[PNA] Didier Drogba symbol porażki

[PNA] Didier Drogba symbol porażki

Zestawienie Didiera Drogby z porażką brzmi jak ponury żart. Jeden z najlepszych napastników ostatnich czasów, zdobywca wszystkich możliwych trofeów w piłce klubowej. Strzelec setek bramek w najlepszych rozgrywkach świata, a po zakończeniu kariery można go zobaczyć jako prowadzącego gale Złotej Piłki. Reprezentacja to jednak inny temat.

Było wielu piłkarzy, których los rzucił do słabej reprezentacji i w zasadzie ich gra była raczej wyrazem szacunku dla kraju niż faktyczną rywalizacją. Zdecydowana większość krajów to średniaki, gdzie światowy poziom miesza się z przeciętnością i takich cierpiących gwiazd można również znaleźć na pęczki. Wystarczające aby awansować na turniej, ale za słabe aby zagrać o coś więcej. Przypadek Didiera Drogby jest bardziej skomplikowany. Lider Słoni miał w swoim zespole zawodników z absolutnego afrykańskiego topu. Większość ówczesnych gwiazd zaczynało swoje kariery we Francji, czy Belgii, aby stamtąd rozpłynąć się po całym europejskim kontynencie. Zespół był zbilansowany. Nie był to typowy afrykański zespół, gdzie największa rywalizacja jest z przodu, a im bardziej bliżej bramki tym gorzej.

Słonie były napakowane zawodnikami grającymi w topowych zespołach w czołowych ligach. Nawet Boubacar Barry grający większość karier w Lokeren jak na ówczesne czasy był w czołówce afrykańskich bramkarzy. Ostatecznie z pokolenia piłkarzy Barcelony, Chelsea, Arsenalu, czy Marsylii nie wielu znalazło się w kadrze mistrzowskiego turnieju z 2015 roku. Dla wielu był to ostatni turniej zagrany w pomarańczowych barwach wieńczący mimo wszystko kiepską reprezentacyjną karierę. Wśród nich nie było Didiera Drogby, który zakończył reprezentacyjną przygodę rok wcześniej.

Przygodę która była kompromitująca dla takiego piłkarza. Napastnik zadebiutował na turnieju dopiero w 2006 roku, mimo że do kadry był powoływany od czterech lat. W pierwszych eliminacjach odpadł z grupy uznając dominację Republiki Południowej Afryki. Wynik taki można przyjąć ze zrozumieniem. Tamten WKS nie był jeszcze tak mocny i nie był rozstawiony w grupie, a Bafana-Bafana tamtym okresie była całkiem przyzwoitą drużyną notującą chociażby grę na mundialu w 2002 roku. Srebrny medal w 2006 roku to najlepsze osiągnięcie Drogby. Szkoda, że brak złota jest głównie wynikiem jego pudła w konkursie rzutów karnych. Strzelał pierwszy przez co ustawił cały konkurs na korzyść Egipcjan. Dwa lata później znowu Faraonowie byli mocniejsi w półfinale, a w meczu o trzecie miejsce Ghana.

W następnym było jeszcze gorzej. Odpadli w ćwierćfinale z Algierią, która wówczas nie była mocna jak teraz, a w trakcie fazy grupowej przegrała z Malawi i tylko dzięki pasywnej Angoli w decydującym ostatnim spotkaniu przeskoczyli Mali. Drogba strzelił tylko jedną bramkę, choć miał jeden mniej mecz do rozegrania, gdyż Togo wycofało się z turnieju. Przyszedł natomiast 2012 rok i kolejny finał w wykonaniu Słoni. Napastnik znowu strzelił trzy bramki, co dało mu tym razem wynik króla strzelców z sześcioma innymi piłkarzami. Mógłby być ten rezultat lepszy, ale Drogba nie trafił dwóch rzutów karnych. O ile z Gwineą Równikową nie miało to znaczenia, tak przestrzelony karny z finale zdecydował o porażce zespołu. Zambia doprowadziła wtedy do konkursów jedenastek i go wygrała. Ostatni turniej Drogby to 2013 rok i odpadnięcie w ćwierćfinale.

Ktoś mógłby stwierdzić, że dwa srebrne medale oraz czwarte miejsce, a także ciągłe awanse z grupy to nie taki słaby wynik i nazywanie to porażką jest grubą przesadą. Do Didiera Drogby przykleiła się zasłużenie łatka zawodnika wielkich wieczorów. Jeśli ktoś miał nie zawieść to właśnie Iworyjczyk. Gole pod koniec spotkania decydujące o przedłużeniu rywalizacji, albo zwycięstwie przydarzały mu się zaskakująco często. Gol w finale Ligi Mistrzów to najjaśniejszy przykład, ale napastnik strzelał w prawie każdym finale (10 z 17, a wygrał jedenaście z nich), w którym dane było mu zagrać. W obu finałach rozegranych w barwach swojego kraju strzelił zero bramek i przestrzelił dwa karne.

Dla kibiców z Afryki i tak będzie symbolem zwycięzcy, człowieka który wdrapał się na sam szczyt, a jego obecność po dziś dzień budzi zainteresowanie w każdym zakątku piłkarskiego świata. Ostatecznie to jednak bez niego Iworyjczycy zostali mistrzami Afryki i to jest najbardziej zaskakujące.

Fot. Wikipedia