Salary Cap, czyli Super Liga tylnymi drzwiami

Salary Cap, czyli Super Liga tylnymi drzwiami

Propozycja ustanowienia w europejskiej piłce limitu płacowego mającego wynosić 70% przychodów to chęć zastąpienia niedziałającego mechanizmu „fair-play” wprowadzonego kilka lat wcześniej. Popularne „salary cap” bez względu na sposób i zasady jego wdrożenia jest próbą stworzenia Superligi bez oficjalnej organizacji rozgrywek.

Ograniczenia w kwocie wydawanej na pensje zawodników funkcjonują głównie w amerykańskich ligach zawodowych. Stopniowo wprowadzano je w latach osiemdziesiątych, aby wyrównać rywalizacje oraz unormować wydatki poszczególnych zespołów. Różnica między propozycją UEFY, a mechanizmami, chociażby w NBA wynika ze sposobu wyliczenia limitów. W tej drugiej poziom „salary cap” jest obliczany na podstawie przychodów całej ligi i dzielony na wszystkie ekipy. W tym wypadku NBA zarabia na drużynach będących tylko „franczyzami” oddawanymi do dyspozycji poszczególnym biznesmenom zainteresowanym prowadzeniem całej organizacji sportowej. Każda drużyna dokłada się w różnym stopniu do całego dochodu ligi, ale pieniądze są dzielone po równo. Dzięki temu teoretycznie każdy zespół dysponuje takimi samymi środkami i może rywalizować o najlepszych zawodników. Opcja ta miała samo regulować poziom drużyn, aby za dużo utalentowanych sportowców nie znajdowało się w jednej ekipie. Mechanizm opiera się na dwóch nieoczywistych filarach. Zakłada, albowiem, że koszykarze (czy jakikolwiek sportowiec) jest chciwy i głupi.

Przykładowo zawodnik przyczyniający się do sukcesów zespołu, ale zarabiający za mało będzie wolał odejść do innej drużyny, aby móc skapitalizować swój talent, a jego obecna drużyna nie ma możliwości go zatrzymać, albowiem pozostałe kontrakty nie pozwalają jej na przekroczenie limitów. Dzięki temu taki zawodnik przejdzie do innej drużyny, przez co obecny zespół nie osiągnie takiej dominacji jak w poprzednich sezonach. Według tego założenia zawodnik będzie w każdym momencie decydował się na najlepszą finansową propozycję. Prawdopodobnie takie założenie miało sens w latach osiemdziesiątych, kiedy sportowcy mogli liczyć głównie na dochody podnoszone z parkietu, a kwoty przeznaczane na pensje nie były tak wysokie. Obecnie sportowcy mają wiele umów sponsorskich, więc pieniądze z klubu stanowią różny procent ich ogólnych dochodów.

Poza tym sportowcy traktują swoją karierę jako pewnego rodzaju inwestycje. Zawodnik może zgodzić się na niższy kontrakt, aby zmieścić się w zespole mającym szansę na wygranie mistrzostwa, albo wziąć krótszą umowę decydując się na wejście na rynek wolnej agentury, kiedy więcej drużyn będzie miało miejsce na wyższe kontrakty, albo będzie mniej interesujących wolnych agentów. Sportowiec może „rozłożyć” kontrakt na raty, podpisując dłuższy kontrakt, ale o podobnej końcowej równowartości. Zdarza się również, że limit jest przekroczony i zespół jest zobowiązany zapłacić podatek od luksusu będący karą za nietrzymanie się wymaganych kwot. W tym miejscu pojawia się rola bogatego właściciela, który może wyłożyć kilka-kilkanaście milionów, albowiem potencjalne mistrzostwo zwróci z naddatkiem przepłacony jeden sezon.

