[PNA 2021] TOPjedenastka i ANTYjedenastka turnieju #5

[PNA 2021] TOPjedenastka i ANTYjedenastka turnieju #5

Tegoroczny turniej był wyjątkowy. Zarówno ze względu na wiele niespodzianek, ale też warunków w jakich został rozgrywany. Koronawirus wielokrotnie dawał o sobie znać, ograniczając możliwości doboru odpowiedniego składu wielu selekcjonerom. Z takimi problemami chociażby zmagał się na samym początku Senegal, ale to oni sięgnęli po złoto. Przedstawiamy najlepszą i najgorszą jedenastkę turnieju:

TOPjedenastka

Mohamed Gabal (Egipt) – władze turnieju zdecydowały się na wybranie Mendy’ego bramkarzem turnieju. Faktycznie Senegalczyk grał w zespole, który rzadko tracił bramki, a sam golkiper pewnie bronił w finałowych rzutach karnych. Z drugiej strony to Egipcjanin został wybrany piłkarzem finału, mimo że jego przeciwnik został uznany za najlepszego na turnieju. Wskakując za kontuzjowanego bramkarza Gabaski pokazał się z bardzo dobrej strony. To głównie dzięki niemu Egipt realizował swoją defensywną taktykę, a później jego koledzy przyglądali się jego grze w konkursie jedenastek. Niestety nie mógł jak jego wielki poprzednik Essam El-Hadary świętować wygranej turnieju siedząc na poprzeczce.

Achraf Hakimi (Maroko) – tylko dwóch zawodników na tym turnieju trzymało Maroko w grze. Gdyby nie obrońca PSG trudno byłoby mówić o ćwierćfinale dla Lwów Atlasu. Dwa kluczowe gole, oraz solidna gra w defensywnie to absolutnie jeden z najlepszych występów na tym turnieju. Ostatecznie Marokańczycy musieli uznać wyższość Egipcjan, którzy wygrali dopiero po dogrywce.

Abdou Diallo (Senegal) – idealnie współpracował z bardziej doświadczonym Koulibalim. Członek najlepszej obrony na turnieju, która rzadko traciła bramki. Dodatkowo groźny w polu karnym przeciwnika.

Mohamed Abdelmonem (Egipt) – finał zdecydowanie nie był jego najlepszym występem. Faul na początku meczu mógł spowodować, że cały plan Egiptu mógł pójść do kosza. Ostatecznie jednak dotrwali bez straty bramki do samych karnych. Lider formacji defensywnej Faraonów.

Steeve Yago (Burkina Faso) – gdyby nie wyczyny bramkarza, to lewy obrońca celebrowałby zdobycie trzeciego miejsca, do którego przyłożył się strzeleniem bramki. Dodatkowo w poprzednich rundach również notował asysty, oraz zostawał bohaterem spotkań.

Karl Toko Ekambi (Kamerun) – w meczu o trzecie miejsce nie popisał się, ale pięć bramek strzelonych w czasie turnieju to liczba, która budzi szacunek. W innych okolicznościach dawałoby to pewną koronę króla strzelców, ale w tym roku musiał uznać wyższość kolegi.

Blati Toure (Burkina Faso) – przestrzelony decydujący karny w meczu o trzecie miejsce nie powinien przesłaniać reszty dobrych rzeczy jakie ten piłkarz dokonał w czasie turnieju. Ważny element środka pomocy czwartej drużyny turnieju.

Sofiane Boufal (Maroko) – drugi najważniejszy piłkarz Maroko, który w zasadzie w pojedynkę kreował i kończył akcję. Jego przytomność w polu karnym, oraz umiejętność strzelania jedenastek pozwoliła na dotarcie aż do ćwierćfinału i rzucenie wyzwania późniejszym wicemistrzom Afryki doprowadzając do dogrywki.

Sadio Mane (Senegal) – skrzydłowy zaczął turniej od bramki, ale jego gra w fazie grupowej pozostawiała wiele do życzenia. Odżył dopiero od 1/8 finału i od tamtego czasu stał się faktycznym liderem drużyny. Jego gra to nie tylko gole i asysty, ale ciężka gra w odbiorze, oraz walka na całej szerokości boiska pozwalająca na odbiór piłki i szybkie kontry. Przestrzelony karny w trakcie finału to drobny minus, ale zrewanżował się skutecznością w konkursie jedenastek.

Mohamed Salah (Egipt) – występ bardzo niejednoznaczny. Grając na szipcy kompletnie zagubiony w meczu z Nigeryjczykami, odżył kiedy trener przerzucił go na bok ofensywy. Podobnie jak kolega z Liverpoolu klasę pokazywał w meczach fazy pucharowej, choć w spotkaniach z Kamerunem, oraz Senegalem trochę obniżał loty.

Vincent Aboubakar (Kamerun) – osiem bramek na turnieju reprezentacyjnym to fenomenalny rezultat. Były piłkarz FC Porto to nie tylko umiejętności strzeleckie. Kilka ważnych odbiorów, oraz przede wszystkim bycie liderem. Kiedy wchodził przy stanie 0:3 wydawało się, że trener desperacko szuka ratunku. To dzięki jego determinacji, oraz umiejętności znalezienia się w polu karnym Kamerun zdołał wyrównać i wyrwać Burkinie brązowy medal.

