Simeone mało odważny

Simeone mało odważny

Liverpool z Atletico mierzą się ze sobą w ostatnich latach wielokrotnie. Oba zespoły przeszły daleką drogę, aby z marazmu wyrwać się do europejskiej czołówki. Ostatnie rywalizację jednak padają łupem The Reds, a Jurgen Klopp wygląda na trenera mającego patent na taktykę Diego Simeone.

Wydawałoby się, że mecz będzie dosyć wyrównany, ale Atletico zawiodło na wielu płaszczyznach. Zarówno taktycznej, gdyż w obronie popełniali szkolne błędy mając problemy z kryciem rywali, co poskutkowało dwoma bramkami po kapitalnych asystach Alexandra-Arnolda. Zresztą dzisiejsze spotkanie to rywalizacja obu prawych obrońców reprezentacji Anglii, bo po drugiej stronie biegał Kieran Tripper. Były piłkarz Tottenhamu poza paroma starciami jednak zdecydowanie ustępował wszechstronnemu rywalowi. Do problemów w defensywie doszły jeszcze kwestie mentalne, zespół Atletico szybko się podpalił i został wykartkowany przez sędziego. Wiadomo, że podopieczni Simeone grają ostro i jest to ich znak szczególny, ale tutaj więcej było dyskusji z sędziami, kłótni z rywalami, czy złośliwymi faulami. Felipe dostał czerwoną kartę w pierwszej połowie.

Co najbardziej dziwiło to podejście Simeone w drugiej części spotkania. Grali w osłabieniu i przegrywali dwoma bramkami, ale nie był to moment aby tak szybko oddać spotkanie. Zresztą, gdyby nie spalony przy golu Suareza, to sytuacja w meczu nie byłaby taka jednostronna. Klub z Madrytu ma wiele indywidualności, którzy potrafią właśnie zaskakującym uderzeniem zaskoczyć bramkarza tak jak zrobił to Urugwajczyk. Trener jednak zdecydował się ściągnąć Suareza i Joao Felixa, a później z ławki mecz oglądał Carrasco, a w jego miejsce wskoczył Vrsaljko. Liverpool chciał dograć spotkanie, a Atletico je zakończyć jak najszybciej więc druga połowa to było wyczekiwanie na gwizdek.

Ajax Amsterdam był pewniakiem do awansu, ale raczej mało kto spodziewał się, że wyjdą z pierwszego miejsca. Jak na razie nie przegrali spotkania, a szybka czerwona kartka Hummelsa ułatwiła w drugiej połowie rozbicie klubu z Dortmundu, który na początku jeszcze zdołał wyjść na prowadzenie. Besiktas pożegnał się z rozgrywkami w dość kompromitującym stylu. Przegranie wszystkich meczów tracenie wielu bramek nie przystoi mistrzowi Turcji mającemu co roku troszkę większe ambicje. Sheriff Tyraspol przestał być lekceważony przez kolejnych rywali i trudno oczekiwać, że uda im się jeszcze jakiś punkt zdobyć. Inter nie przegrał żadnego meczu z Mołdawianami, ale raczej dzięki wygranej Realu nad Szachtarem mogą spokojnie liczyć na grę w Lidze Europy.

Manchester City rozbił Clube Brugge, ale Belgowie mają cztery punkty przewagi nad RB Lipsk, które nie wygrało jeszcze spotkania w tej edycji Ligi Mistrzów, remisując dzisiejsze spotkanie z Paris Saint Germain. Niemcy gorzej prezentują się od swojego siostrzanego zespołu z Salzburga, co jest dosyć zaskakujące, nawet jeśli PSG i Manchester City to zdecydowanie półka wyżej niż Wolfsburg, Lille, czy Sevilla.

Atletico jako jedyne z faworytów skomplikowało sobie sytuację w grupie, gdyż po remisie Porto z Milanem, to Portugalczycy przeskoczyli o jedno oczko rywali z Hiszpanii. Dziwi tym bardziej brak walki Atletico o jeden punkt, który może być kluczowy dla ewentualnego awansu do fazy pucharowej. Dużo się mówi, że drużyna Simeone znana jest z cierpienia i walki do samego końca według swojego schematu. Dzisiejszy mecz, a szczególnie druga połowa to była prawdziwa męka, ale dla fanów klubu i neutralnych kibiców.

Fot. Wikipedia