Anglia etatowy probierz Polaków

Anglia etatowy probierz Polaków

Rywalizacja z Anglikami to ostateczny test polskiej reprezentacji na przestrzeni wieków. O ile rywalizacja z Niemcami, ZSRR, albo Rosją miały dodatkowy smaczek polityczny, tak mecze z reprezentacją Albionu miały charakter głównie sportowy. Ambicje, cele i oczekiwania trwały nadal, albo rozbijały się o obronę Synów Albionu. Nie inaczej będzie w jutrzejszym meczu, podczas którego wielu zawodników będzie grało o swój ostatni duży międzynarodowy turniej, a selekcjoner może i o posadę.

Pierwszy awans do Mistrzostw Świata po II wojnie światowej to pamiętna rywalizacja z Anglikami w 1973 roku. Zwycięstwo u siebie, oraz legendarny remis na Wembley jest do dziś odmieniany przez wszystkie przypadki. Tamta rywalizacja była początkiem wielkiej ery polskiej piłki zakończonej kilkanaście lat później, podczas których zdobyto dwukrotnie trzecie miejsca. Pierwsza wygrana była okupiona kontuzją Włodzimierza Lubańskiego, a jednak zespół bez swojego lidera ponownie odkrył swoją tożsamość i na mundialu.

Pewnym symbolem kończącym tę erę był mecz z Anglikami w 1986 roku. Polacy trafili na nich w grupie, a katem reprezentacji został Gary Lineker. Były piłkarz Barcelony strzelił wówczas hattricka, a łącznie trafił pięć razy do polskiej bramki. Tamta reprezentacja Polski nie potrafiła nawiązać do starych czasów i ostatecznie mistrzostwa w Meksyku były ostatnimi przed szesnastoletnią przerwą. W latach dziewięćdziesiątych reprezentacja Polski trafiała często na Anglików. Oczekiwano przełamania na miarę tego z Wembley, które wciąż było żywe. Zawodnicy pamiętający tamten triumf definitywnie zakończyli kariery i kolejne pokolenie musiało udowodnić swoją wartość. Remisów paradoksalnie było całkiem sporo, jednak nie było zwycięstwa. Mimo urwania punktów jak wszyscy wiemy Polakom nie udało się awansować gdziekolwiek. Dopiero w eliminacjach do Korei i Japonii, kiedy los przestał dawać Anglików udało się awansować.

Pawłowi Janasowi udała się sztuka, w której nie urwał punktu Albionowi, a jednak awansował do Mistrzostw Świata 2006. Tamta reprezentacja Anglii mimo gwiazd światowego futbolu nie była w stanie zbyt dużo zwojować i tylko o jeden punkt miała więcej niż Polacy. Choć to też pokazuje ile z tamtych zawodników wyciągnął Paweł Janas. Wydaje się, że najbliżej reprezentacja miała szansę na wyrwanie zwycięstwa za czasów Waldemara Fornalika. Anglicy byli w tamtym czasie, w momencie przebudowy i wymiany generacyjnej, a Polacy po katastrofalnym Euro powoli odbudowywali się pod okiem przyzwoitego polskiego trenera. Tamta rywalizacja to również Basen Narodowy i kompromitacja organizacyjna. Ostatecznie udało się ugrać remis u siebie, co było dobrym wynikiem, ale nic ostatecznie ten jeden punkt nie dał. Fornalik skończył swoją przygodę z reprezentacją, a Polska wciąż czeka na zwycięstwo, albo chociaż punkt.

Paulo Sousa nie był w stanie wygrać z Anglikami, ale też obie reprezentacje przebyły zupełnie inne drogi. W Polsce pokolenie piłkarzy miało swój szczyt w 2016 roku, osiągając ćwierćfinał na EURO, a piłkarze Garetha Southgate’a doszli do wysokiej formy na kolejnych mistrzostwach Europy, ale również doszli do półfinału MŚ w 2018. Zawsze należy patrzeć na Anglików z przymrużeniem oka. Nie jest to aż tak młoda reprezentacja, wielu zawodników wciąż ma sporo do udowodnienia, a lata lecą. Oczywiście znajdziemy paru utalentowanych młodych piłkarzy mających szansę zostać gwiazdami futbolu. Problem polega na tym, że takich obwołanych talentów o międzynarodowym statusie reprezentacja Anglii miała mieć na pęczki. Media brytyjskie chętnie pompują zawodników do monstrualnych rozmiarów, a ostatecznie kończą jako dobrzy, czasem bardzo dobrzy piłkarze, ale nie absolutne gwiazdy na miarę Ronaldo, czy Messiego.

Trudno oczekiwać od osłabionych Polaków zwycięstwa. Wicemistrz Europy to niewątpliwie silny zespół, co udowodnił już na początku tego roku wygrywając 2:1. Problemem największym będzie obrona. Nasi zawodnicy nie są w stanie utrzymać czystego konta nawet z San Marino, a główną przyczyną są indywidualne błędy. Anglicy zaś pokazali na ostatnim turnieju, że potrafią grać solidnie w tyłach mimo posiadania paru elektrycznych zawodników jak Stones. Gareth Southgate preferuje ostrożny styl gry polegający na niwelowaniu atutów ofensywnych przeciwnika, a indywidualności z przodu mają w tym czasie zrobić różnice i strzelić bramkę. Poza rywalizacją zespołów to także szansa na zmierzenie się czołowych dziewiątek. W jakim stopniu Harry Kane jest pompowany przez media, a na ile jest to rzeczywiście realny konkurent Roberta Lewandowskiego nie pokaże jutrzejszy mecz, ale na pewno będzie argumentem do dalszej dyskusji.

Fot. Wikipedia