Profesor Marek Papszun i uczniak z Poznania

Profesor Marek Papszun i uczniak z Poznania

Dzisiaj obie polskie drużyny w europejskich pucharach miały zupełnie inne zadania. Lech musiał wygrać, a Raków spokojnie kontrolować wynik meczu. Oba zespoły awansowały, ale trener Lecha powinien sobie obejrzeć mecz w Częstochowie i wyciągnąć wnioski jak gra się mecze w pucharach.

Raków miał dwie bramki przewagi w pierwszym meczu, a Spartak Trnawa był zespołem, który pokazał w tamtym meczu sporą klasę. Częstochowianie podeszli do tego meczu na spokojnie i ze znaną już ostrożnością. Utrata jednej bramki nie byłaby katastrofą więc Raków starał się cierpliwie czekać na swoje szanse, choć niewątpliwie gol mógłby zupełnie rozwiązać kwestie awansu. Zdecydowanie jednak pierwsza połowa była zasłużenie na remis. W drugiej części spotkania w końcu doczekaliśmy się bramki. Spartak usiadł na Rakowie podobnie jak w pierwszym meczu, a rywale starali się wyjść z kontratakami, które z minuty na minutę były groźniejsze i bardziej dokładne.

W 68 minucie po kolejnej kontrze gola strzelił Raków, a ładną akcje zespołową wykończył Kochergin. Ukrainiec był aktywny w całym spotkaniu, ale podejmował sporo złych decyzji, ale najważniejsze że w tm kluczowym momencie był w stanie pokonać bramkarza Spartaka. W zasadzie bramka podcięła skrzydła podopiecznym Gasparika i od tego momentu w zasadzie każdy czekał na koniec spotkania. Raków awansował pewnie, choć w pierwszym spotkaniu było trochę szczęścia. Następny rywal to Slavia Praga, a więc ekipa z wielkimi ambicjami, ale też mająca swoje problemy.

Lech miał na dzisiejszy mecz jeden cel. Zmazać plamę po pierwszym meczu wyjazdowym. Vikingur poczuł się na tyle pewnie, że piłkarze nawet przebąkiwali o szansach na awans. Poznaniacy musieli wygrać i byli zdecydowanie faworytami, choć na początku spotkania nie było to aż takie widoczne. Islandczycy zagrali z zębem, ale nie byli tak pewni jak u siebie i nie tworzyli tak wielu okazji strzeleckich. Kolejorz czekał do 33 minuty z pierwszą bramką. Gola strzelił niepilnowany Ishak. Pod koniec pierwszej połowy Pereira świetnie wypatrzył Velde i dograł mu piłkę za plecy obrońców, a Norweg musiał tylko zmieścić piłkę w bramce. Druga połowa zdecydowanie zwolniła. Największym problemem była kontuzja Antonio Milicica. Kolejny problem z defensorem to chyba największa bolączka Lecha, już w tym meczu awaryjnym partnerem na środku obrony był Alan Czerwiński.

Ostatni kwadrans to próby otwarcia się Islandczyków, co było wodą na młyn kontrataków Lecha. Bramkarz Vikingura grał wysoko, ale i tak Lechici mieli problemy z celnymi strzałami. Próby lobowania były nieskuteczne, albo bramkarz swoją obecnością wywierał presję tak jak chociażby na Amaralu. Pojawiła się też kontrowersja z zagraniem ręką w polu karnym przez Islandczyka, ale sędzia nie gwizdnął przewinienia. Lech jednak próbował strzelić kolejną bramkę, nawet jeśli wynik dawał im awans. Vikingur zamiast zamykać Kolejorza to mógł go swobodnie kontrować. Ishak, czy Amaral mieli kilka sytuacji, które powinni zakończyć bramką, ale ostatecznie to Daniel Djuric w doliczonym czasie gry strzelił bramkę dającą dogrywkę. Lech został ukarany za brak pomysłu rozegrania ostatnich minut meczu, znamienne że Islandczycy strzelili gola po składnej akcji, a nie po kolejnej wrzutce na chaos.

Zamiast końca spotkania była jednak dogrywka. Lech jednak starał się strzelić trzecią bramkę, ale Islandczycy również próbowali szczęścia. W końcu Marchwińskiemu udało się i Kolejorz podwyższył wynik na 3:1 na początku dogrywki. Mimo prowadzenia rywalizacja była cały czas nerwowa. Obie strony miały szansę na strzelenie kolejnych goli, ale Islandczycy nie mieli już takiej werwy i determinacji jaką zaprezentowali na koniec drugiej połowy. Lech miał rzut karny w 117 minucie, ale Sousa nie był w stanie pokonać bramkarza, choć Portugalczyk minutę później cieszył się z bramki, ale świetną akcją popisał się Szymczak wystawiając piłkę na pewnego gola. Udało się im wygrać, ale styl był absolutnie żenujący i mecz z FC Dudelange nie zapowiada się kolorowo.

Fot. Wikipedia