Odwieczna (P)ogoń za pucharami

Odwieczna (P)ogoń za pucharami

Puchar Polski to zawsze okazja dla klubów do wygrania trofeum. Nie wszystkie zespoły mają potencjał do wygrania ligi, gdyż ich kadra nie wystarcza na regularną rywalizacje przez kilkadziesiąt kolejek, ale potrafią mieć kilku zawodników mogących przesądzać o wynikach pojedynczych spotkań. Jeśli takich mecz trafi się parę w pucharach to zespół może śmiało myśleć o finale na Stadionie Narodowym. Czasami jednak puchar to również okazja do kompromitacji i w tym roku główną nagrodę zabrała Pogoń Szczecin, która akurat w tej kategorii może pochwalić się sukcesami.

Zespół z zachodniopomorskiego mimo bycia w czołówce drużyn wszechczasów grający praktycznie większość swojego istnienia na poziomie Ekstraklasy i pierwszej ligi (dawnej drugiej) notorycznie nie jest w stanie zdobyć żadnego trofeum. Ostatnie mistrzostwo tego zespołu to wygrana IV ligi w sezonie 2007/2008 kiedy Pogoń znalazła się na dnie po likwidacji drużyny przez Ptaka i przejęcie tradycji klubu przez kibiców i lokalnych biznesmenów. W tamtym sezonie trudno właściwie pisać o rywalizacji, gdyż każdy liczył na szybki awans Portowców, a miejscowe kluby obawiające się kibiców swojego większego rywala decydowały się ze względu bezpieczeństwa na granie swoich domowych meczów na stadionie Pogoni. Nawet nie udało się wygrać w tamtym sezonie okręgowego Pucharu Polski, gdyż zespół odpadł w półfinale po przegranym meczu z Flotą Świnoujście. Ciekawe, że rundę wcześniej pierwszy i drugi zespół Portowców trafił na siebie. Ostatecznie tamten puchar wygrał Dąb Dębno po golu Łukasza Dłubisa pokonując najlepszą wówczas ekipę z województwa z północno-zachodniego skrawka Polski.

Awansując do kolejnych lig Pogoń wykonywała to z dalszych miejsc niż pierwsze. Dlatego kibice zazwyczaj liczyli, że jeśli klub będzie miał jakiekolwiek poważne trofeum w gablocie to pierwszy będzie Puchar Polski. Nastawiano się na to zarówno przed upadkiem klubu jak i w momencie, gdy klub po raz kolejny szedł do przodu. W wicemistrzowskim sezonie z 2000/2001 klub przegrał z Odrą Opole 2:1 występującej ligę niżej od rywala natomiast dwa lata później, gdy projekt w Szczecinie został porzucony przez Bekdasa, a wszyscy tylko czekali na agonie klub dotarł aż do ćwierćfinały i w pierwszym meczu prowadził 2:0, ale RKS Radomsko odrobił straty i wypchnął klub z pucharu.

Sezon później za to doszło do kuriozalnej sytuacji, gdyż Piotrcovia Ptaka została przeniesiona do Szczecina i grała tam jako Pogoń, ale poprzedni wariant zespołu również był losowany i trafił na Raków Częstochowa. Z racji, że nie przystąpiła ona do rozgrywek to Częstochowianie mieli wolny los, a Pogoń Ptaka wygrała pierwszy swój mecz z Groclinem budując zaufanie wśród kibiców, choć nie bez odpowiedniej „motywacji” sędziów. W sezonie 2004/2005 trwała dziwna reforma, w której zespoły grały mecze grupowe aby awansować do 1/8 finału. Tamten sezon to najlepsza próba za czasów Ptaka, bo zespół doszedł do ćwierćfinału, gdzie odpadł po 0:0 i 0:1, choć nie obyła się bez kontrowersji, gdyż sędzia nie dopatrzył się słusznego karnego dla Pogoni, a dodatkowym smaczkiem był fakt, że najgłośniej protestował bramkarz Wisły – Radosław Majdan związany przez wiele lat z portowym miastem. W 2007 już po projekcie brazylijskiej Pogoni nic nie zostało i Stalowa Wola mogła cieszyć się z wolnego awansu po losowaniu.

Porażka z Flotą w okręgowym pucharze utrudniło możliwość powrotu do krajowego Pucharu na parę lat, ale gdy wrócili to osiągnęli najlepszy wynik w historii. Pogoń dotarła aż do finału przegrywając w Bydgoszczy z Jagiellonią Białystok 0:1. Ponownie kontrowersja i brak karnego na Bojarskim nie podyktowanym przez sędziego Małka trochę zmienił losy spotkania, choć najpewniej i tak to ekstraklasowa Jagiellonia sięgnęła by po końcowe zwycięstwo. Zamiast pucharu tamte pokolenie Portowców mogło dopisać się jako trzeci finaliści z tego klubu.

Rozbudzone nadzieje kibiców zostały szybko ugaszone. O ile porażka sezon później z Legią Warszawa była jeszcze zrozumiała, ale odpadniecie w OKS Olsztyn oraz Olimpią Grudziądz już nie. Tym bardziej, że do meczu z Grudziądzem Pogoń przystępowała jako beniaminek Ekstraklasy. Później udało się przejść tylko Dolcan Ząbki po dogrywce, a tak 1/16 finału to zazwyczaj koniec rywalizacji o Puchar z jednym wyjątkiem. W 2016/2017 zespół doszedł do półfinału, ale tam został zdeklasowany przez Lech Poznań, choć w tamtym sezonie dopiero na sam koniec udało się Portowcom wskoczyć do grupy mistrzowskiej. Później przyszła porażka po karnych z Bytovią Bytów, odpadnięcie z GKS Katowice, czy Stalą Mielec. W tym roku za to swój skalp na Portowcach zdobył KKS Kalisz mszczący się za porażkę pucharową sprzed kilku lat.

Pogoń Szczecin to fenomen na skalę europejską. Kilkadziesiąt sezonów na poziomie centralnym, czołowe miejsce w rankingach wszechczasów i trzy finały pucharów, dwa wicemistrzostwa. Wygrana I liga w sezonie 2003/2004 jest obarczona zarzutami o korupcję, a zdobycie IV ligi w dziwnych warunkach też chluby nie przynosi. W XXI wieku Pogoń osiągnęła cztery razy ćwierćfinał, dwa razy półfinał oraz jeden finał. Jednak historia tego klubu zaczęła się ponad 70 lat temu, a sukcesy takiej miary potrafiły już dawno przeskoczyć ekipy powstałe w latach dziewięćdziesiątych. Trudno znaleźć powód dlaczego. Głównym argumentem w latach PRL był fakt, że Pogoń jako klub portowy nie miał takiego zaplecza do rywalizacji z zespołami mającymi lepszych protektorów. Od tamtego czasu minęło ponad trzydzieści lat i dalej sytuacja jest ta sama więc to nie spiski są powodem braku sukcesów.

Fot. Wikipedia