Polonizacja MLS – kiedyś i dziś

Polonizacja MLS – kiedyś i dziś

Plotki o przejściu Kamila Jóźwiaka do Charlotte oznaczają, że Polacy wzmacniają swoją obecność w Stanach Zjednoczonych. Piłka za oceanem była popularnym kierunkiem rodaków, ale raczej 20 lat temu, kiedy spore ograniczenia utrudniały wybór klubów. Jednak MLS się rozwija i przekształciła się w zupełnie inną ligę, która budowali Piotr Nowak, czy Robert Warzycha.

Przed rozgrywkami MLS, było wiele różnych innych rozgrywek mających średnio udane okresy istnienia. Władysław Żmuda chociażby był piłkarzem legendarnego New York Cosmos, który zatrudniał emerytowane legendy futbolu. Ostatecznie Amerykanie nie załapali bakcyla na punkcie piłki nożnej. Funkcjonujące wówczas NASL nie zdobyło wielkiego uznania, ale wielu piłkarzy chętnie przyjmowały oferty klubów, aby zakończyć karierę w USA oraz zarobić trochę pieniędzy na stare lata. Polacy chętnie brali udział zarówno w rozgrywkach na trawie, jak i lidze halowej. Obok tych rozgrywek istniały jeszcze równoległe, co utrudniało współpracę z FIFA, która jednak przyjmował do wiadomości ujednolicony system, nie zaś rozwiązania amerykańskie, gdzie potrafiły istnieć równorzędne ligi aspirujące o bycie najlepszą w kraju. Sytuacja bardziej przypominała boks niż piłkę nożną w fifowskim wydaniu. Proces ten zmienił się w latach 90. i powstaniu MLS, które miało być rozgrywkami nie tylko utrwalającymi sport w USA, ale również zbudować reprezentacje kraju, gdyż poprzednie rozwiązania nie szkoliły rodzimych piłkarzy na przyzwoitym poziomie.

W latach dziewięćdziesiątych można odnaleźć aż pięciu Polaków, ale tylko wspomniany Nowak oraz Warzycha zadomowili się na dłużej pełniąc kluczowe role w swoich drużynach. Przyzwoite mecze rozgrywali również Roman Kosecki i Jerzy Podbrożny grając razem z Nowakiem w najmocniejszym wówczas Chicago Fire. W zasadzie przez następne kilkanaście lat Polacy pojawiali się sporadycznie w Stanach Zjednoczonych i ich obecność raczej była podyktowana chęcią poznania nowego kraju i dorobieniu się przed emeryturą. Juskowiak, czy Frankowski zagrali bardzo krótko, choć w przypadku tego drugiego sporym problemem była próba przesunięcia piłkarza na skrzydło, a jak wiadomo Frankowski czuł się dobrze jako lis pola karnego. Dopiero w ostatnich latach Amerykanie przypomnieli sobie o Polakach. Przemysław Frankowski, Kacper Przybyłko, Adam Buksa, Jarosław Niezgoda, oraz Patryk Klimala to ostatnie nazwiska jakie zawitały w USA. Pierwszy zdążył zapracować na transfer do RC Lens, co pokazuje że dobre osiągi w tej lidze nie umykają drużynom z czołowych europejskich lig. Kiedyś jednak udanie się na drugi koniec świata niejako ukrywało umiejętności zawodnika przez co chociażby nie był powoływany do reprezentacji.

MLS nie jest może najlepszą ligą na świecie, ale jej specyfika pozwala na pokazanie swoich umiejętności i wypracowanie sobie transferu do lepszych lig. Jako ostrożny pół-krok wydaję się rozsądnym ruchem, dla zawodników chcących się zweryfikować na wyższym poziomie niż Ekstraklasa, ale nie chcący skakać na głęboką wodę. Kamil Jóźwiak po przeciętnej przygodzie w Derby County, może być pewniej że w USA uniknie dramatycznej walki o utrzymanie, bo nikt tutaj nie spada.

Fot. Wikipedia