Najtrudniejsza grupa w historii polskich występów? Legia przed dużym wyzwaniem

Najtrudniejsza grupa w historii polskich występów? Legia przed dużym wyzwaniem

Legia Warszawa w fazie grupowej Ligi Europy zmierzy się z całkiem przyzwoitymi zespołami. Leicester City, Napoli oraz Spartak Moskwa były niewątpliwie w czołówce drużyn, na które nie chciano trafić przed losowaniem. Na tym etapie trudno jednak mieć zbyt duże oczekiwania. Polskie drużyny w odróżnieniu od reprezentacji zazwyczaj trafiały na wymagających rywali i oceny przed pierwszym gwizdkiem były bardziej sceptyczne, choć niespodzianki się zdarzały.

Grupa przypomina trochę tą, jaką miał Lech Poznań w sezonie 2010/2011. Wtedy Poznaniacy rywalizowali z Juventusem, Manchesterem City oraz Red Bull Salzburg. Wszystkie te ekipy w tamtym czasie były w zupełnie innych miejscach niż obecnie. Włosi wracali żmudnie na szczyt i nie był to Juventus z czasów przed degradacji, a lata dominacji miały dopiero nadejść. Jednak wciąż była to „Stara Dama”, mimo że zajęła siódme miejsce w sezonie poprzedzającym. City zajęło wówczas piąte miejsce jednak w sezonie, kiedy rywalizowało z Lechem wskoczyli już na podium. Salzburg to też początek wielkiego imperium Red Bulla obecnie produkującego co sezon wiele utalentowanych zawodników zarabiając na nich dziesiątki jeśli nie setki milionów. I co ciekawe z tej grupy Lech Poznań wyszedł. Oczywiście Leicester i Napoli to zupełnie inne projekty, ale w ich przypadku czasy świetności trochę zaczynają mijać, a okres przebudowy się nieuchronnie zbliża mimo przepalanych kolejnych milionów na transfery. Zawodnicy pamiętający mistrzowskie rywalizacje są już coraz starsi, a ich zastępcy jak widać nie byli w stanie utrzymać klubów na poziomie Ligi Mistrzów.

Z Anglikami w fazie grupowej paradoksalnie status nie wygląda aż tak źle. Legia w Lidze Mistrzów potrafiła postawić się ówczesnemu mistrzowi Anglii – Blackburn Rovers, a Wisła Kraków dzięki wygranej z Fulham ostatecznie wyszła z grupy po dramatycznej końcówce w ostatniej kolejce. Wojskowi z Napoli nie mają dobrych wspomnień bo już raz z nimi rywalizowali przegrywając oba spotkania w tym jedno dotkliwie 2:5. Co istotne w tamtym czasie nastąpiła również zmiana trenera. Henninga Berga zastąpił wówczas Czerczesow, który zebrał takie baty od południowców. Lech ma przyzwoitszy rezultat z włoskimi drużynami w fazie grupowej remisując oba mecze z Juventusem, oraz wygrał jeden mecz z Fiorentiną. Fakt, że po wyjściu z grupy w 2010 roku trafili na Udinese, z którym odpadli po katastrofalnym błędzie. Spotkanie najpewniej do dziś śni się Marcinowi Kikutowi i Maciejowi Iwańskiemu, ale nie o tym jest tekst.

Rosjanie zaś to znowu Liga Mistrzów i dwie porażki ze Spartakiem Moskwa, oraz porażka Lecha w fazie grupowej LE z CSKA Moskwa. W tamtym czasie w Lidze Europy rozgrywano jedno spotkanie bez rewanżu więc nie było okazji do poprawienia wyniku tej rywalizacji. Legia może pocieszać się ygraną w eliminacjach ze Spartakiem po fenomenalnym comebacku i awansie po golu Janusza Gola. Rosyjska piłka jest w drobnym kryzysie, co wykorzystał w tym sezonie Raków Częstochowa eliminując Rubina Kazań.

Tegoroczna grupa jest drugą najtrudniejszą w historii polskich klubów. Pierwsze miejsce należy się do grupy z drugiego podejścia Legii do Ligi Mistrzów i rywalizacji z Realem Borussią i Sportingiem. Trzeba mieć oczywiście duży szacunek do poprzednich grup z LM, bo rywalizacja z mistrzem Anglii, czy przyszłym zdobywcą pucharu BVB za czasów Sammera i Chapuisata to nie przelewki. Ostatecznie jednak Real Madryt również zdobył Ligę Mistrzów, a Borussia zakończyła przygodę z pucharami na ćwierćfinale. Czesław Michniewicz ma trochę twardszy orzech do zgryzienia niż Jacek Zieliński/Bakero z Lechem Poznań. Paradoksalnie im trudniejsza grupa tym chętniej nasze zespoły mały ochotę na niespodzianke. Legia wyszła z grupy razem ze Spartakiem Moskwa, kilkanaście lat później zajęła trzecie miejsce w grupie śmierci awansując do Ligi Europy, a Lech Poznań we wspominanej grupie zamiast być dostarczycielem punktów wyszedł z drugiego miejsca mając 11 punktów, tyle samo co Manchester City. Patrząc na historie Legia Michniewicza jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

Fot. Wikipedia