[EURO 2020] Bicz Boży, Germański Walec i mit Wielkiej Lechii

[EURO 2020] Bicz Boży, Germański Walec i mit Wielkiej Lechii

Turniej to zlepek meczów, z których nie warto próbować wróżyć przyszłości. W zasadzie żaden dzisiejszy mecz nie zakończył się rezultatem, który był przewidywany na podstawie rywalizacji z pierwszej kolejki. Sytuacja w grupach dalej jest nierozstrzygnięta i trudno powiedzieć co będzie dalej.

Dzień rozpoczął się od rywalizacji Węgrów z Francuzami. Każdy oczekiwał, że Madziarzy oddadzą z siebie 100%, ale raczej wydawało się, że bliżej będzie do powtórki z meczu z Portugalczykami. Bohaterem naszych bratanków poza bramkarzem został prawy obrona Attila Fiola, który pomknął niczym swój imiennik przez prowincje rzymskie i strzelił niczym rasowy napastnik w krótki róg. Tym razem to drużyna Didera Deschampsa musiała gonić wyniku i dopiero indywidualny błąd obrońcy Węgrów pozwolił im wyrównać mecz. Antoine Griezmann powoli przesuwa się w klasyfikacji strzelców wszechczasów Mistrzostw Europy i na pewno jest jednym ze specjalistów strzelaniu bramek na dużych turniejach mimo wszystkich perturbacji związanych z grą w Barcelonie. Węgrzy wciąż mogą liczyć na awans, jednak rywalem ich będą Niemcy, a Francuzi muszą powiedzieć sobie parę słów, bo samymi indywidualnościami nie zawsze wygrywa się mecze.

Niemcy poprzedni mecz zagrali na tyle przeciętnie, że ponownie pojawiły się głosy o tym, że Jogi Loew niszczy swój dorobek w reprezentacji po raz kolejny kompromitując się na turnieju. Najwidoczniej krytyka trenera i zespołu posłużyła jako dodatkowa motywacja. Portugalczycy mieli problemy z rozbiciem Węgrów, ale gdy ich ukąsili, dokończyli dzieła zniszczenia. Dzisiaj kierowca walca miał niemiecki paszport oraz doświadczenie w grze w Holandii. Całkowita dominacja na wahadłach i niemrawa gra obrońców portugalskich doprowadziła do stracenia kilku bramek, a główną rolę pełnił Gosens. Nawet Ronaldo ciągnący jak zawsze swoją reprezentację nie mógł poradzić sobie ze skutecznością Niemców i udało mu się tylko ustalić wynik na 4:2 na korzyść naszych sąsiadów. Portugalczycy i Niemcy dalej są w grze, jednak wszystkie drużyny są poranione i po trzeciej kolejce na pewno będą czuły niedosyt.

Oba mecze zakończyły się niespodziankami i oczekiwania względem trzeciego były podobne. Hiszpanie męczyli się ze Szwedami i nie byli w stanie ich rozgryźć, Polacy nie mieli nic do stracenia po kompromitacji ze Słowacją. Emocje wśród kibiców wahały się od kompletnego poczucia beznadziei, aż po hurraoptymizm. Mecz jednak okazał się po prostu przyzwoity. Hiszpanie za dużo nie pozwalali Polakom, a nasza reprezentacja również na tyle o ile potrafiła zredukować atuty ekipy Luisa Enrique. Rozstrzygnięcie meczu wisiało na włosku, ale źle strzelony karny Moreno oraz kiks Moraty podsumowały grę Hiszpanów na tym turnieju. Polacy wciąż mają szansę na zagranie w dalszej części turnieju oraz mecz o wszystko ze Szwedami, natomiast Hiszpanie przed sobą kolejny dzień w pracy, gdzie kolejna drużyna będzie stała w polu karnym i liczyła na pojedyncze akcje. Ciekawe jak piłkarze z półwyspu Iberyjskiego poradzą sobie w meczu, gdy przeciwnik zdecyduje się zagrać w piłkę.

W obu grupach czeka nas emocjonująca końcówka. Żadna z drużyn nie będzie mogła odpuścić kolejnego spotkania. Mało kto by się spodziewał, że Szwedzi ze Słowakami będą liderować naszej grupie, a faworyt Francja będzie musiał grać do końca, aby móc awansować z pierwszego miejsca. Przed nami ostatnia decydująca kolejka fazy grupowej i będzie można zaczynać prawdziwy turniej.

Fot. Sven Mandel by Wikipedia