[PNA 2021] Senegal i Maroko grają dalej

[PNA 2021] Senegal i Maroko grają dalej

Dzisiejszy mecz był świadkiem podobnych wydarzeń jak w poprzednich dniach. O ile faza grupowa była o wiele bardziej spokojna i ostrożna, tak w fazie pucharowej doszło wiele agresji i brutalności. Sędziowie rzucają żółtymi i czerwonymi kartkami na prawo i lewo, co i tak nie uspokoiło zawodników. Rywalizacje tego południa były bardzo podobne.

Senegal i Republika Zielonego Przylądka miał być meczem jednej drużyny. Lwy Terangi zostali jako jeden z nielicznych faworytów ogłaszanych przed turniejem. W fazie grupowej mieli problemy kartkowe i dopiero w ostatnim meczu mogli liczyć na wszystkich zawodników. Rekiny natomiast musiały pokazać się z jak najlepszej strony, aby powstrzymać rywali. Senegal jednak pierwszą połową nadrobił całą ostrożność z fazy grupowej. Przez długie fragmenty gry mecz toczył się przy samym polu karnym wyspiarzy nie potrafiących wyjść z akcją. Jednak mimo tego Senegalczycy nie byli w stanie przekuć tej przewagi w gole. Zresztą Rekiny nie miały wyboru grać inaczej, gdyż w 21 minucie ostrym faulem popisał się Andrade. Sędzia zweryfikował swoją decyzje i zamiast żółtej pokazał czerwoną. Pierwsza połowa zakończyła się jednak remisowo, a Senegal potwierdzał swoje problemy ofensywne z poprzednich spotkań. Druga połowa była bardzo zbliżona do pierwszej, ale w 57 minucie za nieprzepisowe powstrzymanie Sadio Mane, czerwona kartkę dostał bramkarz wyspiarzy, którzy musieli grać w dziewiątkę. Utrzymanie wyniku było piekielnie trudne i już kilka minut później przegrywali 1:0, ale w sumie nie stracili bramki z akcji, a zamieszania w polu karnym po rzucie rożnym. Wybita piłka padła pod nogi Mane, a ten świetnie zmieścił ją pod poprzeczką w 63 minucie. Od tego momentu spotkanie znowu wróciło pod kontrolę Senegalczyków, a rywale czasami podchodzili pod bramkę Mendy’ego, ale bez większego zagrożenia. Stempel pod zwycięstwem postawił w doliczonym czasie gry Dieng i mecz zakończył się 2:0.

Senegal spełnił swoje zadanie, ale trudno było odnieść wrażenie, że w dużej mierze przesądziła głupota piłkarzy Republiki Zielonego Przylądka. Czerwona kartka z 20 minuty ustaliła warunki meczu, a późniejsze ryzykowne wyjście bramkarza również utrudniło odmianę wyniku. Trochę może niepokoić zejście Mane, który ucierpiał w starciu z Vozinhą, który musiał zejść ze względu na uraz głowy. Skrzydłowy Liverpoolu zagrał po tym starciu kilka minut i dla bezpieczeństwa zszedł.

Maroko w meczu z Malawi pokazało to samo co w fazie grupowej. Fantastyczna gra w pomocy, oraz kompletna indolencja napastników. Jedyna różnica to utrata bramki jako pierwsi. W siódmej minucie Mhango zauważył wysuniętego bramkarza Maroki i przelobował go z dystansu. Jednak był to jedyny groźny strzał Malawijczyków w tej części spotkania. Lwy Rabatu nie odpowiedziały szybko tak jak w meczu z Gabonem i brakowało skuteczności. Boufal starał się wykreować wiele sytuacji, ale napastnicy raz za razem nie potrafili wykorzystać sytuacji. W końcówce pierwszej połowy Maroko ciągle napierało i tylko szczęście spowodowało, że stracili tylko jedną bramkę. W doliczonym czasie gry kolejne dośrodkowanie wykorzystał En-Nesyri i udało im się strzelić gola do szatni. Ostatecznie Malawi w jako takim stanie przetrwali nawałnice Marokańczyków i mogli spokojnie przygotować się do pierwszej połowy.

Druga połowa rozpoczęła się z mniejszą intensywnością. Brakowało tak wielu klarownych sytuacji bramkowych. Malawi trochę paliło się psychicznie przy kontrach, a Boufal i spółka nie mogli przebić się przez defensywę rywali. Znowu odpowiedzialność musiał wziąć na siebie Hakimi, który w 70 minucie w bliźniaczy sposób jak z Gabonem strzelił gola z wolnego. Od tego momentu nic większego się nie wydarzyło, Malawi bało się zaryzykować, za to Maroko atakowało i kreowało kolejne akcje, ale bezskutecznie. Maroko wygrało mecz prowadząc skromnie 2:1.

Malawi osiągnęło swój najlepszy wynik w historii tego turnieju i postawiło warunki faworytom. Lwy Atlasu nie poczyniły żadnego progresu w grze na przestrzeni kilkunastu dni. Dalej mają problemy ze strzelaniem, a odpowiedzialność za to muszą brać pojedynczy zawodnicy. Indywidualności wygrywają spotkania, ale drobny kryzys Boufala, czy Hakimiego może wyrzucić ich z turnieju.

Fot. Wikipedia