ANTYjedenastka

Andre Onana (Kamerun) – jego kolega z przeciwnej bramki do końca swojego życia będzie pamiętał ostatnie 20 minut spotkania, gdy zniszczył marzenia Ogierów o trzecim miejscu. Kameruńczyk jednak prezentował stabilną formę jeśli chodzi o liczbę baboli. Jego interwencja w meczu o brązowy medal to podsumowanie występów na turnieju. W końcu na inaugurację z Burkiną również wpuścił bramkę po błędzie. Aboubakar i spółka musieli się sporo napocić, aby odrobić straty poczynione przez golkipera Ajaxu. Dziwi, że z takim bramkarzem potrafili zajść tak daleko.

Abdelkader Bedrane (Algieria) – najprościej byłoby wypisać wszystkich Algierczyków w najgorszej jedenastce turnieju. Kompletnie nieudany występ obrońców tytułu. Bedrane tak samo jak Mandi zawiedli w każdym meczu. Zawodzenie w ataku to jedno, ale jak pokazał Egipt remisując można dojść nawet do finału. Jakość defensywy Fenków nie dawała jednak nadziei na taki scenariusz.

Nadjim Abdou (Komory) – Komory to jedna z największych niespodzianek w historii Pucharu Narodów Afryki. Ich historia zakończyła się w kuriozalnych okolicznościach, kiedy musieli bez nominalnego bramkarza rywalizować z najmocniejszą ofensywą na turnieju i jednocześnie gospodarzem PNA. O obecności Abdou w jedenastce przesądził ten jeden idiotyczny faul na początku spotkania z Kamerunem, kiedy pozbawił Komorczyków szans na jakąkolwiek rywalizacje.

Issoufou Dayo (Burkina Faso) – zagrał fatalny turniej. Podarował zwycięstwo Kamerunowi na początku rozgrywek, a w półfinale ułatwił wygraną Senegalowi. Po fazie grupowej trener podziękował mu za grę, ale problemy kadrowe zmusiły do rotacji i dania mu jeszcze jednej szansy. W meczu o trzecie miejsce już się nie pojawił, ale kto inny zdecydował się wysadzić sukces reprezentacji w powietrze.

Andre Ayew (Ghana) – jego obecność w najgorszej jedenastce jest trochę na wyrost. W końcu dzięki niemu Ghana liczyła się w walce o awans do samego końca. Jednak sam fakt, że jedna z najlepszych ekip na turnieju nieudanie walczyła o wyjście z grupy świadczy o degrengoladzie zespołu, którego Ayew był liderem. Kompletnie niewidoczny w meczu z Marokiem, oraz czerwona kartka z Komorami były decydującymi faktorami porażki Czarnych Gwiazd.

Thomas Partey (Ghana) – środkowy pomocnik znalazł się tutaj z podobnych przyczyn jak Ayew, ale w przypadku piłkarza Arsenalu trudno jest znaleźć jakiekolwiek pozytywy. Nie był w stanie wziąć odpowiedzialności za wynik, popełniał wiele błędów i ostatecznie pożegnał się z turniejem.

Sofiane Feghouli (Algieria) – piłkarz, który przeniósł formę swojego klubu do reprezentacji. Galatasaray dołuje w lidze tureckiej i ofensywny pomocnik zdecydował się nie wychylać przed szereg również w reprezentacji. Zachwyty nad Sierra Leone to raczej w dużej mierze zasługa występów ofensywnych wyczynów Algierczyków, którymi dowodził doświadczony Feghouli.

Alexander Iwobi (Nigeria) – zawodnik nie był w stanie przebić się do pierwszego składu Nigeryjczyków, którzy zagrali bardzo dobrą fazę grupową. Zazwyczaj wchodził już zmęczonego, przegranego przeciwnika, ale mimo tego nie był w stanie nic ciekawego pokazać. Z Gwineą Bissau nie był w stanie strzelić bramki, a w 1/8 finału jego występ to wejście z ławki i zjazd do bazy po kilku minutach.

Riyad Mahrez (Algieria) – gdyby jakimś cudem Algieria przeczołgała się do fazy pucharowej, to może Mahrez błysnąłby formą podobnie jak jego koledzy z rywalizującego Liverpoolu. Ostatecznie nie dane było nam oglądać skrzydłowego na poziomie Manchesteru City. Algierczyk wyglądał bardziej jak zawodnik „Obywateli” z czasów Paulo Wanchope niż Kevina de Bruyne.

Youssef En-Nesyri (Maroko) – strzelił jedną bramkę i to w fazie pucharowej więc wydawałoby się, że jego winy są odkupione. W rzeczywistości jego obecność na boisku pozwoliła rozbłysnąć Boufalowi oraz Hakimiemu. Cała praca na rzecz zdobywania bramek padła głównie na tę dwójkę, a piłkarz Sevilii mógł spokojnie pudłować i cieszyć się z gry kolegów.

Islam Slimani (Algieria) – można znaleźć wielu napastników, którzy zawiedli na tym turnieju. Awoniyi, czy Bayo mogą zrzucać swoją kiepską grę na brak doświadczenia reprezentacyjnego. Pierwszy pojechał głównie ze względu na koronawirusa, oraz kontuzje w reprezentacji, drugi nie potrafił przekuć swojego stylu gry na korzyść Gwinei. Slimani natomiast to doświadczony napastnik grający od wielu lat na najwyższym poziomie zarówno klubowym i reprezentacyjnym. Nie pokazał nic na tym turnieju, a wiara w jego umiejętności to jeden z zarzutów jakie można kierować do Belmadiego.

Fot. Wikipedia