Legia na kilku frontach

Legia na kilku frontach

Ostatnia porażka Legii w Ekstraklasie to kolejny punkt w dyskusji dotyczących rywalizacji na kilku frontach. Problem z wąską kadrą utrudnia grę na wysokim poziomie w pucharach oraz lidze. Rok temu dotknęło to Lech Poznań, który nie był w stanie wygrzebać się do końca sezonu. Obecna Legia ma jeszcze kilka meczów zaległych do zagrania, ale gubi dosyć sporo punktów. Gra w europejskich pucharach wydaję się być czasem tylko wymówką gorszej dyspozycji.

W 2001 roku Legia Warszawa grała w pucharach aż do listopada, kiedy po trzech rundach musiała uznać wyższość Valencii. Podopieczni Dragomira Okuki w lidze zdobył 27 punktów w czternastu spotkaniach. Zespół przegrał zaledwie trzy mecze, a sezon zakończył jako mistrz. Tamten sezon był nietypowy, bo drużyny rozgrywały mecze w ramach grup, a później rywalizowały w fazach mistrzowskiej i spadkowej. Rok później zawodnicy Wojskowych grali w Lidze Mistrzów, a później po porażce z Barceloną jeszcze w Pucharze UEFA, gdy w październiku odpadli z Schalke 04. W tamtym momencie Legia rozegrała 11 meczów i była liderem tabeli mając 23 punkty nie przegrywając żadnego spotkania. Ostatecznie jednak Legia Warszawa złapała zadyszkę w dalszej części sezonu, co spowodowało, że ekipa osunęła się na czwarte miejsce i nie zakwalifikowała się do europejskich pucharów.

Tamte sezony jednak były pozbawione fazy grupowej w Pucharze UEFA, która została dodaną pod koniec istnienia tego turnieju, a była od początku istnienia Ligi Europy. Legia Warszawa do fazy grupowej LE dostała się kilka lat później. W grudniu 2011 roku, czyli po rozegraniu całej rundy jesiennej oraz pierwszych meczów awansem z wiosennej części sezonu Legia zajmowała drugie miejsce z 33 punktami, ale ostatecznie na koniec znaleźli się na najniższym stopniu podium. W mistrzowskim sezonie 2013/2014 natomiast Wojskowi byli pierwsi na koniec grudnia i wygrali rozgrywki na sam koniec. Rok później Legia znowu była liderem po 19 meczach, dwa lata później druga z 40 punktami, a w 2016/2017 zajmowali trzecie z 35 punktami.

Patrząc na występy Legii w pucharach trudno powiedzieć, że puchary miały mocno negatywny wpływ na ostateczny wynik drużyny w lidze szczególnie patrząc na rezultaty rundy jesiennej. Warszawiacy zazwyczaj znajdowali się w czołówce polskich zespołów grając jednocześnie w pucharach do późnej jesieni. Paradoksalnie to dopiero na wiosnę zespół grał gorzej i tracił punkty oraz ostatecznie mistrzostwo, czy grę w pucharach na następny sezon. Ekipa Dragomira Okuki nie była o wiele lepsza niż obecny skład, Legia w erze Bogusława Leśniodorskiego osiągała bardzo dobre wyniki, ale trudno też stwierdzić, że tamte zespoły były w każdym sezonie lepsze od obecnego stanu kadrowego mający do dyspozycji Michniewicz.

Michał Probierz ukuł termin, że europejskie puchary to pocałunek śmierci, a każda niespodziana przegrana to jest głównie przyczyna gry w Europie. W tym sezonie Legia dostała wolne terminy, aby lepiej przygotować się do rywalizacji w Lidze Europy, a jak wskazuje historia Wojskowych potrafili oni zagrać przyzwoicie na obu frontach. Problemy dotyczyły jednak średniaków jak Cracovia, czy Lech Poznań w poprzednim sezonie, choć nie jest jasne, czy inne czynniki nie miały większego wpływu na dyspozycje drużyn na jesieni. Po prostu dołek formy jest dołkiem formy bez względu na liczbę meczów oraz poziom rywali. Najprawdopodobniej Legia Warszawa i tak się za jakiś czas odkuje wspinając się do czołówki tabeli. Spotkań jest więcej niż w poprzednich latach, a parę meczów zaległych fałszują obecną sytuację sportową mistrza Polski.

Fot. Wikipedia