Skorża i Michniewicz. Wieczny kandydat kontra permanentny strażak

Skorża i Michniewicz. Wieczny kandydat kontra permanentny strażak

Dwaj różni trenerzy, podobne sukcesy, ale inne ścieżki rozwoju. Dzisiaj to Maciej Skorża i jego Lech Poznań był górą nad Czesławem Michniewiczem oraz prowadzoną przez niego Legią Warszawa. Obaj panowie w przeszłości trenowali swoich rywali, oraz mierzyli się ze sobą stosunkowo często, choć na samym początku kariery pracowali ze sobą w jednym klubie.

Amica Wronki to zespół istotny dla polskiej piłki w wielu wymiarach zarówno pozytywnych jak i negatywnych. To tutaj kwitła wysokiej jakości akademia sportowa wprowadzająca zawodników poziom Ekstraklasy. Stanowili oni zaplecze przyzwoitego projektu zbudowanego przy lokalnej firmie produkującej sprzęt AGD. Klub z Wronek nigdy nie został mistrzem kraju, ale przez wiele lat stanowił czołówkę polskiej piłki. Przy młodych talentach okazję do rozwoju mieli również trenerzy. Rezerwowy bramkarz Czesław Michniewicz zdecydował się objąć zespół rezerw. W klubie pracował już z juniorami Maciej Skorża, który współpracował z wcześniej Pawłem Janasem, ale ostatecznie zdecydował się na zahaczenie o klub z Wielkopolski.

Czesław Michniewicz w pierwszym sezonie zajął z klubem czwarte miejsce tracąc sporo punktów do Górnika Polkowice mającego wtedy ambicje gry na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Dwa lata później osiągnął trener swój pierwszy sukces wygrywając III ligę, ale jako że rezerwy nie mogły grać wyżej więc to drugie Aluminium Konin awansowało do ligi wyżej. Amica II również przeszła do drugiej rundy Pucharu Polski ulegając Kotwicy Kołobrzeg. Sukcesy z rezerwami nie umknęły uwadze Lechowi Poznań, który po nieudanym starcie sezonu 2002/2003 zdecydowały na zaprzestanie czeskiego eksperymentu z Palą i Panikiem i podjęły współpracę z młodym trenerem. Historia budowy solidnego Lecha mimo ograniczonych zasobów i zdobycie Pucharu Polski jest doskonale znana. Następcą Michniewicza w rezerwach został Maciej Skorża, ale nie potrenował nawet całego sezonu, bo już w kwietniu zdecydował się odejść. Ponownie został współpracownikiem Pawła Janasa tym razem przy pierwszej reprezentacji. W między czasie objął na krótko pierwszy zespół Amiki, ale bez większych sukcesów

Wtedy też pierwszy raz obaj byli współpracownicy zmierzy się ze sobą. Górą był zespół Macieja Skorży wygrywający 4:0 z ekipą Lecha Poznań. Łącznie w tamtym sezonie mierzyli się ze sobą cztery raz. O ile w lidze Amica zdecydowanie radziła sobie z Kolejorzem, tak zespół z Poznania wygrał rywalizacje w Pucharze Polski. Ostatecznie Michniewicz nie obronił tytułu bo odpadł w ćwierćfinale z Legią Warszawa. Skorża pożegnał się z Amicą na początku następnego sezonu ze względu na słabe wyniki, ale również pojawiał się temat fuzji Lecha z Amicą, a trenerem nowego tworu miał zostać Michniewicz. Ostatecznie do połączenia doszło, ale trenerem który miał uporządkować sytuację kadrową został Franciszek Smuda. Były trener Widzewa, czy Legii miał być symbolem nowej ery i ambicji Amici, która jako Lech miała być czołową siłą polskiej Ekstraklasy.

