[PNA 2021] Kompromitacja sędziego i organizatorów

[PNA 2021] Kompromitacja sędziego i organizatorów

Można narzekać na poziom turnieju, na niewielką liczbą goli jakie strzelono, wiele szarpanych akcji oraz fauli. Natomiast kompletnie niezrozumiałe jest zatrudnienie do roli sędziego Sikazwe z Zambii. Wypaczanie rozgrywania meczu poprzez jego decyzję będzie ciągnęło się przez wiele dni, a przeciwnicy turnieju będą mieli kolejny argument przeciwko traktowaniu tego turnieju poważnie.

Afera dotyczy pierwszego meczu Tunezja – Mali. Orły Kartaginy zdecydowały się na bardzo zachowawczą grę i bardzo rzadko starały się wychodzić na połowę przeciwnika w większej liczbie. Fizycznie dominowali rywali więc w pierwszej połowie skutecznie powstrzymywali akcje Malijczyków, którzy byli zdecydowanie częściej przy piłce. Dzięki tej twardej agresywnej grze Djenepo musiał szukać głębokich wrzutek w pole karne, które jednak nie były aż tak niebezpieczne. Ostatecznie udało się dotrwać do pierwszej połowy bez bramek i wydawało się, że mecz będzie się toczył w takim rytmie do samego końca. W tym turnieju jednak dużo do powiedzenia mają indywidualne błędy piłkarzy i tak było tym razem. Ręką piłkę zagrał Tunezyjczyk Ellyes Skhiri i przyszły „antybohater” spotkania wskazał na jedenasty metr. Problemu z pokonaniem bramkarza nie miał Ibrahima Kone i Mali zasłużenie wyszło na prowadzenie. Utrata bramki zmusiła Tunezyjczyków do trochę śmielszych ataków. Z dystansu próbował Khaziri, ale brakowało celności, później napastnik strzelił w środek bramki z wolnego. Do wszystkiego doszedł jeszcze przestrzelony rzut karny. Wydawało się, że to piłkarz St Etienne będzie najgorszym uczestnikiem spotkania, ale wtedy do gry wszedł sędzia. Najpierw zakończył spotkanie w 85 minucie, dwie minuty później po wznowieniu pokazał wątpliwą czerwona kartkę piłkarzowi Mali, którą sprawdził nawet na VAR. Ostatecznie zakończył spotkanie dwadzieścia sekund przed 90 minutą. To doprowadziło do furii piłkarzy i trenera Tunezji, a sędzia musiał opuścić boisko w kordonie ochroniarzy.

Po kilkunastu minutach uznano, że mecz zostanie dograny. Planowano rozegrać brakujące minuty doliczonego czasu, ale tylko Mali pojawiło się ponownie na stadionie, a Tunezyjczycy postanowili zbojkotować wystąpienie ponowne na tym stadionie. Całe zamieszanie spowodowało, że kolejny mecz został opóźniony o 45 minut.

Mali wygrało ten mecz zasłużenie, ale nie było to fantastyczne spotkanie. Tunezja chciała ten mecz przetrwać, ale błąd doprowadził do wyrzucenia tego planu do kosza. Nawet bez kuriozalnego sędziowania meczu nie udałoby im się wyrównać stan meczu, ale trudno oczekiwać, żeby Tunezja pozostawiła to samemu sobie. Orły z Bamako zarobiły trzy punkty w tym spotkaniu na szczycie i spokojnie mogą planować awans z pierwszego miejsca.

Drugi mecz zaczął się od drobnego zgrzytu. Poza wspomnianym opóźnieniem trwającym trzy kwadranse pojawił się problem z odegraniem hymnu Mauretanii. Czterokrotnie próbowano odtworzyć pieśń, ale nieskutecznie. Trudno powiedzieć, czy było to znaczące wydarzenie dla piłkarzy, ale stanie przez kilka minut skoncentrowanym i czekającym na jeden z ważniejszych momentów życia powoduję trochę dekoncentracje, ale też drobne rozgoryczenie. Gambia zagrała zdecydowanie lepsze spotkanie. Po wyrównanym początku wyszli na prowadzenie po świetnym strzale i kiepskim zachowaniu bramkarza. Obie strony próbowały szczęścia, ale brakowało często bardzo wiele. W zasadzie od strzelonej bramki nie zapowiadało się na zmianę wyniku. Oba zespoły meldowały się pod polem karnym przeciwnika, ale strzały nie były groźne. W drugiej połowie Mauretania z jednej strony przestała bronić, a z drugiej ich przesunięcie się do przodu nic nie dało. W zasadzie jedynym obrońcą był bramkarz, który dwoił się i troił aby powstrzymywać strzały, a raz musiał wybiec poza pole karne, aby powstrzymać kontratak czterech rywali. W samej końcówce Mauretańczycy mogli strzelić bramkę, ale nie potrafili z kontry 3 na 2 skonstruować czegoś poważniejszego i ostatecznie zakończyło się na desperackim strzale.

Gambia może być zadowolona z wyniku, świetnie do samego końca kontrolowali wynik i w odróżnieniu od poprzedników próbowało pod koniec spotkania strzelić drugą bramkę. Trzy punkty stawiają ich obecnie na pozycji dającej awans, a przy różnej sytuacji Tunezji możliwe, że utrzymają się tak wysoko. Mauretania raczej powalczy tylko o honorowe pożegnanie.

Ostatni mecz udało się zorganizować bez problemowo. Gwinea Równikowa zmierzyła się z jednym faworytów do zwycięstwa Wybrzeże Kości Słoniowej. Oba zespoły zagrały w pełnym składzie bez większych problemów, choć kwestia samej selekcji Słoni na turniej mogło budzić kontrowersje. Bez względu na wszystkie te uwagi i tak WKS zaczął od świetnej gry. Szybka bramka z dystansu Maxa Gradela zapowiadała, że mecz będzie szybko rozstrzygnięty. Jednak tak jak w pozostałych meczach tempo siadło i prowadzący zespół postanowił ograniczyć liczbę ataków. Do kontrowersji doszło chwilę później, gdzie można było się dopatrzyć ręki w polu karnym Słoni, ale sędzia nie postanowił zagwizdać. Gwinea śmiało zapuszczała się na połowę przeciwników, ale nie mieli zbytnio klarownej okazji w pierwszej połowie. Druga część spotkania była podobna. WKS prowadziło grę, a Gwinea starała się raz na jakiś czas odgryźć, choć mieli sytuacje w której powinno być 1:1. Świetne podanie otrzymał Nsue, który mając tylko przed sobą bramkarza zdecydował się do niego podać. To była najlepsza okazja w drugiej połowie, gdyż WKS nie było w stanie wykreować lepszej. Mecz zamiast zyskiwać na intensywności, co raz bardziej tracił tempo, a w niektórych momentach zawodnicy zaczęli dreptać.

Zwycięstwo Wybrzeża Kości Słoniowej dało im lidera grupy, ale mecz w ich wykonaniu był bardzo słaby, a Gwinea Równikowa pokazała się z równie dobrej strony, co Sierra Leone i te dwie drużyny pewnie będą rywalizować o trzecie miejsce w tej grupie. Jak na razie żadna z ekip będących faworytami nie przekonała swoją grą. Oby następna kolejka była lepsza.

Fot. Wikipedia