Mario Mandzukic. Lewa dziewiątka

Mario Mandzukic. Lewa dziewiątka

Wczorajszy mecz pokazał, że absolutnie wybitny piłkarz sprawdzi się w każdej części boiska, wcielając się skrzydłowego, czy rozgrywającego. Dzisiaj karierę zakończył Mario Mandzukic piłkarz, który będąc typowym środkowym napastnikiem, dorzucił do swojej kariery wiele przyzwoitych spotkań jako skrzydłowy grając na lewej oraz prawej stronie boiska. Dzieje Chorwata to kolejny przykład zawodników wchodzących na inny poziom gry, którzy zagrali mecz nie na swojej nominalnej pozycji.

Mario Mandzukic nie ma zbytnio dobrych wspomnień jeśli chodzi o naszego Roberta Lewandowskiego, gdyż w 2014 roku to Polak przyszedł do Bayernu zastąpić napastnika reprezentacji Chorwacji. Piłkarz nie notował złych wyników. Strzelił łącznie w lidze 33 bramki w 54 meczach więc mógł poczuć się pokrzywdzony, kiedy włodarze jego klubu zdecydowali się go wypchnąć do Atletico, zastępując go Robertem Lewandowskim, który nie dawno przegrał Ligę Mistrzów grając przeciwko Mandzukiciowi, który otworzył wynik tamtego spotkania. W Bayernie Chrowat był sporadycznie rzucany na boki ataku, rozgrywając parę spotkań na tej pozycji. W Atletico Madryt Diego Simeone widział w nim tylko środkowego napastnika. Dopiero Juventus był miejscem, gdzie już doświadczony zawodnik zaczął grać coraz częściej na pozycji lewego napastnika robiąc miejsce na szpicy Gonzalo Higuainowi. Lewandowski w sumie też na początku swojej kariery musiał uznać wyższość Hernana Rengifo w Lechu i rozgrywać mecze na boku, gdyż Franciszek Smuda preferował Peruwiańczyka na szpicy. Przesuwanie napastnika na bok nie jest też zupełnie niczym nowym. Pamiętny Samuel Etoo za czasów Jose Mourinho w Interze pracujący w obronie, gdyż robił to dla Portugalczyka, czy Nicolas Anelka zdobywający króla strzelców w barwach Chelsea, również atakujący jako skrzydłowy. Avraam Grant preferował Didiera Drogbę jako głównego napastnika, a Nicolas Anelka chętnie wykorzystywał sytuację z innej pozycji. No chyba, że doszło do rzutów karnych w finale Ligi Mistrzów wtedy strzelał w bramkarza.

Przesuwanie skrzydłowych na bok obrony, lub odwrotnie to akurat naturalna kwestia. Czasem szkoleniowcy potrzebują zupełnie innych atutów piłkarza grającego na skrzydłach więc wypuszczenie do przodu zawodnika takiego jak Gareth Bale, czy cofniecie Łukasza Piszczka do obrony to kwestia stosunkowo naturalna i powszechna. Choć nie wątpliwie najbardziej spektakularny był Ryan Bertrand grający jako skrzydłowy w sezonie, kiedy Chelsea sięgnęła po triumf w Lidze Mistrzów. Dzięki jego grze w defensywnie drużyna Roberto di Matteo była wstanie przejść Barcelonę i w karnych pokonać Bayern Monachium. Choć Bertrand mógł wyciągać dużo wniosków gry jako skrzydłowy od kolejnego nietypowego zawodnika, czyli Ramiresa. Piłkarz zbliżony predyspozycjami do typowego środkowego pomocnika, jakim był Michael Essien był zarówno za czasów Włocha, Rafy Beniteza, jak i Jose Mourinho jednym z najlepszych defensywnych skrzydłowych Premier League.

Cofanie defensywnych pomocników do obrony jest też rzeczą normalną. Hierro, czy Helguera byli zawodnikami grającymi w drugiej linii, ale z czasem zostawali wielkimi zawodnikami jako środkowi obrońcy. Wielu obrońców przeszło do historii jako środkowi obrońcy, zaczynając jako boczni, chociażby Sergio Ramos lub Paolo Maldini. Rzadko jednak się zdarza sytuacja w drugą stronę, gdy trener decyduję się środkowego obrońcę przesunąć do pomocy, ale Jose Mourinho tak rozgrywał swoje mecze z Barceloną wystawiając Pepe jako siekierę, czyli defensywnego pomocnika.

Nawet na naszym polskim podwórku znajdziemy historię piłkarzy zaczynających na innych pozycjach, którzy już jako dojrzali zawodnicy zmieniali pozycje. Pavlo Stano jako środkowy obrońca był wielkim zagrożeniem w polu karnym przeciwnika, gdyż potrafił znaleźć się na pozycji i dobrze strzelić głową. W jednym meczu zagrał na pozycji napastnika i prawie strzelił hattricka. Zawodnik w 2012 roku strzelił w barwach Korony jako napastnik dwie bramki w meczu z Podbeskidziem i dokonał tego jako 35 latek. Niestety był to tylko epizod, a kariera zawodnika szybko się już skończyła. Przemysław Pitry był odkryciem Franciszka Smudy na pozycji środkowego obrońcy, mimo że całą karierę grał jako napastnik. Nie była to pierwsza zmiana ustawienia w wykonaniu trenera Smudy, gdyż za jego czasów Rafał Siadaczka również został cofnięty ze szpicy do tyłu i zawodnik wskoczył jako defensor na reprezentacyjny poziom. Adam Frączczak w swojej karierze w Pogoni Szczecin nie wystąpił w pierwszym składzie tylko jako środkowy obrońca, oraz bramkarz. Zawodnik jednak był piłkarzem ofensywnym i mimo dobrej gry na pozycjach defensywnych ostatecznie to z przodu pokazywał najwięcej. Czasem wszechstronność to droga donikąd, ale wciąż jest to trasa, która pozwala iść do dalej i zostać na najwyższym poziomie sportowym.

Większość wymienionych piłkarzy miała predyspozycje do gry jako skrzydłowi, czy środkowi obrońcy. Natomiast atuty Mario Mandzukicia nie sugerował, że kiedyś będzie spisywał się na zupełnie innej pozycji niż napastnik. Siła, fizyczność, ogólna sprawność, pracowitość i dobra gra w obronie raczej by sugerowała rozwój kariery jako czołowy strzelec bramek, ostatecznie podjęcie wyzwania jak Pitry w Górniku Łęczna. Ostatecznie jego waleczność i gra do końca w uznaniu Allegriego predysponowała go do gry w zupełnie innym miejscu. Tam, gdzie liczy się technika, umiejętność gry jeden na jeden, wystawiali walczaka, który wybijał z głowy kolejnym gwiazdom grę rodem z gry komputerowej. Chorwat nigdy nie był wybitnym piłkarzem i raczej kolejne pokolenia o nim zapomną, ale zostanie w pamięci jako jeden z wielu zawodników wszechstronnych.

Fot. Wikipedia