Z polityki do sportu. Różne losy dynastii

Z polityki do sportu. Różne losy dynastii

Sport i władza jest ze sobą nierozerwalnie związana od samego początku. Prestiż zorganizowania sportowego wydarzenia był dla poszczególnych polityków gratką, gdyż dzięki temu mogli zbudować swoją pozycję i kupić poparcie wyborców, czy poddanych. Czasem wręcz niektórzy politycy sami decydowali się na rzucenie rękawicy i podjęcia rywalizacji jako zwykły uczestnik. Od cesarza, przez królów, aż do prezydentów i premierów stawali w szrankach na równych zasadach, choć zazwyczaj mając za sobą przychylność sędziów. Do grona znanych politycznych nazwisk w sporcie doszedł zupełnie normalną drogą Romano Floriani piłkarz Lazio, który znalazł się ostatnio na ławce rezerwowych w meczy z Hellasem.

W zasadzie Romano Floriani to nieuprawiony skrót, gdyż piłkarzu używa dwóch nazwisk: Floriani-Mussolini, które nosi po swojej matce prawicowej polityk przez wiele lat będącej posłanką do włoskiego parlamentu, a także przedstawicielką w Parlamencie Europejskim. Nazwisko jednak uzyskało swoje znaczenie, znacznie wcześniej, gdyż tę dynastię polityczną rozpoczął dyktator Benito pradziadek Romano, który zapisał się w ciemnych barwach w historii nowożytnego świata. Nastolatek przeszedł do Lazio stosunkowo niedawno i nazwisko jest dla niego bardziej ciężarem niż zaletą. Szczególnie, że kibice klubu do którego trafił są oskarżani o faszystowskie sympatie. Kilka dni temu klub zawiesił pracownika klubu zajmującego się maskotą klubu za wykonywanie „rzymskiego salutu”. Fakt, że Hiszpan był zachęcany przez kibiców nie wiele go usprawiedliwia. Kibice również wywieszają transparenty gloryfikujące byłego dyktatora Włoch. Tak więc jeśli Lazio chciało zerwać z łatką klubu z brunatnymi ciągotami to kontraktując kogoś o takim nazwisku (choć to nie jest wina chłopaka, że pochodzi takiej rodziny) robi zdecydowanie krok do tyłu.

Większe plany natomiast miał Kaddafi, który nie tylko chciał zainwestować we włoskie kluby, ale również ułatwić grę na włoskich boiskach swojemu synowi. W historii ponownie pojawia się Lazio Rzym, które pozwoliło jego synowi Al-Saadiiemu trenować z zespołem, gdzie mógł pokopać piłkę z Paulem Gascoignem. Początkowo rodzina libijskiego dyktatora weszła do Juventusu jako udziałowcy, ale ambicje syna dyktatora sięgały gdzie indziej. Grał w libijskiej lidze, ale Serie A było jego głównym celem. Większość zespołów zainteresowana była bardziej kwestiami finansowymi niż rzekomym talentem Libijczyka. Najpierw szansę dostał w Perugii, która spadła do drugiej ligi więc poniżej wymagań młodego Kaddafiego, który zdecydował się przejść do Udinese, gdzie również udało mu się zagrać mecz, a swoją karierę we Włoszech zakończył w Sampdorii. Do tego wszystkiego dorzucił jeszcze kilkanaście meczów w reprezentacji kraju. Ostatecznie wojna domowa w Libii obaliła rodzinę Kaddafich, a on sam obecnie został aresztowany przez lokalne władze i jego los do końca nie jest znany.

Poza dyktatorami znajdziemy bardziej normalne losy sportowców chociażby z królewskich rodzin, którzy reprezentowali swój kraj na Igrzyskach Olimpijskich. W 1976 roku księżna Anna, córka królowej Elżbiety startowała w jeździectwie w Melbourne, a blisko czterdzieści lat później jej córka wystąpiła na imprezie w Londynie zdobywając srebrny medal w tej samej dyscyplinie. Hiszpański król Filip VI, czy książę Monako również mieli epizody, kiedy wzięli udział w zawodach na igrzyskach zarówno letnich jak i zimowych. Natomiast późniejszy król Norwegii Olaf V wstępował na tron jako złoty medalista z Amsterdamu w żeglarstwie, a w jego ślady poszedł syn Harald trzykrotnie reprezentując swój kraj na tej imprezie. Król Szwecji Gustaw V nie osiągał wielkich sukcesów jako tenisista, ale jego zaangażowanie w rozwój tego sportu, szczególnie w swoim kraju było szczególnie istotne. W 1980 roku został dołączony do międzynarodowej Galerii Sław tenisa ziemnego.

Dbanie o wizerunek w przypadku rodzin królewskich to w zasadzie główna przyczyna utrzymywania monarchii w poszczególnych krajach. Rodzina, która walczy o zwycięstwo na międzynarodowych zawodach jest o wiele lepiej odbierana niż taka, która zamyka się przed społeczeństwem. Zbratanie się z narodem jest na rękę. W przypadku Kaddafich było zupełnie inaczej, gdyż było to jedynie spełnianie zachcianek młodszego z synów dyktatora, który chcąc ułożyć sobie interesy we Włoszech traktował karierę swojego syna jako swoista karta przetargowa, która mógł być przekonany przez kolejnych biznesmenów. Dla wszystkich jednak sport był odskocznią od innych obowiązków jakie mają rodziny władców. W przypadku młodego Włocha sytuacja ma zupełnie inne korzenie. Piłka nożna tutaj gra główną rolę, a nastolatek chce po prostu rywalizować jak na najwyższym poziomie. Jak na razie udało mu się załapać na ławkę w ostatnim meczu z Hellasem Verona, ale jeśli będzie rozwijał się w dobrym kierunku prawy obrońca dostanie swoje szansę od Sarriego. Prawnuk i syn polityków, wnuk uznanego pianisty to nietypowy zestaw genealogiczny dla piłkarza.

Fot. Wikipedia