Rola Bena S. w Procesie

Rola Bena S. w Procesie

Pierwszy mecz sezonu 76ers mają za sobą. Zwycięstwo nad Pelikanami było raczej oczekiwane, gdyż zespół z Luizjany gra bez swojej największej (dosłownie i w przenośni) gwiazdy Ziona Williamsona. Udało się to mimo zawieszonego Bena Simmonsa jednego z wielu kloców mających dać projektowi z Pensylwanii upragnione pierścienie.

Sagi transferowe w NBA trwają czasem równie długo jak przejścia piłkarzy do swoich wymarzonych klubów. Problemem oczywiście są inne zasady jakie panują w obu sportach. Zawsze każdy może przeczekać do końca kontraktu i wybrać swój docelowy zespół, ale w NBA w trakcie trwania kontraktu to franczyza decyduje, gdzie taki zawodnik odejdzie (poza paroma wyjątkami). Dodatkowo sagi transferowe w NBA są dziwaczne, gdyż władze ligi pilnują, aby poza okresem przeznaczonym na negocjacje włodarze innych zespołów nakłaniały zawodników do swojego projektu. Czasem dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których pozytywne wypowiadanie się o gwieździe innego klubu jest karane. Podobnie jest też w sytuacji, gdy zawodnik nieopatrznie wyrazi opinie na temat swojej opinii zespołu, w którym gra. „I don’t wanna be here” napisane przez Erica Bledsoe miało być komentarzem o jego Phoenix Suns, aby kilka godzin po tej kontrowersji rozgrywający mętnie się tłumaczył, że chodziło pobyt u fryzjera. NBA jednak ukarała go karą w wysokości 10 tysięcy dolarów.

Kilka dni później „małego LeBrona” nie było już w Słońcach, a swoje umiejętności mógł pokazać w barwach Bucks. Ostatecznie rozgrywający nie zagrzał w nowym zespole zbyt długo rozpoczynając swoją podróż jako typowy zawodnik do wynajęcia na konkretny sezon do uzupełnienia składu. Obecnie u boku Paula George będzie starał się uzyskać przyzwoity wynik z Clippersami rozbitymi przez kontuzje oraz wysokie kontrakty byłego lidera Pacers oraz Leonarda.

O ile frustracja Bledsoe została szybko zweryfikowana i koszykarz odszedł natychmiastowo to obecna saga z Benem Simmonsem trwa już od kilku miesięcy i zaczyna wyglądać co raz dziwaczniej. Nie zrozumiałe decyzje koszykarza, ale również po stronie władz zespołu trudno znaleźć jakiś plan na rozwikłanie tej zagadki. Wiadomo, że Australijczyk to przyzwoity koszykarz, choć z wieloma brakami utrudniającymi mu skuteczną grę w obecnej koszykówce. Morey chętnie uzyskałby za niego jakąś solidną wymianę, ale humorzasty sportowiec to jedna z najgorszych rzeczy jakie mogą trafić zespołowi, a szczególnie takiemu, który chce zawalczyć o coś więcej niż pierwsza runda play-offów. Obecnie Simmons jest w zawieszeniu, nikomu nie opłaca się go oddawać, bo trzon zespołu Doc Riversa jest wystarczający na czołówkę zawsze słabego Wschodu, a utarcie nosa gwieździe to zawsze wisienka na torcie.

Obecnie Australijczyk nie chce odejść, ale skarży się na problemy natury mentalnej, pozostali zawodnicy jednak nie dają mu zbyt wiele wsparcia wygłaszając hasła, że rola kolegów z zespołu nie polega na niańczeniu innych zawodników. Na ten moment zawieszony Simmons nie zarobił jeszcze w tym sezonie centa, i trudno ocenić kiedy sytuacja się zmieni, gdyż trudno znaleźć porozumienie między zawodnikiem, a klubem oraz odzyskać zaufanie reszty drużyny.

Simmons to jedno z dzieci „procesu”, czyli strategii Sama Hinkiego opierającej się na pozyskaniu najlepszych bez względu na ich pozycje, stan zdrowotny oraz zapotrzebowanie zespołu na konkretnych zawodników. Doświadczenie pokazywało, że wybieranie z wysokim pickiem koszykarza pod braki w składzie kończyło się różnie, a wręcz katastrofalnie, kiedy przeciętny zawodnik wybrany z wysokim numerem nie wytrzymywał psychicznie oczekiwań i porównań z poprzednikami. Ostatecznie jednak wybieranie najlepszych też się nie do końca zwróciło. Embiid jest jednym z najlepszych centrów w lidze, ale najwięcej meczów w sezonie rozegrał 64, co jak na lidera jest stosunkowo niewiele, a każdy mocniejszy kontakt to chwila niepokoju. Narracja w sporcie jest bardzo istotna, gdyż kilka lat temu wydawało się, że proces przebudowy zespołu to majstersztyk. Celowe doprowadzenie zespołu na same dno, a potem pozyskanie topowych zawodników ze swoich roczników, przeczekanie ich problemów zdrowotnych oraz walka o mistrzostwo miało być pokazem wyższości długofalowego planowania w oparciu o dane i analitykę. Ostatecznie mimo paru przyzwoitych sezonów zespół dopadła stagnacja, a obecnie prym wiodą drużyny budowane na szybko wokół pozyskanych za grube miliony gwiazd, do których jak ćmy lecą weterani, chcący wygrać pierwsze i kolejne mistrzostwa.

Franz Kafka napisał powieść o „Procesie” opisujący absurdalny i surrealistyczny świat, w którym znalazł się bohater historii będący prześladowany przez aparat władzy, który najpierw aresztował go, a później skazał za śmierć za nic. Patrząc na co się dzieje na linii Simmons – 76ers można mieć wrażenie, że ta historia nie ma takiego głębokiego przesłania jak utwór Czecha, ale niewątpliwie należy do tego samego uniwersum.

Fot. Wikipedia