Polacy nie pojadą na ME U-21

Polacy nie pojadą na ME U-21

Mimo wsparcia zawodnikami z pierwszej reprezentacji Biało-Czerwoni nie dali rady Niemcom i przegrali 1:2. Porażka pozbawiła Polaków szansy na awans na Mistrzostwa Europy. Podopieczni Macieja Stolarczyka mogą być tylko źli na siebie, bo przeciwnicy nie byli zdecydowanie lepsi, a porażka nie była zasłużonym rezultatem.

O eliminacjach można powiedzieć wiele, gdyby Polacy nie tracili punktów z Węgrami, czy Izraelem to sytuacja w tym ostatnim meczu nie miałaby takiego znaczenia. Młoda reprezentacja musiała wygrać z Niemcami, bo Izrael mial lepszy stosunek meczów, a grali z San Marino więc mogli pewnie doliczyć sobie trzy punkty. Rywale to obrońcy tytułu najlepszej ekipy w Europie, ale też kraj produkujący od wielu lat całkiem zdolne reprezentacje juniorskie więc wyzwanie było na najwyższym poziomie. W celu ułatwienia sobie szans na awans doszło do porozumienia między Michniewiczem i Stolarczykiem. Do kadry zostali powołani dodatkowo Sebastian Walukiewicz i Jakub Kiwior mający wzmocnić obronę młodzieżówki. Niewątpliwie obaj zawodnicy grający w Serie A mogli być kluczowi, szczególnie przeciwko szybkim napastników Die Mannschaft. Wydarzenia meczu pokazały, że to obrona była jednak najgorszym elementem.

Polacy nie zagrali złego meczu. Bramka dla Niemców padła w wyniku nieporozumienia w obronie, Ariel Mosór źle zagrał głową, a Moukoko dostał piłkę, którą musiał wykorzystać pokonując Misztę. Mocny strzał przy krótkim słupku teoretycznie mógł być do obrony, ale siła strzału i zaskoczenia zrobiło swoje. Polacy jednak grali swoje i dziesięć minut później był już remis. Świetnym uderzeniem głową popisał się Bartosz Białek. Napastnik Wolfsburga miał jeszcze w pierwszej połowę ciekawą sytuacje, ale nie był stanie oderwać się od obrońców rywala i nie mógł oddać groźnego strzału. Niemcy jak wychodzili z akcją byli bardzo groźni, a potrafili z pierwszej piłki rozklepać obronę Polaków. Jednak pierwsza połowa zakończyła się remisem.

Druga połowa zaczęła się podobnie, choć oba zespoły nie rzuciły wszystkiego, aby ustalić wynik meczu. Niemcy zaczęli grać ostrożniej wyprowadzając niebezpieczne kontrataki. Michał Skóraś powinien jednak strzelić bramkę, ale mając przed sobą bramkarza trafił w poprzeczkę. Pudło podłamało skrzydłowego Lecha Poznań, bo później starał się szukać podania nawet w sytuacjach dogodnych dla niego. W pewnym momencie trudno było mówić o składnych akcjach i obronie obu reprezentacji. Piłka latała od jednego końca, do drugiego a akcje próbowali piłkarze rozstrzygać indywidualnie. Szczególnie było tak w przypadki niemieckich ataków, które kończyły się najczęściej na obrońcy. Polacy pod koniec zdecydowali się podkręcić tempo, ale przebojowość Fornalczyka nie dała zbyt wiele, a Moukoko jeszcze w 85 minucie strzelić swoją drugą bramkę. Szkoda uderzenia Poręby bo piłkarz Zagłębia Lubin miałby świetną bramkę z dystans na końcie, akurat aby otrzeć łzy.

Polacy mogą pluć w sobie w brodę, gdyż Niemcy byli do pokonania. Pretensje również powinny być kierowane w stronę sędziów spotkania, których decyzje były czasem kontrowersyjne. Brak VAR był bardzo widoczny, bo kwestie z zagraniem ręką niewątpliwie powinny być zweryfikowane. Niewątpliwie cieszy fakt, że młodzi zawodnicy bez presji wyszli na utytułowanych Niemców i potrafili postawić im własne warunki spychając ich w niektórych okresach meczu do obrony. Trzeba wierzyć, że takie nastawienie zostanie i seniorska reprezentacja będzie też rywalizować bez kompleksów z najlepszymi.

Fot. Wikipedia