Zaproponowane limity przez UEFA mają trochę inny sposób przeliczania, ale dzielą wiele problemów z amerykańskich aren. Oparcie limitów płacowych na przychodach  zespołu to zabetonowanie rywalizacji w ligach. Pewne zespoły nie będą w stanie przeskoczyć pewnego poziomu ze względu na naturalne ograniczenia. Część zespołów ze względu na zbudowaną markę będzie miało przywileje już na starcie, gdyż dzięki lekkomyślnie wydanym milionom stworzyły sobie zdecydowaną przewagę pozwalającą im na utrzymanie dystansu. W Stanach Zjednoczonych ten problem dotyczy bardziej rozwoju zawodników i ich wartości jako marki, ale też zainteresowania sponsorów oraz właścicieli. Zjawisko small market i jego przeciwieństwa big market  to problem, którego nie rozwiązały ograniczenia i limity płacowe. Bleacher Sport analizując małe rynki, przyjął w analizie takie wartości jak: wielkość rynku (liczba potencjalnych kibiców zarówno tych mieszkających w mieście klubu, jak i tych krajowych i międzynarodowych) i potencjalny wzrost, liczba zaangażowanych fanów, historia zespołu, rywalizacja na rynku, oraz wydatki kibiców, na które składają się ceny za bilety, parking, przekąsek, napojów i innych kosztów ponoszonych przez fana drużyny. Wszystkie te czynniki poza wysokością cen są niezależne od konkretnego zespołu, a nawet i one będą determinowane przez nie. Zespoły z większych miast, atrakcyjnych biznesowo i turystycznie mogą ciągle planować sposoby na zwiększenie przychodu. Turysta po zwiedzeniu zabytków chętnie uda się na stadion, zrobi zdjęcie, kupi koszulkę na pamiątkę oraz zje przepłaconą kiełbasę upaćkaną w musztardzie podaną na tekturowej tacce i będzie zadowolony. Przemnożenie takiej ilości przez dziesiątki tysięcy stanowi istotny zastrzyk do klubowej kasy. Z drugiej strony znajdziemy klub z małego miasteczka pośrodku niczego, gdzie na mecz przychodzą zagorzali kibice, dla których wydanie pieniędzy na przekąskę ceny obiadu dla czteroosobowej rodziny to absurd i możliwości się zawężają.

W „Futbonomii” będącej zawiłą i czasem bezsensowną próbą wytłumaczenia piłki nożnej pojawia się sugestia, że w stolicach każdego kraju pojawią się zespoły mające aspiracje do wygrywania trofeów. Przyczyna leży w finansach, bo stolice to najczęściej największe miasta w kraju, gdzie znajdują się centra wielu firm, które mogą wesprzeć klub na różne sposoby od sponsorowania poprzez wynajęcie loży na konkretne spotkanie. Wiele drużyn z mniejszych ośrodków może próbować zwiększyć swoje dochody tylko przez rywalizację sportową, a to wymaga często ryzyka i inwestowania większych ilości funduszy. Ograniczenie tego aspektu spowoduje, że drużyny nie będą miały pola manewru do jednorazowych prób atakowania najwyższych lokat, a potencjalny spadek ligę niżej będzie im wiązał ręce przy innym rodzaju budowy zespołu opartego na wychowankach, czy mniej oczywistych talentach.

Poza tym jeszcze dochodzi kwestia różnic między krajami w kwestii przepisów podatkowych oraz mocy nabywczej pieniądza. Ten problem dotyka nawet NBA, gdzie różnice podatkowe są istotnym aspektem przy doborze zespołu, gdyż oznacza to więcej pieniędzy „na rękę”. Aspekt ten jest zauważany nawet obecnie w piłce nożnej. Wysokie podatki mają być przyczyną ucieczki talentów z ligi hiszpańskiej, a ulgi we Włoszech doprowadziły do krótkiego renesansu tej ligi. Prosty mechanizm procentowy, czy kwotowy może zadziałać tylko w stanie idealnej równowagi, gdy każdy uczestnik ma taki sam udział w rynku, podobny przychód oraz potencjalnie taką samą bazę potencjalnych klientów, oraz nie ma innych czynników zewnętrznych zaburzających działanie. Celem wprowadzenia limitów płac związanego z przychodem jest ratowanie zespołów przed upadkiem, ale ideą nie jest wyrównywanie szans, a stworzenie miękkiej poduszki przez zakonserwowanie obecnej sytuacji sportowej. Głównym celem w piłce nożnej jest wygrywanie, a nie zarabianie, albowiem bez zwycięstw nie będzie pieniędzy. Maksymalizacja szans na zwycięstwo pchnęła wiele klubów na skraj bankructwa, a groźba upadku jest mniej straszna niż stagnacja sportowa, albowiem ona będzie prowadzić do spadku dochodów i prestiżu klubu.

Fot. Wikipedia

Źródło:

UEFA impose salary cap and luxury tax instead of FFP?, https://football-italia.net/uefa-impose-salary-cap-and-luxury-tax-instead-of-ffp/

J. Goldrosen, The Motivations and Effects of the NBA Salary Cap, https://digitalcommons.bard.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=1428&context=senproj_s2018

M. Engler, The Untaxed King of South Beach: LeBron James and the NBA Salary Cap, https://digital.sandiego.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=2571&context=sdlr

M. Hofer, How does the Salary Cap work? https://swisshockeynews.ch/index.php/swisshockeyblogs-ch/65-nhl-explained/8124-how-does-the-salary-cap-work

Brett Ballantini, Small-Market Team NBA Power Rankings, https://bleacherreport.com/articles/1325290-small-market-team-nba-power-rankings