Milan mistrzem po 11 latach. Manchester City broni tytułu

Milan mistrzem po 11 latach. Manchester City broni tytułu

Ostatnia kolejka we Włoszech oraz Anglii nie była formalnością. Wciąż nie rozstrzygnięte były kwestie mistrzostw, awansów do pucharów i spadków. Zespoły zamieszane w rywalizacje nie miały zbytnio trudnych rywali, ale często kwestie mentalne są najważniejsze i potknięcie się mogło być wykorzystane przez konkurentów. Tak jednak się nie stało.

AC Milan potrzebował 11 lat, aby wrócić ponownie na tron w Serie A. Tamto mistrzostwo też było dosyć zaskakujące. Klub z Mediolanu już wtedy miał spore problemy, a jego sukcesy w pucharach odchodziły powoli w zapomnienie. Świetna gra w obronie na przestrzeni sezonu, oraz przyzwoita gra w ataku wystarczyła, aby zdobyć mistrzostwo. Słowa uznania należą się też Stefano Pioli, który przez cały rok znajdował się pod sporą krytyką, a jego obecność traktowano jako tymczasową. Jego następcą miał być Ralf Rangnick, ale chyba Rossoneri wyszli lepiej niż Manchester United zostawiając Włocha na stanowisku. Jedynie kroku Milanowi potrafił dotrzymać sąsiad Inter. Porażka z Bolonią pod koniec kwietnia jednak pokrzyżowała plany Inzaghiemu. Wydawało się, że Inter jednak będzie dłużej się zbierał po wyprzedaży jaka nastąpiła i wszelkich wątpliwościach jakie nastąpiły po odejściu Antonio Conte. Simone jednak udowodnił, że zna się na rzeczy i szybko potrafił otrząsnąć zespół i stworzyć tam ekipę zdolną do rywalizacji. Juventus drugi sezon nie nawiązał walki o zwycięstwo w lidze. Okres przejściowy nie jest niczym złym, o ile nie zostanie czymś trwałym.

Rozstrzygnięcie tego, kto zajmie w strefie spadkowej było bardziej emocjonujące niż walka o mistrza. Oba zamieszane zespoły nie prezentowały zbytnio dobrej formy, aby móc zapewnić sobie spokój i grę w Serie A w kolejnym sezonie. Udinese bardzo brutalnie rozprawiło się z Salernitana wygrywając 3:0, choć wynik powinien być nieznacznie wyższy na korzyść ekipy z Friuli. Sytuacje powinno wykorzystać Cagliari grające z ostatnią Venezią. Przez większość część meczu utrzymywał się remis, a Sardyńczycy odbijali się od ściany desperacko próbując strzelić tą jedną cenną bramkę. Ostatecznie ta sztuka im się nie udała. Walukiewicz i spółka będą musieli postarać się w Serie B o jak najszybszy powrót do elity.

Liverpool miał całkiem spore szanse na przeskoczenia na pierwsze miejsce Premier League. W bezpośrednim meczu Manchester City przegrywał 0:2 z Aston Villą. Ekipa Jurgena Kloppa miała swoje problemy z Wolverhampton, ale w tym momencie wszystko zależało od piłkarzy The Reds. Mimo że udało się wygrać to City wzięło się do roboty i w kilkanaście minut nie tylko wyrównali stan meczu, ale ostatecznie wyszli na prowadzenie. Ekipa Pepa Guardioli wygrywa po raz drugi z rzędu mistrzostwo Anglii. Zespół Hiszpana był najlepszy na przestrzeni sezonu, ale drobne wpadki sprawiały, że wyścig o pierwsze miejsce trwał w najlepsze. Liverpool też miał swoje problemy, a dzisiejszy mecz z Wilkami był chociażby przykładem męczenia się z teoretycznie słabszym rywalem. Władze „Obywateli” niewątpliwie są zadowolone z dominacji nad przeciwnikami w Anglii, ale pewnie w przyszłym roku i tak presja na piłkarzach wzrośnie, bo w końcu przydałoby się wygrać Ligę Mistrzów.

Burnley mimo podjęcia walki o utrzymanie w ostatnich kolejkach i tak znajdzie się w przyszłym sezonie w Championship. Everton, czy Leeds podstawiało wielokrotnie głowę pod topór i wystarczyło wygrywać pojedyncze spotkania, aby cieszyć się z utrzymania. Leeds zresztą znalazło się tam w ostatnim momencie, bo mimo kiepskiego sezonu wydawało się, że nie będą musieli martwić się do samego końca. Pawie troszkę mogły się zmartwić, gdy Brentford strzeliło bramkę na remis, ale grając w dziesiątkę nie byli w stanie wytrzymać presji rywali i ostatecznie w doliczonym czasie Harrison zatwierdził przyszły sezon w czołowej lidze drużynie z Leeds. Dla Evertonu i Leeds utrzymanie w takim stylu to ostatnie ostrzeżenie. Oba projekty miały ambicje na grę w europejskich pucharach, a dolne rejony tabeli zdecydowanie nie leżały w strefie ich marzeń. Dylematy przed jakimi stoją włodarze obu zespołów nie są do pozazdroszczenia.

Fot. Wikipedia