remis, pozwalając na spokojny awans obu reprezentacji, jednak piłkarze Szewczenki byli mało zainteresowani grą w piłkę, więc Austriacy zdecydowali się na kolejny krok zapewniający awans i strzelili bramkę w pierwszej połowie. W drugiej nasi wschodni sąsiedzi zdecydowali się zaatakować śmielej, jednak skuteczny duet Jaremczuk-Jarmołenko nie ustrzelił w tym meczu bramki. Przeczytać można było komentarze, że Ukraińcy woleli nie awansować niż ryzykować mecz z Włochami i patrząc na zaangażowanie w ostatni meczu, ta teoria może mieć potwierdzenie w rzeczywistości. Holendrzy jak na gospodarzy przystało przyjęli z serdecznością informację o zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez Pandeva i wręczyli mu pamiątkową koszulkę i na tym skończyła się kurtuazja. Wijnladum i Depay rozbili Macedończyków 3:0 co umocniło reprezentacje Franka de Boera na pierwszym miejscu.

W następnych meczach było więcej emocji szczególnie w meczu Duńczyków z Rosjanami. W pierwszej połowie piłkarze Rosji zlekceważyli strzały z dystansu gospodarzy, co zostało ukarane udanym strzałem na 1:0. Kardynalny błąd w drugiej połowie powiększył przewagę do 2:0. Później kolejka górska natrafiła na moment całkowitego zjazdu. Duńska publiczność zareagowała z entuzjazmem, gdyż dotarła do nich informacja o bramce Lukaku w meczu z Finami by chwile później sędzia anulował gola, a w tym samym czasie sędzia podyktował rzut karny dla Rosjan, który skutecznie wykorzystał Dziuba. W tym momencie Rosjanie mieli na wyciągnięcie upragniony remis, ale wtedy nastąpiło całkowite załamanie piłkarzy Czerczesowa. Absolutna egzekucja i strzelenie kolejnych dwóch bramek przy jednoczesnych informacjach o coraz pewniejszym zwycięstwie Belgów podłamało Rosjan.

Wysoka porażka zepchnęła Rosjan na ostatnie miejsce. Piłkarze Czerczesowa, ćwierćfinaliści ostatnich mistrzostw świata okazali się jedną z najgorszych drużyn na turnieju. Poza niewielką wygraną z Finami nie pokazali nic. Macedończycy mogą z zadowoleniem odhaczyć turniej, gdyż nikt od nich niczego nie oczekiwał a powrót do domu w tym samym czasie jak Rosjanie, czy Turcy nie jest powodem do wstydu.

Fot. Дмитрий Голубович by Wikipedia