[EURO 2020] Dzień karnych i jokerów

[EURO 2020] Dzień karnych i jokerów

Austriacy i Belgowie to jedyne reprezentacje na turnieju których piłkarze wchodzący z ławki strzelali bramki. W przypadku „Czerwonych Diabłów” sztuka ta udała się w dwóch meczach, natomiast rezerwowi reprezentacji Austrii wpisali się dwukrotnie w meczu z Macedonią Północną. Jednak miano „superzmiennika” na tym turnieju zasługuje Kevin de Bruyne i naprawdę trudno będzie rozegrać lepszy mecz, wchodząc w drugiej połowie meczu. Dzisiaj podyktowano sporo rzutów karnych których skuteczność pozostawia wiele do życzenia.

Macedończycy powoli żegnają się z turniejem, ale nie można odmówić im walki z Ukrainą. Reprezentacja prowadzona przez Szewczenkę wygrała zasłużenie jednak można odnieść wrażenie, że to typowa reprezentacja naszego wschodniego sąsiada i mimo wymiany pokoleniowej dalej utrzymuje ten sam poziom z 2006 roku, czy 2012, gdzie potrafili rywalizować z najlepszymi, choć z różnym skutkiem jeśli chodzi o końcowy rezultat.  Z jednej strony jest to powód do radości i Polacy chętnie by wymienili się na takie sukcesy, z drugiej pokazuje to pewną stagnację i obawę, czy pokolenie Jarmolenki, czy Konoplianki zastąpią klasowi zawodnicy.

Początek meczu w wykonaniu Duńczyków był równie intensywny jak odrabianie straconej bramki przez Belgów w drugiej połowie. Zadziałała stara zasada o mszczeniu się niewykorzystanych szans, ale też trzeba patrzeć z podziwem na piłkarzy z Danii, gdyż ich nawałnica z pierwszych minut meczu doprowadziła do strzelenia bramki oraz kilku niebezpiecznych sytuacji. Mecz odmieniło wejście Kevina de Bruyne pauzującego wcześniej ze względu na kontuzje głowy. Piłkarz Manchesteru City w sposób tylko dla siebie zrozumiały znalazł w polu karnym Thorgana Hazarda, by chwilę później oddać technicznie trudny strzał, zaskakując bramkarza Duńczyków. To, co odróżnia Belgów od innych faworytów to wiele możliwych opcji na ławce rezerwowych oraz elastyczność w rozgrywaniu akcji. W końcu tylko tutaj Lukaku może przepychać się przez większość meczu jako typowa dziewiątka, by w akcji bramkowej przyjąć rolę skrzydłowego.

Holendrzy rozegrali bardzo nudne i pragmatyczne spotkanie będące przeciwieństwem szalonego meczu z Ukrainą. Pytanie na ile to było celowe, aby oszczędzić siły i wygrać z Austriakami na 50% swojego potencjału, czy może jest to malutki kryzys w reprezentacji. Za tym drugim przemawia forma Memphisa Depay’a pudłującego w kilku prostych sytuacjach. Na gwiazdę turnieju wyrasta Dumfries, który zdobył bramkę po szybkiej kontrze. Austriacy nie pokazali zadziorności jak w meczu z Macedończykami. Oczywiście Holandia to zupełna półka, ale pozostaje niedosyt. Możliwe, że Franco Foda zdecydował się również oszczędzić zawodników, aby być w pełni sił na decydujące spotkanie z Ukraińcami.

Druga kolejka na turnieju jest chyba najnudniejszą właśnie ze względu na pojawienie się pokusy kunktatorstwa i pragmatyzmu. Oczywiście należy to zrozumieć, bo w końcu liczy się końcowa pozycja na turnieju, a nie wygrany pojedynczy mecz, ale traci na tym widowisko. Dzisiejszy mecz Belgów udowodnił, że w haśle o piłce nożnej jako sporcie zespołowym jest sporo luk i znajdzie się miejsce dla indywidualności. Indywidualności o klasie Kevina de Bruyne.

Erik Drost by Wikipedia