Christophe Galtier – trener cudotwórca mierzy się ze ścianą

Christophe Galtier – trener cudotwórca mierzy się ze ścianą

Każdy klub marzy o szkoleniowcu, który po objęciu drużyny praktycznie z marszu ratuje sezon, a później buduje zespół walczący o większe cele. Czasem nawet jeśli taki trener przyjdzie, nie ma gwarancji, że powtórzy swój wynik w nowym środowisku. We Francji natomiast znajduję się jeden specjalista w tym zakresie. Już w trzecim klubie Christophe Galtier udowadnia, że dla niego nie ma żadnych ograniczeń jeśli chodzi o robienie wyników.

Francuz związany początkowo był z Marsylią, gdzie pracował jako asystent, a później został prawą ręką Alaina Perrina, z którym podróżował po różnych klubach od Portsmouth po Al-Ain. Ostatecznie to w St-Etienne dostał swoją pierwszą szansę prowadzenia drużyny jako pierwszy trener. Obejmował klub właśnie po zwolnionym Perrinie, który w grudniu doprowadził klub do walki o utrzymanie. Klub w poprzednim sezonie zajął piąte miejsce i awansował do pucharów, a w 2008 roku groził mu spadek. Ostatecznie Galtier utrzymał zespół i otrzymał kredyt zaufania. Trener w kolejnych sezonach wprowadził zespół do środka tabeli, aby w trzecim sezonie wrócić do punktu wyjścia, czyli piątego miejsca i gry w Lidze Europy. Od tamtego momentu zespół nie zajął niższego miejsca niż siódme, a najlepszy wynik to czwarte miejsce. W zasadzie poza talentem Aubameyanga, którego potrafił wykorzystać w dalszej części przygody z klubem z południa Francji nie posiadał wielu gwiazd. W zasadzie karierę jeszcze z tego zespołu zrobił Kurt Zouma odchodzący do Chelsea, ale i tam przecież nie był kluczowym zawodnikiem, szukając w tym sezonie szczęścia w West Hamie.

Po odejściu Gabończyka musiał walczyć o bramki przy pomocy Erdinca, van Wolfswinkela, czy Brandao, którzy nigdy nie byli szczególnie klasowymi snajperami, ale to zespół był największą wartością „Świętych”. Dopiero w ostatnich sezonach pojawił się talent Maupaya, czy mógł skorzystać z talentu Nolana Rouxa, ale też ostatni sezon był najgorszym w wykonaniu zespołu Galitera, który powoli był myślami przy innym projekcie. Ostatecznie jednak musiał poczekać kilka miesięcy. Wydawać, by się mogło że trener, który zbudował w kilka lat solidny zespół będzie rozrywany przez kluby europejskie. Ponownie musiał dostać pod swoją opiekę zespół w kryzysie. Lille w sezonie 2016-2017 zajął siódme miejsce, a w następnym groził zespołowi spadek, gdyż Marcelo Bielsa nie był w stanie zbudować stabilnego zespołu. Ponownie Galtier uratował drużynę, ale jeszcze szybciej odbudował drużynę. Już w drugim sezonie zajął drugie miejsce tuż za PSG.

Zespół Lille miał o wiele większy potencjał od St Etienne, gdyż znaleźli się tam zarówno uznani zawodnicy z wieloletnim doświadczeniem oraz piłkarze, którzy zapowiadali się na duże talenty. Pod jego okiem wypromował się Rafael Leao, Nicolas Pepe, czy Thiago Mendesa. Gra w pucharach oraz strata gwiazd nie utrudniło jednak grę w kolejnym sezonie i zespoł z górniczego zagłębia zajął czwarte miejsce, a liderem zespoły z marszu został Oshimen, a i Loic Remy dodał swoje liczby. Swoją szansę dostał również Renato Sanches odbudowujący swoją reputacje po kiepskiej grze w Bayernie Monachium. W trzecim i ostatnim pełnym sezonie klubu Galtier osiągnął swój największy sukces wygrywając z PSG mistrzostwo Francji. Po osiągnięciu tego sukcesu dwa dni później ogłosił swoje odejście.

Trenerem został znacznie szybciej niż przy poprzedniej zmianie, gdyż wskoczył do Nicei, zespołu z ambicjami, ale mającego problemy z utrzymaniem wysokiego poziomu. Eksperyment z Patrickiem Vieria nie sprawdził się, a poprzednikiem Galitiera był asystent poprzedniego szkoleniowca Adrian Ursea. Zespół z Lazurowego Wybrzeża zajął miejsce w środku tabeli, a właściciel klubu ma znacznie większe ambicje. Bohater artykułu wziął się szybko do roboty i obecnie klub zajmuje trzecie miejsce mając mecz straty, oraz jeden ujemny punkt. Jego poprzednie kluby grają znacznie poniżej oczekiwań. Saint Etienne szoruje po dnie i wciąż czeka na zwycięstwo, gdyż udało im się uzbierać pięć punktów po remisach. Lille osunęło się w przeciętność zajmując dziesiąte miejsce.

Dziwi, że Galtier mimo takich sukcesów dalej jest próbowany we francuskiej lidze i to dodatkowo obejmując średniaków z potencjałem. W 2015 roku był planowany jako następca Alana Pardewa w Newcastle, który w pewnym momencie było francuską kolonią więc trener z tego samego kraju byłby idealnym kandydatem. Również pojawiały się plotki o powrocie do Marsylii, ale też obyło się bez konkretów. W Nicei są spore pieniądze i szansa na zbudowanie dużego klubu, jednak nawet jeśli klub zagra w pucharach w kolejnych sezonach, a nawet rzuci wyzwanie PSG, to i tak po raz kolejny trener dotrze to ściany, której nie przeskoczy. Francuska liga ma swoje ograniczenia i Galtier chcąc się rozwijać jako trener powinien zastanowić się nad wyzwaniem w innym kraju.

Fot. Wikipedia