[EURO 2020] Anglicy i Ukraina dołączyli do ćwierćfinalistów

[EURO 2020] Anglicy i Ukraina dołączyli do ćwierćfinalistów

Znamy wszystkie pary ćwierćfinałowe. Do reszty drużyn dołączyli Anglicy oraz Ukraina, którzy zmierzą się ze sobą w Rzymie. Oba spotkania mimo strzelanych bramek nie należały do zbytnio pasjonujących. Dzisiaj także swój ostatni mecz rozegrał trener reprezentacji Niemiec Joachim Loew, który skończył dosyć gorzko swoją przygodę z kadrą narodową.

Mecz Anglików z Niemcami to spotkanie wielu kontekstów i to nawet pomijając wszelkie zaszłości dotyczące historii obu państw, czy obecne relacje międzynarodowe. Pomimo że obie drużyny to piłkarskie potęgi raczej nie wyobrażano sobie wielkiego widowiska, a nawet wspominano o potencjalnych rzutach karnych. Anglicy grali w grupie bardzo ostrożnie i tak samo wyszli na mecz 1/8 finału. Gareth Southgate również zdecydował się na zmianę ustawienia i wyjście z trójką obrońców. Piłkarze Joachima Loewa raczej rozczarowali w meczach grupowych, mając problemy z Węgrami oraz Francuzami, a zwycięstwo podarowała im Portugalia. Również Niemcy zdecydowali się na pewne zmiany i mecz na prawym wahadle zaczynał Joshua Kimmich.

Rozwiązania taktyczne zastosowane przez obie drużyny raczej nie były trafione, gdyż Anglicy męczyli się w grze z trójką z tyłu, a piłkarz Bayernu przyzwyczajony do gry w środku boiska nie potrafił zagrać na miarę swoich możliwości. Pierwsza połowa należała do Niemców, ale skutecznością nie popisali się Werner, czy Havertz. Bramkę jednak strzelili pierwsi Anglicy po akcji stroną teoretycznie pilnowaną przez Kimmicha, który jednak biegał bezcelowo w polu karnym, a jego nieobecność wykorzystał Grealish idealnie zagrywający do Sterlinga. Mueller miał jeszcze piłkę na 1:1, ale nie potrafił wykorzystać sytuacji sam na sam, a mecz skończył się 2:0 bardzo podobną akcją co inaugurująca bramka. Anglicy mają teoretycznie najsłabszą drabinkę do finału, ale Czesi, czy Duńczycy nie znaleźli się tam przypadkowo. Niemcy muszą zastanowić się co dalej, bo pokolenie piłkarzy po Mistrzostwie Świata 2014 kompletnie zawiodło regularnie, kompromitując się na turniejach.

Drugi mecz był reklamowany jako mecz dla koneserów i rzeczywiście tak było. Szwedzi i Ukraińcy wyszli z grupy, ale raczej dzięki słabości swoich rywali niż dzięki świetnej grze. Jedna istotna zmiana to kolejny partner Isaka w ataku tym razem postawiono na piłkarza Juventusu. Kulusevski zagrał dobre spotkanie z Polakami i mógł potwierdzić swoją jakość od pierwszej minuty. U Szewczenki za to na ławce zaczął mecz Ruslan Malinowski, co też można traktować w kategoriach niespodzianki. I o ile ten drugi w końcu znalazł się na boisko, tak trener Szwedów bardzo długo nie przeprowadzał zmian. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1 po fantastycznej bramce Zinczenki oraz jeszcze piękniejszej asyście Jarmolenki, a Szwedzi odpowiedzieli fartowną bramką Forsberga Druga połowa była rozgrywana jeszcze bardziej ostrożnie i nie było wielu ciekawych akcji. Dogrywka zmieniła ten ostrożny mecz w brutalny. W absolutnie karygodny sposób Danielson wyciął piłkarza i otrzymał zasłużoną czerwoną kartkę, ale to i tak nie uspokoiło Szwedów, którzy jeszcze ostrzej zaczęli traktować Ukraińców. Jednak ostatnie słowo mieli piłkarze Szewczenki, którzy strzelili bramkę w 120 minucie dogrywki i to oni świętowali awans.

Turniej zachwyca ilością bramek i zwrotami akcji, ale też rozczarowuje złymi decyzjami trenerów. Wczoraj Deschamps, czy Santos decydowali się na zmianę ustawienia lub większą rotację zawodników w środku pola. Dzisiaj również mecz Niemców i Anglików zaczął się niemrawo, gdyż obaj selekcjonerzy nie trafili z ustawieniem, a dla Garetha Southgate było to czwarte inne zestawienie formacji obronnej. Trener Szwedów czekał do dogrywki aby wprowadzić zawodników ofensywnych, a czerwona kartka utrudniła dalszą grę. Na turnieju oczywistym jest, że trzeba zaskoczyć rywala. Problem zaczyna się, gdy najbardziej zaskakiwani są przez samych siebie, a w kolejnych fazach margines błędu jest coraz mniejszy.

Fot. ИЛЬЯ ХОХЛОВ by Wikipedia