Liga Mistrzów nie dla mistrzów

Liga Mistrzów nie dla mistrzów

Faza grupowa Ligi Mistrzów zostanie rozlosowana na dniach, po dzisiejszych rozstrzygnięciach w rundzie play-off. Jak co roku wiele drużyn jest zainteresowana grą o zwycięstwo, część będzie chciało zrobić niespodziankę. Najlepsze drużyny kontynentu mierzą się w rywalizacji, która ma w nazwie „mistrzów”, ale oni nie często wygrywają na sam koniec.

Idea Pucharu Mistrzów Klubowych miała być rywalizacja zwycięzców lig krajowych w międzynarodowych rozgrywkach. Powodowało to sytuację, w której najlepsze ligi miały jednego reprezentanta tak samo jak średnie ligi oraz kompletni amatorzy. Przez to jedne zespoły miały prostą ścieżkę finału, a niektóre musiały rywalizować z najlepszymi. Brak możliwości rywalizacji z najlepszymi powodował opór drugich i trzecich miejsc. Poziomem nie odstawali od najlepszych, a zostali zmuszeni do rywalizacji w mniej prestiżowych pucharach jak Puchar UEFA, czy Puchar Zdobywców Pucharów.

Zmiany przyszły wraz z powołaniem Ligi Mistrzów, która wprowadziła liczbę klubów z poszczególnych lig, oraz ograniczyło możliwość rozgrywania meczów słabszych klubów. Wprowadzenie najlepszych zespołów podniosło poziom gry, ale też pozbawiło mistrzów łatwiejszej drogi do końcowego zwycięstwa. W zeszłym roku wygrała Chelsea Londyn, która zajęła czwarte miejsce wygrywając w finale z Manchesterem City będącym wówczas wicemistrzem Anglii. Liverpool broniący tytułu najlepszej angielskiej drużyny odpadł w ćwierćfinale ulegając Realowi Madryt. W poprzednim sezonie obaj mistrzowie Francji i Niemiec rywalizowały o końcowy triumf, ale musieli pokonać w półfinale drużyny z tych samych krajów awansujących do pucharu z trzeciego miejsca. Tamten sezon był mocno specyficzny ze względu na długą przerwę i zmiany w organizacji turnieju ze względu na pandemię.

Poprzedni angielski finał, czyli Tottenham Liverpool to także rywalizacja trzeciej drużyny z czwartą ligi angielskiej, a pokonali mistrzów Hiszpanii oraz Holandii. Real trzy razy z rzędu wygrywał Ligę Mistrzów i tylko raz przystępował do niej jako Mistrz La Liga, a Barcelona oraz Atletico odpadały albo w finale, albo ćwierćfinale. Klub z Katalonii w sezonie 2014/2015 wygrał dublet pokonując w finale Juventus będący również mistrzem swojego kraju. Co ciekawe nawet Bayern wygrywający finał z Borussią Dortmund był wówczas tylko wicemistrzem kraju, co z perspektywy lat wydaję się, czymś praktycznie nie możliwym.

Trudno ocenić dlaczego pojedyncze kluby wchodzący jako mistrzowie w rywalizacji o Ligę Mistrzów ostatecznie notują kolejny sezon z innym trofeum. Zrozumiałe jest, że mało drużyn sięga po oba trofea w jednym sezonie, ostatni raz udało się to Bayernowi rok temu, a wcześniej Realowi oraz Barcelonie. Nie jest to sytuacja częsta, ale jednak bardziej powszechna niż wygrywanie Champions League jako urzędujący mistrz. Możliwe, że zagranie dwóch dobrych sezonów jest trudniejsze niż rozegranie jednego dobrego rozbijającego pełną pulę. Kontuzje, wypalenie piłkarzy, jakieś drobne niesnaski mogą mieć na to wpływ. Z drugiej strony rywalizacji w lidze hiszpańskiej, oraz angielskiej powoduje, że rywale przegrywający mistrzostwo są o wiele bardziej zdeterminowani do odebrania kolejnego triumfu. Bayern, Juventus, oraz PSG, czyli drużyny będące mistrzem meldującym się w finałach Ligi Mistrzów należą jednak do klubów z krajów, gdzie konkurencja nie jest taka ostra jak w Hiszpanii, czy Anglii.

Liga Mistrzów jest o wielu lat tylko dla mistrzów z nazwy. Ostatecznie wprowadzenie drużyn z ligowych podiów zaostrzyło rywalizację, ale też odebrało możliwość wybrania najlepszego mistrza w Europie. Wydaje się jednak, że jest to strata, z która większość kibiców może się pogodzić.

Fot. Wikipedia