Jak to ze znanymi piłkarzami w Ekstraklasie bywało

Jak to ze znanymi piłkarzami w Ekstraklasie bywało

Zapowiada się na to, że Lukas Podolski potwierdzi swoje słowa i ostatecznie trafi do Górnika Zabrze, kończąc sagę jego transferu na Śląsk. Ostatecznie jego potencjalny transfer trzeba przełożyć z półki o fantazjach pokroju Kluiverta w Wiśle Kraków, Morientesa w Legii na inną. Każdy klub w ekstraklasie miał moment w oknie transferowym, gdy był łączony ze znanym nazwiskiem i czasem nawet udawało się kogoś takiego ściągnąć.

Z polskich piłkarzy najbliżej karierze Podolskiego do Jakuba Błaszczykowskiego, który może nie miał tak owocnej reprezentacyjnej kariery jak wychowanek FC Koeln, ale w piłce klubowej osiągnął znacznie wiecej niż Niemiec. W przypadku obcokrajowców jednak jest trochę trudniej. Jeżeli Podolski będzie prezentował poziom Daniela Ljuboji z czasów Legii Warszawa wszyscy będziemy zadowoleni, nawet jeśli czasem opuści kilka treningów na rzecz występów w niemieckiej wersji „Mam Talent”. Również nie będzie problemu jak będzie przyzwoicie wyglądał jak Milan Krasić, który przez kilka lat dawał radę w Lechii Gdańsk, podobnie jak legenda japońskiej piłki Daisuke Matsui. Z drugiej strony może też nastąpić problem jak z Oliverem Kapo, czy Mario Reichem. Obaj jak chcieli zagrać na wysokim poziomie, potrafili zaczarować kolejnych przeciwników. Zazwyczaj jednak nie było w nich wiele determinacji, a główną ambicją Reicha było pozyskanie doświadczenia do zostania ekspertem niemieckiej telewizji na EURO 2012.

Wszystkie te wymienione przykłady byłby nawet ok, gdyby nie pamięć o zawodnikach z pokaźnym CV, którzy albo leczyli kontuzje, albo mieli inne problemy nie tylko sportowe. Znajdziemy tutaj talenty z zaciągu „brazylijskiej” Pogoni takich jak Adriano (gwiazda juniorskich mistrzostw świata), Cleison zdobywca Copa Libertadores oraz Amaral, który pewnie gdyby chciał zostałby z marszu gwiazdą całej ligi. Brązowy medalista igrzysk olimpijskich, piłkarz grający z powodzeniem w Turcji, czy we Włoszech u boku Rui Costy, Rivaldo, czy Enrico Chiesy nie pokazał całego swojego potencjału. Podobnie było z Eduardo, który tak jak Podolski miał swoje momenty w Arsenalu, jednak kontuzja przeszkodziła mu w zrobieniu kariery i trafił do Legii raczej jako kolega ówczesnego trenera „Wojskowych” niż realne wzmocnienie.

Znajdziemy też kilku Hiszpanów, którzy mając mocne CV, zupełnie nie sprawdzili się, a tak się składa, że stanowili oni obok Ismaela Blanco, zaciąg mający zbudować drużynę Legii przyciągając kibiców na nowy stadion. Nacho Novo gwiazda Glasgow Rangers kompletnie rozczarował, a Inaki Descarga miał duże problemy zdrowotne, a później doszły kwestie poza sportowe. Można jeszcze wymienić Olega Salenko, czy Urlicha Borówke mający swoje sukcesy na arenie międzynarodowej jednak do Polski przyjeżdżali jako wraki piłkarskie z wieloma problemami.

Lukas Podolski to duże nazwisko, które raczej wyrobił solidną grą w reprezentacji będąc żołnierzem Joachima Loewa, gdyż spoglądając na karierę klubową,nie jest już aż tak różowo. W zasadzie najlepsze spotkania rozgrywał w swoim rodzimym klubie z Kolonii, a także miał pojedyncze sezony w Arsenalu, czy Bayernie. Ostatecznie nigdzie nie zagrzał miejsca i od zdobycia mistrzostwa świata (gdzie był już tylko rezerwowym) jego kariera powoli zaczynała wyhamowywać. Z jednej strony jest to zawodnik, który grał z Sneijderem, Ozilem, czy Frank Ribery w swoich najlepszych czasach, ale też na szczyt formy wyprowadzał Sławomira Peszko, czy uczył gry Mikaela Ishaka oraz dogrywał swoją karierę w Japonii razem z Iniestą, oraz Turcji z Nuri Sahinem.

Pytaniem otwartym jest, co chce pokazać Podolski, czy to tylko kwestia marketingowa, czy rzeczywiście będzie pomocą dla swojego nowego klubu. Problem może być taki, że po pierwszych miesiącach ekscytacji pojawi się element zwątpienia i rozczarowania. Słaba gra Górnika może skupić krytykę na nim, który tylko chciał spełnić obietnicę i dograć karierę do końca. Kibice jednak dalej będą w nim widzieć legendę niemieckiej reprezentacji, a nie piłkarza będącego już dawno po drugiej stronie rzeki. Podolski będzie musiał uważać, żeby go nie dopadł syndrom Macieja Żurawskiego wracającego do Wisły Kraków, gdzie pozostanie tylko niesmak i wątpliwości co do decyzji.

Fot. Steindy by Wikipedia