Obaj panowie sezon 2006/2007 zaczęli jako bezrobotni. Skorża odszedł po mundialu z reprezentacji Polski, a Michniewicz czekał na oferty po tym jak zdecydował się opuścić Lecha. Szybciej ofertę dostał ten drugi bo oczekiwano od niego uratowania sezonu Zagłębia Lubin. Projekt pod wodzą Edwarda Klejndinsta nie spełnił oczekiwań, a Lubinianie mieli spore oczekiwania szczególnie od obiecującej młodzieży. Tak rozpoczęła się kariera Michniewicza jako strażaka. Kogoś kto bierze dany zespół i ma z niego wycisnąć jak najwięcej. W listopadzie Skorża trafił do Dyskobolii. Nie był to już zespół, który dominował w lidze tak jak kilka lat wcześniej, ale wciąż była to solidna drużyna. Od tego momentu Skorża był wyznaczony do prowadzenia elitarnych zespołów. Przez wiele lat był wymieniany jako potencjalny selekcjoner reprezentacji Polski, a on sam trenował Wisłę Kraków, czy też Legie Warszawa po przejęciu klubu przez ITI.

Ta różnica uwidoczniła się kilka lat później w innym miejscu. Pogoń Szczecin zatrudniła Czesława Michniewicza, który miał uratować grupę mistrzowską po kiepskiej wiośnie Jana Kociana. Rok później dowiózł szóste miejsce, ale jego rola strażaka zakończyła się, a zarząd klubu szukał kogoś, kto będzie grał ofensywną piłkę. Nowym trenerem został Kazimierz Moskal, choć już wtedy prezes klubu miał w głowie innego trenera. Maciej Skorża w Pogoni miał być wzmocnieniem jakiego nigdy zespół nie dostał. Wcześniej pojawiali się zawodnicy mający w dorobku wielkie sukcesy, ale trener mający za sobą doświadczenie w reprezentacji oraz z mistrzowskimi zespołami miał dać coś ekstra. Ostatecznie doszło do szybkiego rozejścia, a zespół objął obecny trener Kosta Runjaic.

Nawet jeśli Michniewicz jest obecnie trenerem drużyny o większym potencjale niż Skorża to i tak narracja jaka stoi za zatrudnieniem obu szkoleniowców jest inna. Obecny trener Legii jest „strażakiem” zatrudnionym na stałe. Miał dzięki swojemu pragmatycznemu podejściu wyciągnąć zespół z kryzysu, wygrać mistrzostwo i zadomowić się w pucharach. Ta sztuka mu się udała, choć trudniej było utrzymać wysoki poziom i obecnie mimo dobrej gry w Lidze Europy jego zespół ma problemy w Ekstraklasie. Obecnie można powiedzieć, że Michniewicz jest „trenerskim Wawrzyniakiem”, czyli jest zastępcą kogoś, kto nie istnieje. Trudno bowiem znaleźć trenera, który mając taką sytuację kadrową w Legii Warszawa zdecydował się podjąć ryzyko trenowania zespołu mając świadomość wymagać prezesa klubu. Skorża natomiast został namaszczony jako lider projektu Lecha Poznań. Kolejorz miał zarzucić spokojne budowanie klubu opartego na wychowankach, na rzecz większego balansu między młodymi zawodnikami, a klasowymi piłkarzami. Nowy trener ma przynieść klubowi mistrzostwo Polski na stulecie Lecha.

Obaj panowie mierzyli się ze sobą trzynaście razy i trudno ocenić, który z nich jest góra w tej rywalizacji. Michniewicz nawet jeśli doszedł do poziomu Skorży to raczej musiał przeczołgać się przez Nieciecze i Bielsko Białą, podczas gdy ten drugi mimo porażek w Szczecinie, czy kompromitacji w Lechu wciąż jest uznawany za topowego trenera. Całkiem prawdopodobne, że za rok panowie mogą stanąć ze sobą w szranki, ale nie jako rywale na boisku, ale w gabinecie prezesa PZPN jako potencjalni trenerzy pierwszej reprezentacji.

Fot. Wikipedia