Królewski powrót. Real i Manchester City górą

Królewski powrót. Real i Manchester City górą

Dzisiaj jeden z faworytów do wygrania Ligi Mistrzów musiał pożegnać się z turniejem już na tak wczesnym etapie. W rywalizacji między Realem, a PSG górą byli Królewscy, a paryżanom pozostaje wygranie kolejnego tytułu mistrza Francji. Manchester City odfajkował rywalizację ze Sportingiem i dzięki zdemolowaniu Portugalczyków w pierwszym spotkaniu spokojnie awansował dalej.

Real Madryt musiał wygrać mecz, aby móc liczyć się dalej w pucharze. Porażka w pierwszym meczu była poważnym ostrzeżeniem, że PSG może wskoczyć na wyższy poziom i rewanż odbywał się pod dyktando Paryżan, a zwłaszcza było to widoczne w drugiej połowie. Mbappe i Mendes byli zdecydowanie za szybcy dla obrony Realu i każda kontra była groźna dla Hiszpanów. Nie było dziwne, że Real chciał szybko strzelić bramkę, bo dałoby im to czas na wyrównanie stanu spotkania i rozpoczęcie rywalizacji od nowa. Jednak do siatki trafiał Mbappe. Raz sędzia gwizdnął spalonego, ale w drugiej sytuacji nie było mowy o przewinieniu, a Francuz przebiegł całą połowę i zmieścił piłkę obok Courtoisa. Wydawało się, że prowadzenie w dwumeczu 2:0 może ustawić spotkanie, bo Real nie pokazał się z dobrej strony, a wiele akcji się po prostu rozbijało o mur obrońców, chociaż były momenty że defensywa Paryżan też pokazywała sporą nerwowość.

I taka sytuacja miała miejsce w drugiej połowie. Znowu PSG strzeliło ze spalonego i Real miał problemy w obronie przeciwko szybkiej dynamicznej grze Mbappe, ale doprowadzili do wyrównania. Duży udział w bramce miał Donnarumma, który stracił koncentrację i stracił piłkę na rzecz Viniciusa, któremu pozostało tylko wyłożyć piłkę Benzemie, a ten wykorzystał sytuacje. Od straty bramki PSG straciło impet, a to Real zaczął się rozkręcać. Napastnik miał chwilę później dwie dobre sytuacje, ale brakowało nie wiele, aby podwyższyć przewagę bramkową nad rywalami. Ostatecznie Królewscy musieli poczekać, aż obrońcy przeciwnika znowu podadzą im pomocną rękę. W ciągu dwóch minut Real zdemolował rywala, a głównym autorami był ponownie Benzema, oraz Marquinhios i Hakimi popełniający błędy w polu karnym. Po tych dwóch ciosach, w zasadzie PSG odpowiedziało groźnie tylko raz w doliczonym czasie gry, kiedy Messi uderzył z rzutu wolnego.

Brak koncentracji był kluczowym problemem PSG w dzisiejszym spotkaniu, a jeśli rywalem jest zespół klasy Realu Madryt to jest prawie pewne, że porażka jest tylko kwestią czasu. Real wcale nie zagrał dobrego dwumeczu, bo tylko szczęście spowodowało, że nie przegrali pierwszego meczu wyżej, a nawet dzisiaj przy lepszym trzymaniu linii spalonego rywalizacja mogła wyglądać inaczej.

W drugim spotkaniu nikt nie liczył na cud. Manchester City miał pięciobramkową przewagę nad Sportingiem i pozostało mu tylko rozegrać spotkanie. Jednak Pep Guardiola zdecydował się na wystawienie pierwszego składu na rywal, co mogło świadczyć o tym, że Hiszpan z respektem podchodził do Portugalczyków. Puchary rządzą się swoimi prawami, a lizbończycy nie są przypadkowym zespołem. Jednak nie było zbyt wielu sytuacji bramkowych, a Obywatele spokojnie kontrolowali mecz. W drugiej połowie na samym początku Jesus strzelił bramkę, ale została ona anulowana. W zasadzie wartym odnotowania był występ Scotta Carsona, który dostał swoją szansę w Lidze Mistrzów po wielu latach. Ostatecznie skończyło się bez bramek, ale nikomu raczej bardzo mocno nie zależało na wymianie ciosów. City awansuje dalej i może czekać na kolejnych przeciwników.