Z piekła do nieba. Francja w finale

Z piekła do nieba. Francja w finale

Dwaj najwięksi przegrani tegorocznego EURO zmierzyli się dzisiaj w półfinale Ligi Narodów. Francuzi pokazali, że indywidualności mają znaczenie, gdy wynik spotkania jest wyrównany. Pierwsza połowa była przykładem jak potrafią popsuć mecz, ale w drugiej części spotkania talent Trójkolorowych błysnął znanymi barwami i to oni zagrają w finale eliminując Belgów po dramatycznej końcówce

Obie reprezentacje mają olbrzymie ambicje. Francuzom od lat wmawia się, że potrafiliby wystawić wyrównane trzy składy walczące o medale na każdym turnieju, a już niemłode złote pokolenie Belgów chce udowodnić, że potrafią spełnić marzenia kibiców. Oba mecze półfinałowe Ligi Narodów zostały rozegrane w najsilniejszych składach więc mimo wielu wątpliwości co do prestiżu turnieju udało się stworzyć całkiem ciekawe widowisko. Niewątpliwie dla trenerów to szansa na weryfikacje umiejętności zespołu, kiedy pojedynczy mecz decyduje o wszystkim. Dlatego też obie jedenastki były praktycznie najsilniejsze z możliwych.

Mecz przez większość pierwszej połowy był dosyć ospały, obie drużyny miały momenty, w których kontrolowały całkowicie mecz, a rywale nie kwapili się z pressingiem. Szansę miał de Bruyne ale fenomenalnie obronił Hugo Lloris. Wydawało się, że bramkarz Francji jest w dobrej formie w dzisiejszym meczu, ale końcówka pierwszej części spotkania szybko to zweryfikowała. Belgowie strzelili dwie bramki po 40 minucie, a Lloris mógł się zachować lepiej pilnując krótszego słupka. Szczególnie przy bramce Carassco, gdy zawiodła go rutyna. Spodziewał się dośrodkowania i zrobił krok w głąb pola karnego tymczasem skrzydłowy sprytnie zaskoczył go uderzeniem po ziemi przy krótszym słupku. Potężny strzał Lukaku był trudny do obrony, ale jednak wydaje się, że Francuz mógł nie dopuścić sytuacji w której napastnik ma możliwość zmieszczenia piłki między nim a słupkiem.

Druga połowa stopniowo przechodziła pod kontrole Francuzów., gdyż Belgowie oddali pole i czekali na kontry. Od 60 minuty Belgowie mieli wielkie trudności w zorganizowaniu skutecznej obrony i musieli panicznie odpierać coraz śmielsze ataki Francuzów. Pierwszy ukuł w 62 minucie Karim Benzema i od tego czasu jego koledzy nie zeszli z połowy rywala ciągle grożąc bramce Courtois. Pięć minut później Tielemans sprokurował rzut karny wykorzystany przez Mbappe. Belgowie zostali ukarani za zbyt szybkie oddanie meczu. Francuzi mają zbyt dużo indywidualności, aby tak prosto móc zabić mecz szczególnie jeśli ma to trwać przez 45 minut. Mecz ponownie się wyrównał, ale tym razem było więcej intensywności i wymiany cios za cios. Lukaku strzelił ze spalonego, a błąd w wybiciu obrony Belgów został ukarany bramką Theo Hernandeza. Ostateczny wynik to 3:2 dla Francuzów i to oni mogli świętować kolejny triumf nad sąsiadami.

Francuzi zagrali swój typowy wymęczony mecz. Zazwyczaj przesądza jedna akcja, pojedynczy błąd rywala lub błyskotliwość piłkarzy wystawianych przez kolejnych selekcjonerów znad Sekwany. Francuzi mogą być szczęśliwi, że los obdarza ich regularnie wielkimi pokoleniami futbolistów. Wyrywanie zwycięstw to generalnie zaleta, choć reprezentacja Francji z takim potencjałem powinna mieć takich meczów kilka na całą dekadę, a nie praktycznie na każdym turnieju muszą przecierpieć i drżeć o wynik. Belgowie przegrali, ale mogą się pocieszać, że to tylko Liga Narodów. Powoli jednak pojawi się nad nimi potężna presja, gdyż sport rzadko widział tak utalentowane pokolenie nie potrafiące wygrać czegokolwiek na międzynarodowych turniejach. Tymczasem Francja zmierzy się z Hiszpanami, którzy powoli wyrastają z interesujących juniorów i przeistaczają się w potencjalne gwiazdy futbolu.

Fot. Wikipedia