PSG – battle royale dla bramkarzy

PSG – battle royale dla bramkarzy

Setki milionów euro wydanych na transfery i sute pensje nie starczyły, aby PSG zdobyło upragnioną Ligę Mistrzów. Dominacja zespołu w lidze jest faktem, ale wszystkie próby podboju Europy kończyły się fiaskiem. Katarscy właściciele próbowali wszystkich sposobów, aby osiągnąć swój cel. Najdziwniejsze decyzje jednak podejmowali względem bramkarzy.

Ściąganie absolutnych gwiazd jak Messi, czy Neymar, kupowanie zawodników utalentowanych, ale mogących się jeszcze rozwinąć Draxler, czy Sarabia, oraz ściąganie solidnych piłkarzy, ale mających doświadczenie na międzynarodowym poziomie jak Krychowiak czy Herrera. PSG widziało wielu trenerów i różne sposoby budowy zespołu i uzupełniania ławki. Ostatecznie wszystko się rozbijało w Lidze Mistrzów. W zeszłym roku klub z Parku Książąt uzbierał dziewięciu bramkarzy i nie było to zestawienie pierwszego bramkarza, rezerwowego i gromadki przyszłych talentów. Czterech golkiperów to czołówka europejska: Donnarumma, Navas, Rico oraz Areola. Każdy zespół z topowej piątki lig europejskich przyjął by takiego fachowca do siebie, jako numer jeden ewentualnie jako silna dwójka. Poza nimi istniała piątka z Marcinem Bułką na czele, którzy prezentowali potencjał, ale nie mogli się z oczywistych względów rozwijać wystarczająco.

Ostatecznie w miarę to uporządkowano przez transfery i wypożyczenia. Na polu bitwy pozostał najlepszy piłkarz reprezentacji Włoch, oraz trzykrotny triumfator Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Ostatecznie ten pierwszy znajduję się częściej między słupkami, ale jego gra w tym sezonie pozostawia wiele do życzenia. Błędy jakie popełnia Donnarumma nie tylko prowadzą do utraty bramek, ale również były jednym z powodów odpadnięcia PSG z Ligi Mistrzów w rywalizacji z Realem Madrytem. W klubie jednak ten problem trwa od wielu lat, a wręcz można uznać że jest odziedziczony jako tradycja klubu z Paryża. W poprzednich latach w walce o pierwsze miejsce w bramce rywalizowali Buffon, Areola, Sirigu, czy Kevin Trapp. W kadrze swoje miejsce też potrafił znaleźć Mike Maignan, który nie zadebiutował w pierwszym składzie PSG, ale jego kariera pokazuje, że to też klasowy bramkarz. W zasadzie tylko Sirigu był golkiperem mogącym się poszczycić kilkoma sezonami bez przerw. Nikt w czasie jego kariery we Francji nie próbował podmienić go na innego golkipera. Był to raczej wyjątek od reguły. Przed przyjściem Włocha swoje miejsce musieli wywalczyć Coupet, Edel, czy Landreau, a mowa tu o kilku sezonach.

W wielu drużynach pierwszy bramkarz to instytucja wrośnięta w klub. Lata i dekady mogą przemijać, drużyny mogą przebudować składu strychu po dach, a i tak między słupkami stał ten jeden piłkarz, który z czasem zaczął siwieć i dopiero jako starszy pan odchodził w glorii chwały jako ikona klubu. Transfery bramkarzy należą do rzadkości i możliwość wskoczenia do czołowych klubów to czasem szansa jedna na karierę. W PSG uznano, że nie będą oni szli tą drogą. Ostatnim takim bramkarzem był Bernard Lama grajacy w klubie w latach dziewięćdziesiątych, gdy Paryżanie mieli ambicje bycia europejskim klubem, ale fundusze i determinacja nie były takie duże jak obecnie. Canal Plus ówczesny właściciel raczej chciał na pierwszym miejscu uczynić klub godnym wygrywania ligi francuskiej i stworzenia ciekawej propozycji mogącej zwiększyć zainteresowanie ligą.

Rotowanie bramkarzami szczególnie źle wygląda jeśli porówna się historie PSG do innych zespołów przejętych w ostatnich latach przez miliarderów z ambicjami. Joe Hart w Manchesterze City przetrwał wiele sezonów po przejęciu klubu przez szejków i dopiero przybycie Pepa Guardioli przekreśliło jego szansę na grę w klubie. Po nim przyszedł Ederson, który dalej pozostaje pierwszym wyborem u Hiszpana. Dwóch bramkarzy. W Chelsea Petr Cech zaczął grać w 2004 roku i zluzował go dziesięć lat później Courtois. Oczywiście The Blues zaliczyło mała wpadkę bo Belg nie chciał grać na Stamford Bridge, a najdroższy bramkarz świata Kepa okazał się kompletną wpadką, ale Mendy wydaje się bramkarzem na kolejne kilka sezonów. Jak na razie Newcastle nie szuka gorączkowo nowego golkipera, ale kto wie jak potoczy się historia Srok w kolejnym okienku transferowym.

Unai Emery złośliwie skomentował przed meczami ćwierćfinałowymi, że trzech byłych trenerów PSG znalazło się w ćwierćfinałach. Dalsza rywalizacja zweryfikowała liczbę szkoleniowców do dwóch w półfinałach. Możliwe, że to nie szkoleniowcy nie byli problemem klubu, ale coś jeszcze, choć patrząc na rotowanie bramkarzami nie można wykluczyć że trenerów należy też wrzucić do koszyka „winnych”.

Fot. Wikipedia