[EURO 2020] Czternaście bramek w dwóch meczach. Szwajcaria i Hiszpania w ćwierćfinale

[EURO 2020] Czternaście bramek w dwóch meczach. Szwajcaria i Hiszpania w ćwierćfinale

Mecze poniedziałkowe miał być nudne i przewidywalne, gdyż zdecydowani faworyci jak ich przeciwnicy nie grali w grupie na wysokim poziomie. Ostatecznie jednak wszystko odwróciło się do góry nogami i oba mecze były jednymi z najbardziej intensywnych na turnieju. Okazuje się, że drużyny ze swoimi problemami mogą być uczestnikami znakomitych spotkań, choć to błędy były głównym motorem emocji.

Hiszpanie podbudowali się po zdemolowaniu Słowaków, ale w meczach ze Szwedami oraz Polakami nie postrzelali za dużo i trudno było ocenić ich formę z przodu. Chorwacji natomiast wyszli w bardzo przeciętnym stylu z grupy i raczej spodziewano się, że zagrają ostrożnie z reprezentacją Luisa Enrique. Okazało się, że bramek padło aż osiem o jedną mniej od rekordu należącego do spotkania Francja – Jugosławia gdzie wynik zakończył się rezultatem 4-5. Dla Hiszpanów mecz zaczął się od trzęsienia ziemi i kuriozalnego samobója Pedriego, choć zasługa należała do Unaia Simona. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego musieli się wziąć do roboty i jak w hokejowym zamku rozgrywali akcje przeciwko Chorwatom. Udało się wyrównać w pierwszej połowie, a potem wbić jeszcze dwie bramki. Wynik 3-1 w 85 minucie był rezultatem do utrzymania, ale Chorwacji postanowili szarpnąć i dociągnąć do 3:3 oraz dogrywki. Sytuacji było wiele po obu stronach, ale w dogrywce strzelali tylko Hiszpanie. Ostatecznie wynik stanął dla 5:3 dla piłkarzy Luisa Enrique, ale słowa pochwały należą się do Chorwatów potrafiących walczyć do końca w tym szalonym meczu.

Dalekie od formalności było starcie Francuzów ze Szwajcarami. Didier Deschamps zdecydował się na zmianę ustawienia i przejście na trzech obrońców. Francja zajęła pierwsze miejsce w grupie, ale było to jedno z mniej przekonujących wygranych w grupie na tym turnieju. Szwajcarzy zaś awansowali z trzeciego miejsca, ale tylko dlatego, że trafili na rozgrzanych Włochów chcących nabić jak najwięcej bramek. Francuzi mieli problemy z napastnikami Szwajcarii. Słaba gra Lenglet przyczyniła się do utraty bramki i zapachniało sensacją. Trener Francuzów zdecydował się skorygować ustawienie i powrót do czterech obrońców. Zmiany mogły nic nie dać, bo piłkę meczową na nodze miał Ricardo Rodriguez, który spudłował rzut karny w 55 minucie. Podłamanych Szwajcarów zaatakowali Francuzi wybijający z im głowy wszelkie niespodzianki. Karim Benzema udowodnił, że powołanie jego nie było pomyłką, strzelając dwie kluczowe bramki w spotkaniu. Dzieła zniszczenia dokonał Paul Pogba kapitalnym uderzeniem z dystansu. A przynajmniej tak wydawało się Francuzom, gdyż stopniowo zaczęli wchodzić zawodnicy o większych predyspozycjach defensywnych za gwiazdy zespołu oszczędzając ich na mecz z Hiszpanami. Szwajcarzy jednak nie chcieli być gorsi od Chorwatów i również zabrali się do odrabiania. Sztuka ta się nim udała i doprowadzili najpierw do dogrywki, a potem rzutów karnych, które wygrali po pudle fatalnego dzisiaj Mbappe.

Francuzi standardowo prześlizgnęli się do 1/8 finału dzięki błyskowi geniuszu swoich zawodników, a nie decyzjom trenera podjętych przed i trakcie spotkania. Deschamps przypomina radzieckiego naukowca, który raz za razem wyrywał nogę muchy i kazał jej iść, by na koniec odrywając ostatnie odnóże stwierdzić, że owad się nie rusza, bo ogłuchł. Na turniejach czasami to wystarczy do końcowego triumfu, ale przeciwko lepiej grającej taktycznie ekipie piłkarze znad Loary będą ponownie drżeć o wynik, aż do samego końca i tak było dzisiaj.

W ćwierćfinale zmierzą się Szwajcarzy z Hiszpanami w Petersburgu, czyli obie drużyny w tym turnieju będą musiały udać się w daleką podróż. Pogoda nie rozpieszcza zawodników, ale powinni zawodnicy z Hiszpanii poczuć się jak w domu. Obie drużyny strzeliły osiem bramek więc można liczyć na spektakl, ale również na skromne 1:0 po przypadkowym rzucie karnym.

Fot. Вячеслав Евдокимов by Wikipedia